MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator i prezydenci

Marcin RADZIMOWSKI <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Na terenie likwidowanej kopalni stoi kilkanaście domów, których nie powinno tam być.
Na terenie likwidowanej kopalni stoi kilkanaście domów, których nie powinno tam być. M. Radzimowski

Skandal wokół pozwoleń na budowy wokół dołka machowskiego w Tarnobrzegu. Teraz zarzuty stawiane są tym, którzy wydawali pozwolenia. Kilka domów już zburzono

Miało być eldorado, są tylko kłopoty. Wokół wyrobiska po Kopalni Siarki "Machów" w Tarnobrzegu stoi kilkanaście domów. Teraz okazuje się, że zostały wybudowane nielegalnie.

Wojewoda zabronił budowy w strefie ochronnej, ale urzędnicy niższego szczebla mieli gdzieś zakazy. Prokuratorskie zarzuty usłyszały już cztery osoby. - Nie ma wstępu, widzisz pan przecież, że szlaban jest. To teren kopalni - woła z daleka ochroniarz. - Nie bądź pan uparty, nie wolno wchodzić i już.

On i jego koledzy pilnują, aby nikt postronny nie wszedł na teren wokół wyrobiska. Sto metrów za szlabanem, wzdłuż jednej ze ścian pokopalnianego dołka, stoi kilkanaście domów. Ten teren w planach określany jest, jako Tarnobrzeg II. Ochroniarz doskonale wie, że za szlabanem jest teren kopalni. Urzędnicy jakby tego nie wiedzieli...

Atrakcyjną działkę kupię

Gdy przemysł siarkowy zaczął dogorywać i jego koniec był kwestią czasu, zaczęto zastanawiać się, co dalej. W głowach zrodził się pomysł stworzenia z wyrobiska kopalnianego jeziora. Wcześniej trzeba było jednak zrekultywować teren wokół dołka. Proces ten trwa zresztą do dziś. Do czasu zakończenia prac, w 1995 roku ówczesny wojewoda tarnobrzeski ustanowił strefę ochronną wokół wyrobiska. Według założeń, miała obowiązywać przez dziesięć lat, ale do dziś jej nie zniesiono, bo prace wciąż trwają.

KiIka lat temu, gdy wyrobisko zostało nieco uporządkowane, oczami wyobraźni niektórzy widzieli już eldorado - zalew machowski wypełniony tysiącami turystów i tętniący życiem. Tym samym wartości zaczęła nabierać ziemia leżąca wokół powstającego akwenu.

W 1999 roku władze Kopalni "Machów" wystawiły na przetarg 6,4 hektara kopalnianego terenu. Wygrało Przedsiębiorstwo Wielobranżowe Karabela, które stało się właścicielem gruntu za śmieszne pieniądze - 40 tysięcy złotych, czyli około 60 złotych za ar! Firma rozparcelowała teren na działki i odsprzedała innym. Ziemię kupili wówczas między innymi dyrektor kopalni, jego zastępca, biznesmeni, urzędnik.

Chętnych było znacznie więcej niż parceli. Wszak każdy chciałby mieć dom lub choćby domek letniskowy z pięknym widokiem na zalew.

Zarzuty dla urzędników

Właściciele zakupionych działek złożyli wnioski o wydanie pozwoleń na budowę domów. Strefa leży częściowo na terenie gminy Tarnobrzeg i gminy Nowa Dęba, dlatego do tych urzędów zaczęły trafiać wnioski.

Wiceprezydenci Tarnobrzega Andrzej Wójtowicz i Wiktor Stasiak podpisali trzy zgody na budowę domów na działkach leżących w rejonie byłej wsi Kajmów. Dwa domy już tam stoją, trzeci jest w trakcie budowy. Prokuratura przedstawiła kilkanaście dni temu zarzuty obu prezydentom.

- W strefie ochronnej obowiązuje całkowity zakaz budowy domów mieszkalnych, budynków użyteczności publicznej i innych, z przeznaczeniem na stały pobyt ludzi - wyjaśnia prokurator Bogdan Gunia z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. - Wydając pozwolenia wiceprezydenci przekroczyli swoje uprawnienia, jako funkcjonariusze publiczni. Grozi im za to do trzech lat pozbawienia wolności.

To jednak nie koniec afery. Wczoraj i przedwczoraj zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych usłyszeli dwaj urzędnicy, którzy formalnie sprawdzali dokumenty i gotowe pozwolenia przedłożyli prezydentom do podpisania. Mowa o Januszu Jakubku - naczelniku Wydziału Urbanistyki, Architektury i Budownictwa Urzędu Miasta w Tarnobrzegu oraz jego zastępcy Romanie Bokwie, który do marca 2003 roku był szefem tegoż wydziału.

- Obaj podejrzani nie przyznali się do zarzutów i złożyli obszerne wyjaśnienia - dodaje prokurator Gunia.

Burmistrz też podpisał

Śledztwo prowadzone przez rzeszowską policję, a nadzorowane przez tarnobrzeską prokuraturę, nabiera tempa. Wiele wskazuje na to, że wkrótce zarzuty przekroczenia uprawnień może usłyszeć również burmistrz Nowej Dęby Józef Czekalski i urzędnicy, którzy przygotowywali dokumenty. Nowodębski urząd wydał trzynaście pozwoleń na budowę domów w strefie ochronnej Kopalni "Machów".

- Podpisałem pozwolenia na budowę w 2003 roku, opierając się na warunkach zagospodarowania przestrzennego. Całość dokumentacji została przygotowana za rządów mojego poprzednika - mówi Józef Czekalski, burmistrz Nowej Dęby. - Trudno, żebym weryfikował wszystkie dokumenty przygotowywane przez poprzednie władze. Może to mój błąd, że nie nakazałem ponownego przeanalizowania dokumentów?

"Papiery" jednak przygotowywał któryś z urzędników podlegających burmistrzowi. Ten sam, który pracował za poprzedniego burmistrza. Jeśli prokuratura będzie konsekwentna w dotychczasowych działaniach, również ów urzędnik powinien usłyszeć zarzut przekroczenia uprawnień.

- Na razie wspólnie z policją badamy sprawę. Nie wykluczam, że będą zarzuty, ale jest zbyt wcześnie na wskazywanie konkretnych osób - mówi Janusz Wiśniewski, zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu.

Poselska działka

Właścicielem jednaj z parceli leżących na terenie strefy ochronnej jest również poseł Władysław Stępień. Parlamentarzysta ma sześcioarową działkę w Chmielowie.

- Kupiłem ją od znajomego. On miał tam pole uprawne, około 50 arów, które podzielił na piętnaście części. Zadzwonił do mnie i zapytał, czy jestem zainteresowany kupnem kawałka ziemi - mówi poseł Stępień. - Kupiłem z myślą o dzieciach. Teraz to ja już sam nie wiem, czy dobrze zrobiłem, bo tam wciąż obowiązuje strefa i nie wolno budować.

Jak dodaje parlamentarzysta, za działkę zapłacił 3,5 tysiąca złotych. Planował tam postawienie domku letniskowego. Płaci podatek, ale o zezwolenie na budowę jeszcze dotąd nie występował.

- Mam plany, ale gdyby mnie ktoś teraz zawiózł na miejsce, to nawet dokładnie nie wskażę, która to moja parcela - mówi. - A jakby się znalazł dobry kupiec, to kto wie, czy nie sprzedam tego kawałka ziemi, choć trochę szkoda, bo tam za kilka lat może być urokliwe miejsce.

Kolejne wnioski, inne decyzje

Sprawą działek i pozwoleń na budowę policja zaczęła się interesować we wrześniu ubiegłego roku. Wtedy to stróże prawa pojawiali się w tarnobrzeskim magistracie, gdzie wertowali dokumentację i plany zagospodarowania przestrzennego.

Mniej więcej w tym czasie wniosek o wydanie pozwolenia na budowę złożyli w urzędzie współwłaściciele jednej z działek w byłym Kajmowie. Wiedzieli, że wcześniej wszyscy właściciele działek otrzymali zgody, między innymi jeden z urzędników, który buduje dom vis-a-vis działki wspólników.

- Żaden z urzędników nawet nie wspomniał, że na tym terenie nie można budować - mówi Wojciech z Tarnobrzega (nazwisko do wiadomości redakcji). - Także w planie zagospodarowania przestrzennego nie było wzmianki o strefie ochronnej, zastrzeżeń do planu nie miał ani wydział urbanistyki, ani nadzór budowlany.

Gdy zgromadzili całość dokumentacji wydawało się, że otrzymanie pozwolenia na budowę jest tylko kwestią czasu.

- Przecież logiczne, że po to kupuje się działkę budowlaną, aby na niej budować - złości się przedsiębiorca.

Wspólnicy nie czekając na dokument, rozpoczęli budowę. Wkrótce stanęły dwa domki letniskowe na jednej parceli. Ku ich zaskoczeniu 13 stycznia tego roku wiceprezydent Tarnobrzega Andrzej Wójtowicz wydał odmowną decyzję, argumentując, że wojewoda nie zniósł strefy ochronnej wokół wyrobiska kopalnianego.

Trzeba rozebrać

- Inspektor nadzoru budowlanego stwierdził, że dopuściliśmy się samowoli budowlanej - kontynuuje Wojciech. - Ale czy to nie ja jestem ofiarą? Urzędnicy wprowadzili nas w błąd. Razem z kolegą zainwestowaliśmy w budowę po 30 tysięcy złotych. Kto mi teraz odda pieniądze? Kto kupi ode mnie działkę, na której nie wolno budować?

Właściciele parceli miesiąc temu wyburzyli domki, teraz na placu są tylko pustaki. To jednak wcale nie znaczy, że nie zapłacą kary za samowolę budowlaną...

Z placem tym sąsiaduje Janusz Matyka, który właścicielem działki jest od wielu lat, jeszcze za tłustych lat kopalni.

- Te domki po sąsiedzku były bardzo ładne. To świetna lokalizacja z widokiem na powstające jezioro - uważa tarnobrzeżanin. - Kilka tygodni temu domki zmieniły się w gruzowisko. Ja także wystąpiłem w ubiegłym roku z wnioskiem o pozwolenie na budowę. Nie mam do tej pory decyzji i nie wiem, czego się spodziewać. Nawet nie wiem, czy moja działka jeszcze leży w strefie ochronnej, na razie czekam na pozwolenie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie