Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potężna chmura pszczół w Furmanach. Na ratunek pospieszył bartnik (zdjęcia)

Marcin RADZIMOWSKI
Pszczoły trafią do ula w pasiece Józefa Górza, bo Matykowie nie chcieli sobie zostawić niecodziennych gości.
Pszczoły trafią do ula w pasiece Józefa Górza, bo Matykowie nie chcieli sobie zostawić niecodziennych gości. Marcin Radzimowski
- W jednej chwili nadciągnęła brzęcząca chmura. Z tego co mówił mi syn pszczół jest pewnie kilka tysięcy - relacjonowała w czwartek około południa Lucyna Matyka z Furmanów (powiat tarnobrzeski). Na jej posesję zleciał rój i obsiadł czereśnię, by kilka minut później przenieść się na pobliską tuję.

[galeria_glowna]

Najważniejsze było umieszczenie pszczoły matki w skrzynce, tylko jej zapach zwabił tam pozostałe.
Najważniejsze było umieszczenie pszczoły matki w skrzynce, tylko jej zapach zwabił tam pozostałe.
Marcin Radzimowski

Najważniejsze było umieszczenie pszczoły matki w skrzynce, tylko jej zapach zwabił tam pozostałe.

(fot. Marcin Radzimowski)

Nie wiadomo skąd przyleciały, czy należą do kogoś, czy może żyją sobie na dziko. Nie było wątpliwości, że z rojem uzbrojonych w żądła owadów trzeba coś zrobić. Właściciele posesji, na którą dotarli nieproszeni goście, zadzwonili na straż pożarną.

- We wskazane miejsce skierujemy pszczelarza, który poradzi sobie z rojem - usłyszeliśmy od oficera dyżurnego z miejskiego stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu.

Bartnik dojechał do Furmanów z pobliskiego Grębowa. Józef Górz sam ma pasiekę, choć zostały zaledwie dwie rodziny z trzydziestu, jakie miał jeszcze ubiegłego roku.
- Jest problem z pszczołami. Nie wiadomo, dlaczego chorują, giną albo nagle odlatują i to problem wielu pszczelarzy. Niektórzy mieli pięćdziesiąt rodzin i nie została żadna - ubolewa Józef Górz.

Rój, jaki doleciał na podwórko Matyków pszczelarz określił jako średni. Bywają i takie, które wypełniają wielką plastikową miednicę.
- Ten zmieści się do skrzynki - ocenił bartnik.
Mężczyzna rozżarzył hubkę do odymienia i uspokojenia pszczół a na głowę założył osłonę. Podszedł ze skrzynką do tui i zaczął otrząsać zbity niemal w kulę rój.

Najważniejsze zadanie to umieszczenie w klatce pszczoły matki, tylko w ten sposób pozostałe - czując jej zapach - też tam wlecą. Po niespełna trzech kwadransach odymienia i zaganiania owadów, rodzina znalazła się w drewnianej skrzynce. Pszczoły trafią do ula w pasiece Józefa Górza, bo Matykowie nie chcieli sobie zostawić niecodziennych gości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie