Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praktyki monopolistyczne - Stalowa Wola zapłaci wysoką karę

Zdzisław Surowaniec
Przystanki MKS są teraz tylko do wykorzystania za zgoda MKS.
Przystanki MKS są teraz tylko do wykorzystania za zgoda MKS. Zdzisław Surowaniec
Wysoką cenę zapłaciła Stalowa Wola za obciążanie kosztami korzystania z przystanków Miejskiej Komunikacji Autobusowej innych przewoźników. Miasto zostało obłożone karą 127 tys. zł za praktyki monopolistyczne.

127 tys. zł

Urzędowi Ochrony Konsumentów i Konkurencji nałożył na miasto karę 100 tys. zł za kartki monopolistyczne związane z przystankami. Miasto zapłaciło także 27 tys. zł za brak odpowiedzi na pismo UOKiK.

Miasto wzięło stronę MZK, które żądało od PKS opłaty za korzystanie z przystanków na terenie miasta. Te opłaty związane były z kosztami utrzymania czystości na przystankach. Były prezes PKS Janusz Śmigulski poskarżył się Urzędowi Ochrony Konsumentów i Konkurencji i wygrał.

CHCIAŁ WYCOFAĆ

Śmigulski przestał kierować PKS-em, a nowy prezes chciał wycofać pozew. Ale sprawa biegła już siłą rozpędu i została doprowadzona do końca. Urząd Ochrony Konkurencji zarzucił MKS, że wykorzystał pozycję monopolisty. UOKiK stwierdził nieuczciwość postanowienia "uprawniającego Miasto Stalowa Wola do odmowy wyrażenia zgody na korzystanie z przystanków autobusowych w przypadku, gdy projektowana linia komunikacyjna innego przewoźnika pokrywała się z liniami MKS".

Ale nie tylko o to poszło. Pismo skierowane w tej sprawie przez UOKiK do prezydenta Andrzeja Szlęzaka pozostawało bez odpowiedzi. Prezydent był bowiem pewny, że po zmianie prawa umożliwiającego, a nawet nakazującego miastu pobieranie od obcych przewoźników opłat za korzystanie ze swoich przystanków, to MKS ma rację i nie ma co sobie zawracać głowy odpowiedziami.

JAK WYROK

Decyzja UOKiK była jak wyrok - 100 tys. zł kary za wykorzystywanie monopolistycznej pozycji przez MKS oraz 27 tys. zł za brak odpowiedzi na pismo Urzędu. Sprawa stanęła na ostatniej sesji Rady Miejskiej i radni dali zgodę na przesunięcia w budżecie i zapłatę kary z miejskiej kasy.

Pretensje zgłosiła Maria Rehorowska, która uznała, że prezydent powinien zapłacić ze swojej kieszeni przynajmniej 27 tys. zł kary za brak odpowiedzi. Prezydent powiedział, że liczy się z zapłaceniem kary, jaką prawdopodobnie nałoży na niego Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych.

- Raz się wygrywa, raz przegrywa. Mogę łatwo wskazać sprawy, które wygrywaliśmy w sądzie i miasto kilka razy dostawało zwrot kilkuset tysięcy złotych. Idąc pani tokiem myślenia, powinienem domagać się prowizji od tej kwoty, a przecież nawet mi to na myśl nie przychodziło - powiedział prezydent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie