To był tylko wstęp do bardzo długiej listy zarzutów powodzian z Tarnobrzega, którzy na sesji wykrzyczeli swoje uwagi prezydentowi miasta i służbom odpowiedzialnym za pomoc powodzianom. Na tę sesję mieszkańcy Wielowsi, Sobowa, Zakrzowa i Sielca, czekali od kilkunastu dni. Dlatego tak tłumnie przyszli, by podzielić się z radnymi i prezydentem swoimi bolączkami. Przyszli bardzo dobrze przygotowani z kartkami w rękach, na których wcześniej zapisali swoje pytania i zarzuty, względem tych, którzy powinni im pomóc wrócić po powodzi do w normalnego życia.
DOŚĆ TEGO GLĘDZENIA
Punktem kulminacyjnym i najważniejszym sesji miała być dyskusja, w trakcie której powodzianie mieli podzielić się swoimi bolączkami. Dlatego spokojnie słuchali najpierw tego, co mówił o sytuacji powodziowej i popowodziowej w mieście Wiktor Stasiak, wiceprezydent i szef miejskiego sztabu zarządzania kryzysowego. Niestety przekazywane informacje były im dobrze znane, a co najważniejsze, w czasach, kiedy wielu z nich nie ma pieniędzy na odbudowę domów, na zakup osuszaczy, zaś darów wielu z nich do dziś nie dostało, mało interesujące. Dlatego kiedy po wiceprezydencie Stasiaku na mównicę wyszedł Andrzej Babiec, komendant PSP w Tarnobrzegu, a po nim miejsce miał zająć szef policji, banku żywności, sanepidu, ośrodka pomocy społecznej, służb weterynaryjnych i jeszcze przewodniczący poszczególnych osiedli w ludziach i części radnych zagotowało się. - Chcą nas wziąć na przetrzymanie, dosyć tych bredni - krzyczał z tłumu Janusz Barwiński, jeden z mieszkańców.
- Co nas dziś interesuje skala i rodzaj pomocy jaka dotarła do miasta, czy też obszar zalanych terenów. Przyszliśmy powiedzieć, co nas boli, upomnieć się o pomoc od prezydenta - dodał inny mieszkaniec Wielowsi.
ŻEBRAĆ NIE BĘDĘ
Ostatecznie po słownej utarczce między radnym Norbertem Mastalerzem i Stanisławem Banaszakiem, którzy upomnieli się u Juranda Lubasa, przewodniczącego rady miasta o głos dla powodzian, wiceprezydent Stasiak zdecydował, że sprawozdanie służb prezydenckich nie będzie kontynuowane, a mikrofon zostanie oddany ludziom.
I wtedy się zaczęło. - Ja się sama nie zalałam, zalało mnie państwo i państwo jest za to odpowiedzialne - krzyczała pani Maria z Wielowsi, która jako pierwsza zabrała głos. - Czy pan rozumie, że to są ludzie, którzy w każdej chwili mogą dostać choroby psychicznej. Ja nie umiem przemawiać do mikrofonu. Co prezydent zrobił, jak zrobił, to zrobił za mało. W czasie powodzi nigdy pana prezydencie u nas nie widziałam. Ani jednej paczki od przewodniczącego osiedla nie otrzymałam. Czy ja stara kobieta mam iść po prośbie. Nigdy! Młodzi ludzie mogli rozdawać paczki, a nie pociotkowie dary nagromadzili po sufit.
Więcej o burzliwej sesji rady miasta Tarnobrzega z udziałem powodzian w sobotnim Echu Dnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?