Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozwali "Kauflanda"

/ram/
Piotr Morawski (z lewej) i Janusz Sajbot, dwaj byli pracownicy "Kauflanda", odwiedzili w piątek inspekcję pracy...
Piotr Morawski (z lewej) i Janusz Sajbot, dwaj byli pracownicy "Kauflanda", odwiedzili w piątek inspekcję pracy... M. Radzimowski

Dwaj byli pracownicy tarnobrzeskiego marketu sieci "Kaufland" - Piotr Morawski i Janusz Sajbot złożyli w piątek w sądzie pozwy, domagając się od pracodawcy wypłacenia im należnych pieniędzy za przepracowane nadgodziny. Przypuszczalnie w najbliższym czasie do sądu trafią pozwy dwóch kolejnych byłych kierowników działów tego sklepu.

- Mam zapisy z alarmu sklepowego, które są ewidentnym dowodem potwierdzającym liczbę godzin spędzanych w pracy - mówi Janusz Sajbot, były pracownik tarnobrzeskiego "Kauflanda". - Uważam, że to niepodważalny dowód, bo zawiera moje nazwisko oraz godziny otwarcia stoiska i jego zamknięcia.

Zanim Janusz Sajbot wraz z Piotrem Morawskim złożyli w sądzie pozwy, odwiedzili tarnobrzeski oddział Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektor pracy Marta Mariankowska zapoznała się z dokumentami zgromadzonymi przez obu mężczyzn, swoją pomocą w sprecyzowaniu pozwów sądowych posłużył też prawnik zatrudniony w inspekcji.

- Dzisiaj rozpoczynamy wojnę, którą mamy zamiar wygrać. Liczę na to, że nie tylko otrzymamy swoje pieniądze, ale także na to, że markety przestaną wreszcie traktować nieludzko pracowników - mówił nam w piątek Piotr Morawski, były kierownik jednego z działów w "Kauflandzie".

Pozwy planują też złożyć w najbliższym czasie dwaj kolejny byli pracownicy "Kauflanda". Obaj mieszkają poza Tarnobrzegiem, dlatego nie wiadomo jeszcze, kiedy przyjadą, żeby pozwać byłego pracodawcę.

- Przeliczyłem dokładnie nadgodziny, które mogę udowodnić. Wyszło ich 508, a więc jeszcze więcej, niż początkowo przypuszczałem. Kolega Janusz ma około 450 - dodaje Morawski.

Wydawać się może, że sprawa potoczy się dość szybko, bo pracownicy mają mocne dowody. Przypomnijmy, że pierwszą pracownicą marketu, która odważyła się otwarcie pozwać giganta, była Bożena Łopacka z Elbląga - była kierowniczka "Biedronki". Kobieta miała jednak znacznie słabsze dowody - zeznania koleżanek z pracy. Od właściciela "Biedronki" - Jeronimo Martins domaga się 35 tysięcy złotych odszkodowania. Proces jeszcze trwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie