Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja i Straż Miejska wraca na rogatki Tarnobrzega

Klaudia Tajs
Ulica Sikorskiego w Tarnobrzegu w godzinach szczytu. Liczba samochodów ciężarowych, mówi o skali problemu, z jakim boryka się miasto
Ulica Sikorskiego w Tarnobrzegu w godzinach szczytu. Liczba samochodów ciężarowych, mówi o skali problemu, z jakim boryka się miasto Klaudia Tajs
Strażnicy miejscy i policjanci wracają na rogatki Tarnobrzega, by kontrolować kierowców samochodów ciężarowych wjeżdżających do centrum. Ci, którzy postanowią wykorzystać Tarnobrzeg, jako drogę tranzytową, zostaną ukarani mandatem.

Znaki zakazu wjazdu do centrum miasta dla samochodów ciężarowych (nie dotyczą ruchu lokalnego i zaopatrzenia) stoją na głównych rogatkach Tarnobrzega od kilku miesięcy. Zostały zamontowane między innymi przy wjeździe do miasta od ulicy Zakładowej, Sandomierskiej, Sienkiewicza i Mickiewicza. Niestety życie pokazuje, szczególnie w dzień, że znaki stoją, a kierowcy samochodów ciężarowych, mkną głównymi ulicami Tarnobrzega, niszcząc nawierzchnię i korkując centrum.

NIE BĘDZIEMY TRANZYTEM

Ograniczenia tonażowe to świadoma polityka tarnobrzeskiego samorządu. Znaki ograniczające ruch tranzytowy dla pojazdów o dużej nośności, pojawiły się po zamknięciu mostu na Wiśle w Nagnajowie. Naprawa uszkodzonego przęsła trwała kilka miesięcy. Mimo zaleconych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad objazdów dla ruchu tranzytowego, wielu kierowców skracało sobie drogę przejeżdżając przez Tarnobrzeg. Samorząd powiedział dość, postawił znaki na rogatkach i poprosił o wsparcie mundurowych.

- Polityka dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad polegała na tym, że próbowano mnie przekonać, by oficjalnie Tarnobrzeg stał się miastem objazdowym na miarę Suwałk i innych miejscowości, które przez lata przeżywały gehennę przejazdu 150 tirów o pełnej nośności w ciągu godziny - mówi Norbert Mastalerz, prezydent Tarnobrzega. - Dlatego postawiliśmy znaki i chcemy być miastem, gdzie wjazd pojazdów o dużej nośności ograniczy się wyłącznie do ruchu lokalnego i zaopatrzenia.

Na taki krok samorząd może sobie pozwolić, ponieważ wszystkie drogi w mieście o statucie gminnym, powiatowym czy wojewódzkim, pozostają w zarządzie miasta. - Nikt z generalnej dyrekcji ani podkarpackiego zarządu dróg wojewódzkich nie dopłaca do remontów i bieżącego utrzymania, dlatego znaki ograniczające wjazd pozostaną, a kierowcy, którzy nie są związani z zaopatrzeniem miasta lub działaniem firm, nadal będą karani - komentuje prezydent.

WRACAJĄ NA ROGATKI

- Będą, będą - zapowiada Robert Kędziora, komendant Straży Miejskiej, który już szykuje się do wyjścia w teren, w towarzystwie policji.

Wspólne patrole są konieczne, gdyż jak tłumaczy komendant Kędziora, straż zgodnie ze swoimi kompetencjami nie może zatrzymywać kierowców. Patrząc na podsumowanie z ostatnich patroli, Robert Kędziora nie pozostawia złudzeń, że bloczki mandatowe, będą szły jak woda.

- Poprzednim razem nałożyliśmy 16 mandatów karnych a każdy w wysokości 350 złotych - przypomina. - Było także 16 upomnień. Nikt z kierowców nie odmówił przyjęcia mandatu. Swoje statystyki prowadzą także policjanci z drogówki, którzy samodzielnie prowadzili kontrole.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie