Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy małej Julce

Marcin RADZIMOWSKI
Jeśli mała Julka nie dostanie nowej pompy, czekają ją bolesne wkłucia igłą. Codziennie nawet kilkanaście razy.
Jeśli mała Julka nie dostanie nowej pompy, czekają ją bolesne wkłucia igłą. Codziennie nawet kilkanaście razy. Zdjęcia Marcin Radzimowski
Julka, pięciolatka z Trześni cierpiąca na cukrzycę, płacze na sam widok igły. Dziewczynce potrzebna pompa insulinowa, ale jej rodziców nie stać na zakup sprzętu. Stracili źródło dochodu, gdy w maju i czerwcu prowadzoną przez nich kwiaciarnię dwukrotnie zniszczyła powódź.

- Nawet najtwardsza skała kiedyś pęknie i my w takiej sytuacji jesteśmy. Już brakuje nam sił - mówi ze łzami w oczach Joanna Walczyna z Trześni (powiat tarnobrzeski), mama pięcioletniej Julki i 13-letniego Bartka.

STRACILI DOM I SKLEP

Walczynowie prowadzili swój sklepik spożywczy, ale w 2001 roku stracili dom i sklep w czasie powodzi. Z trudem się pozbierali. Cztery lata później przyszła na świat Julka, a dwa lata później przyszedł prawdziwy cios. Wtedy to okazało się, że ich dwuletnia córeczka cierpi na cukrzycę.

- Ciągła opieka nad dzieckiem, wstawanie po nocach i kontrola poziomu cukru uniemożliwiała prowadzenie sklepu. Otworzyliśmy kwiaciarnię - wyjaśnia Tomasz Walczyna.
Wspominają, że nie było łatwo się utrzymać z tego interesu.

- Były momenty, że mąż prosił "Boże, dałeś nam chore dziecko, pozwól nam chociaż na to dziecko zarobić" - mówi z płaczem Joanna Walczyna. - Teraz powódź znowu nam zniszczyła życie, nam i naszym dzieciom. Kwiaciarnia nie była ubezpieczona.

Mała Julka była kłuta każdego dnia nawet po kilkanaście razy - przy każdym mierzeniu poziomu cukru w jej organizmie. Dziewczynka płakała na sam widok igieł, nie wiedząc, że tylko w ten sposób może żyć. W końcu pojawiła się iskierka nadziei na lepsze życie dziecka, bo Walczynowie otrzymali pompę insulinową od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- Jesteśmy bardzo wdzięczni panu Owsiakowi - mówi Joanna Walczyna.

ZNIKŁO Z APTEK

Problem w tym, że ubiegłoroczny kryzys gospodarczy sprawił, że firma produkująca ten model pompy, splajtowała. Dlatego z czasem zniknął z aptek potrzebne do pompy oprzyrządowanie. Teraz jeśli rodzice chorej dziewczynki nie otrzymają dla niej nowej pompy, dziecko znów czekają znów bolesne wkłucia. Po dziesięć, piętnaście razy dziennie.

- Nie stać nas na zakup pompy, bo to wydatek od 10 do 17 tysięcy złotych. Mamy zapewnienie od jednego z producentów, że pompę otrzymamy, ale nie wiadomo, czy rzeczywiście tak się stanie - dodaje mama Julki.

Rodzice są zrozpaczeni. Do choroby dziecka doszły kolejne powodzie i zagrożenia następną wielką wodą. W zniszczonym domu nie mają warunków do życia, a co dopiero do właściwej opieki nad dzieckiem.

- Muszę cały czas się nią opiekować. Ja nie mogę zapomnieć zmierzyć poziomu cukru, nie mogę uśpić czujności. Nie mogę zasnąć, żeby nie zasnęło moje dziecko i już się nie obudziło - płacze Joanna Walczyna.

Wszystkie osoby mogące pomóc Julii, prosimy o kontakt pod numerem telefonu 697-770-560.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie