MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podkarpackie ciągle zmaga się z wielką tragedią

Grzegorz LIPIEC [email protected]
Ewakuacja mieszkańców ulicy Kąpielowej na osiedlu Sielec.
Ewakuacja mieszkańców ulicy Kąpielowej na osiedlu Sielec. Fot. Grzegorz Lipiec
Ewakuowani mieszkańcy, tysiące zalanych domów. W naszym regionie rozgrywa się jeden z największych ludzkich dramatów

Z zalanych terenów w Tarnobrzegu oraz powiecie tarnobrzeskim ewakuowano kilka tysięcy osób. Nasi czytelnicy jako pierwsi dowiedzą się, co czują powodzianie z północnego Podkarpacia.

Gniew, złość, ból, strach i rozgoryczenie. To właśnie te emocje towarzyszą mieszkańcom zalanych terenów w Tarnobrzegu oraz powiecie tarnobrzeskim. O samopoczucie zapytaliśmy nie tylko tych, którzy opuścili swoje domy. Telefonicznie nawiązaliśmy kontakt z tymi, którzy pozostali w swoich domach w obawie przed szabrownikami, oraz z osobami, które studiują i pracują w innych miastach, a tutaj zostawiły swoich bliskich.

PORANNY KOSZMAR

W środę nad ranem woda przerwała wał w okolicach wsi Koćmierzów, leżącej tuż obok Sandomierza. Po kilkunastu minutach woda zaczęła zalewać tarnobrzeskie osiedle Wielowieś. Kilka godzin później stało się jasne, że pod wodą znajdą się także osiedla Sielec, Sobów oraz część Zakrzowa. Najgorsze nadeszło jednak po południu, kiedy to woda z Wisły, wtłoczona do Trześniówki, przelała się przez wał i zalała Trześń, Sokolniki, Furmany, kierując się w stronę miejscowości Stale, Grębów oraz Gorzyce.

- Nigdy nie widziałam czegoś takiego. To jest horror, cały dorobek naszego życia popłynął. Nie wiem, co teraz będzie, aż żyć się odechciewa - mówi Zofia Chojnacka, która została ewakuowana ze swojego domu w Koćmierzowie. - Pod wodą zginął cały dobytek: koń, krowy, świnie, kury. Jak woda opadnie, to nie mam po co sadzić nowych roślin. Katastrofa.

- Zapamiętam ten moment do końca swojego życia - opowiada pani Teresa z osiedla Wielowieś. - Kiedy byliśmy już na pontonie, nagle zaczął tonąć. Cudem wyszliśmy z tej opresji cało.

- Pracowałem nad ochroną wału w Koćmierzowie. Około 4 nad ranem wróciłem do domu, aby odpocząć. Nagle obudziły mnie krzyki, że woda przerwała wał - wspomina Mieczysław Chojnacki. - Nie wziąłem nic z domu. Mam tylko dokumenty, żadnych ciuchów ani kosmetyków. Nie wiem, czy mamy po co wracać do naszego domu, kto nam pomoże w naprawieniu szkód.

NARZEKAJĄ NA SŁUŻBY

Wśród powodzian, oprócz rozgoryczenia oraz strachu przed powrotem na miejsce katastrofy, panuje zgodna opinia o braku koordynacji wszystkich służb ratowniczych.

- Odnoszę wrażenie, że nikt nie panuje nad tym, co się dzieje - mówi Mieczysław Chojnacki. - Zresztą, kiedy szła woda z Wisły, to strażacy ochotnicy, zamiast pomagać ratować ludzi oraz dobytek, sami uciekali. Jak mogliśmy sobie dać radę z wodą, no jak?

Mieszkańcy Koćmierzowa i Wielowsi już nawet uknuli spiskową teorię, która miała polegać na tym, że wały specjalnie nie były w pełni zabezpieczane na tym odcinku, aby wyhamować falę kulminacyjną, która zagrażała Hucie Szkła w Sandomierzu.

- Nie chce mi się wierzyć w tak nieszczęśliwy zbieg okoliczności - dodaje pan Mieczysław. - Żal, że zostaliśmy potraktowani w taki sposób, a na ludzkim nieszczęściu politycy budują swoją popularność. Nic tylko siąść i płakać.

DRAMATYCZNA EWAKUACJA

Mieszkańcy z zalanych tarnobrzeskich osiedli Wielowieś oraz Sielec, którzy zdecydowali się opuścić swoje posesje, znaleźli schronienie w centrum miasta. Miejski Zespół Zarządzania Kryzysowego, dzięki wsparciu setek wolontariuszy oraz harcerzy, w trybie natychmiastowym przygotował miejsca noclegowe w hotelu Nadwiślańskim oraz w internacie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych numer 3 w Tarnobrzegu. Na powodzian czekało jedzenie, a także odzież, którą spontanicznie zaczęli gromadzić wolontariusze, działający przy sztabie kryzysowym.
Dramatyczniej wygląda sytuacja mieszkańców, ewakuowanych z miejscowości Trześń, Sokolniki oraz Furmany. W czwartkowe południe byli pospiesznie przewożeni do szkół w pobliskich Gorzycach. Po kilku godzinach okazało się, że i ta miejscowość jest zagrożona przez wodę z Trześniówki.

- Natychmiast podjęliśmy decyzję o ewakuacji wszystkich mieszkańców gminy Gorzyce - mówi Tadeusz Blacha, odpowiedzialny za zarządzanie kryzysowe w powiecie tarnobrzeskim. - Powodzianie z Sokolnik oraz Trześni trafią do Stalowej Woli oraz Grębowa.

POTRZEBUJEMY WSZYSTKIEGO

Koordynatorzy obu punktów w Tarnobrzegu, gdzie mieszkają powodzianie, zwracają się do mieszkańców miasta z prośbą o wsparcie.

- Sytuacja może się zmienić w każdej chwili, dlatego cały czas liczymy na dary w postaci żywności, odzieży, a także koców - mówi Mariusz Bezdzietny, który zawiaduje punktem noclegowym w hotelu Nadwiślańskim. - Zbiórkę darów prowadzą już Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie oraz Tarnobrzeski Bank Żywności.

O podobne wsparcie apeluje Robert Chmiel, dyrektor Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Tarnobrzegu. - Mamy przygotowanych sto miejsc noclegowych i jak na razie dajemy sobie radę, ale już wkrótce może zabraknąć nam na przykład środków chemicznych, jakże potrzebnych do utrzymania czystości - wyjaśnia Robert Chmiel.

- Zostałem w tym, co mam na sobie, przed wodą uratowałem tylko swoje dokumenty - opowiada Mieczysław Chojnacki, który mieszka przy ulicy Szklanej w Koćmierzowie.
(fot. Fot. Grzegorz Lipiec)

ZOSTALI W SWOICH DOMACH

Jak się dowiedzieliśmy, wielu mieszkańców zalanych terenów postanowiło zostać w swoich domach, w obawie przed szabrownikami. Na bieżąco służby ratownicze dowożą do takich domów żywność oraz wodę pitną.

- Woda dostaje się do domu oknami. Jestem sama z sąsiadami, ale co mam zrobić, woda nas zaskoczyła - opowiada Maria Barwińska, mieszkająca przy ulicy Warszawskiej na osiedlu Wielowieś. - Nie mogłam zostawić tego wszystkiego, to jest wszystko, czego się dorobiłam przez całe życie.

Na pytanie, czy w Wielowsi boją się jeszcze wyższej wody, nie usłyszeliśmy odpowiedzi. - Powoli każdy z nas zaczyna już myśleć o tym, co będzie się działo, kiedy woda opadnie - dodaje pani Maria.

O swoich bliskich martwią się również te osoby, które wyjechały z rodzinnych stron "za chlebem" oraz na studia.
- Zupełnie nie wiem, co się dzieje z moimi rodzicami, którzy mieszkają w Sokolnikach - opowiada Elżbieta Bujak, która obecnie przebywa w Krakowie. - Pamiętam powódź w 2001 roku, a teraz strach potęguje jeszcze wizja tego, że rodzice są coraz starsi i bardziej schorowani.

Jak się dowiedzieliśmy, nikt nie jest w stanie nam powiedzieć, ile tak naprawdę osób opuściło domy, znajdujące się na zalanych terenach. W Tarnobrzegu zalane osiedla zamieszkuje 5 tysięcy osób, a całą gminę Gorzyce 12 tysięcy osób.

Podobnie, jak w trakcie powodzi w 2001 roku, katastrofa "wielkiej wody" zostanie odsłonięta dopiero wtedy, kiedy wszystkie rzeki powrócą do swoich koryt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie