Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powódź łatwiej zatrzymać. Żywioł zabrał rodzinie z Krzeszowa dach nad głową

Konrad SINICA
Zniszczona ściana budynku, w którym mieszkała rodzina Gajdów.
Zniszczona ściana budynku, w którym mieszkała rodzina Gajdów. Konrad Sinica
Osuwająca się skarpa narobiła ogromnych szkód w Krzeszowie w powiecie niżańskim. Jedna z rodzin musiała opuścić miejsce zamieszkania, bo dom nadaje się do rozbiórki.
Szczeliny w ziemi na podwórzu.
Szczeliny w ziemi na podwórzu. Konrad Sinica

Dom nadaje się do rozbiórki.
(fot. Konrad Sinica)

Zniszczona droga, uszkodzony gazociąg, sieć wodociągowa i dom, który teraz nadaje się tylko do rozbiórki. To efekty osunięcia się lessowej skarpy w Krzeszowie. Dramatyczne chwile przeżywa jedna z rodzin, która straciła dach nad głową. Niewykluczone, że szkód będzie więcej, bo ziemia w dalszym ciągu może się osuwać.

Skarpa o powierzchni około jednego hektara osunęła się przy ulicy Kościelnej w Krzeszowie (powiat niżański). Osuwisko spowodowało ogromne szkody. Zniszczona została gminna droga. Na jezdni pojawiły się duże wybrzuszenia, co w zasadzie uniemożliwia bezpieczny ruch. Dlatego zadecydowano o zamknięciu drogi na najgorszym odcinku. Uszkodzony został gazociąg, a także gminna sieć wodociągowa.

DOM DO ROZBIÓRKI

W wyniku osunięcia się skarpy zniszczony został jeden z budynków mieszkalnych. Na ścianach domu pojawiły się ogromne pęknięcia. Zniszczona jest kostka brukowa i schody. Na podwórzu widać spore szczeliny w ziemi. Dom nie nadaje się już do zamieszkania i kwalifikuje się jedynie do rozbiórki. Od sześciu lat mieszkała w nim rodzina pana Władysława Gajdy. Budynek nie był ich własnością, ale wynajmowali go na korzystnych warunkach. Dzięki temu mieli własny kąt.

Niestety po osunięciu się skarpy trzyosobowa rodzina musiała opuścić dom. Jedną noc spędzili w straży pożarnej w Krzeszowie. Później na kilka dni powrócili jeszcze do domu na skarpie, jednak we wtorek ostatecznie opuścili budynek, bo strach było już w nim mieszkać. Na szczęście z pomocą przyszedł miejscowy proboszcz, który zgodził się, aby państwo Gajdowie zamieszkali na razie w jednym z budynków należących do parafii. Dostali do dyspozycji jeden pokój z kuchnią i łazienką. Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe, niedługo rodzina po raz kolejny będzie musiała pakować walizki i szukać dachu nad głową.

Gajdowie są co prawda właścicielami domu w Jeżowem, ale jak twierdzą, budynek jest w fatalnym stanie. W czwartek stan budynku mieli ocenić pracownicy urzędu gminy. Samorząd deklaruje gotowość do pomocy. - Chcemy pomóc tej rodzinie, być może wyślemy tam jakąś ekipę, która pomoże przygotować ten dom do zamieszkania - mówi wójt Krzeszowa Stanisław Nowakowski.

Władysław Gajda wraz z rodziną musiał opuścić zniszczony dom.

Władysław Gajda wraz z rodziną musiał opuścić zniszczony dom. Konrad Sinica

Szczeliny w ziemi na podwórzu.
(fot. Konrad Sinica)

UŚPIONE OSUWISKO

Na razie nie wiadomo czy budynek, w którym mieszkali Gajdowie, będzie jedynym, który ucierpi w wyniku osunięcia się skarpy. Ziemia w dalszym ciągu się osuwa i nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie będą ostateczne szkody. Władze gminy liczą się z tym, że może dojść do uszkodzenia kanalizacji oraz linii energetycznej.

Dlaczego ziemia osunęła się w tym miejscu? Przez lata osuwisko było uśpione, teraz dało o sobie znać. Z jakich powodów? Niektórzy twierdzą, że przyczyną mogło być wybieranie ziemi u podnóża skarpy.

- Pytałem geologa i powiedział, że trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to mogło skutkować powstaniem na nowo tego osuwiska - mówi wójt Nowakowski. - Prawdopodobnie miało niewielki wpływ. Wszystko mogło się przyczynić, nawet wykonanie kanalizacji. Geolog stwierdził, że ruchy są na poziomie pięciu, sześciu metrów pod wierzchnią warstwą. To jest takie ukształtowanie terenu, może wody podziemne płyną i teraz powodują zmywanie tej góry.

OGROMY CIOS

Powstanie osuwiska to potężny cios dla gminy. Oprócz zniszczonej infrastruktury, którą trzeba będzie naprawić, pozostaje kwestia zabezpieczenia skarpy, aby zniszczenia nie postępowały. - Nie jesteśmy w stanie samodzielnie zabezpieczyć takiego osuwiska - dodaje wójt. - To będą ogromne kwoty, gminy na to nie stać.

Dlatego samorząd będzie się starał o otrzymanie dofinansowania, jednak na ten moment trudno powiedzieć, kiedy dokładnie uda się dostać pieniądze. Nawet jeżeli ministerstwo udzieli dofinansowania, to w dalszym ciągu trzeba będzie wyłożyć sporo własnych pieniędzy. Koszty mogą być liczone w milionach złotych, więc nawet dwudziestoprocentowy wkład własny będzie stanowić duże obciążenie dla budżetu gminy.

Zniszczenia cały czas postępują. Obecnie wójt nawet nie bierze pod uwagę remontu gminnej drogi i przywrócenia ruchu. Jak twierdzi, mija się to z celem, bo koszty mogą być duże, a za kilka dni znowu pojawią się zniszczenia. Wójt zapowiada, że dopóki sytuacja się nie ustabilizuje, to droga będzie nieprzejezdna.

- Nawet powódź łatwiej zatrzymać niż takie osuwisko - przyznaje Stanisław Nowakowski. - Przed wodą można próbować robić wały, układać worki. Tutaj żadnego wału nie zrobimy.

Zniszczona ściana budynku, w którym mieszkała rodzina Gajdów.
Zniszczona ściana budynku, w którym mieszkała rodzina Gajdów. Konrad Sinica

Władysław Gajda wraz z rodziną musiał opuścić zniszczony dom.
(fot. Konrad Sinica)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie