Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protestowali pracownicy Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Tarnobrzegu

Klaudia TAJS
- Nie będzie nas nikt traktował jak towar, który upchał z budynkami. Jesteśmy traktowani jak worek kartofli – mówi Bogdan Wójciak przewodniczący komisji zakładowej Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność w Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej w Tarnobrzegu. Jednodniowa akcja protestacyjno-informacyjna polegała między innymi na oflagowaniu budynku ciepłowni gazowej tarnobrzeskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
- Nie będzie nas nikt traktował jak towar, który upchał z budynkami. Jesteśmy traktowani jak worek kartofli – mówi Bogdan Wójciak przewodniczący komisji zakładowej Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność w Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej w Tarnobrzegu. Jednodniowa akcja protestacyjno-informacyjna polegała między innymi na oflagowaniu budynku ciepłowni gazowej tarnobrzeskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Klaudia Tajs
Pracownicy protestują, prezes tarnobrzeskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej milczy, a sekretarka prezydenta miasta wyprasza dziennikarzy.

Ten protest ma zwrócić uwagę na proces zbycia wszystkich udziałów w naszej spółce nowemu właścicielowi - tłumaczył w czwartek Bogdan Wójciak, przewodniczący zakładowej Solidarności w tarnobrzeskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej. Swój apel protestujący skierowali do radnych, władz Tarnobrzega i krakowskiej spółki EDF, która posiada większość udziałów w przedsiębiorstwie.

Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Tarnobrzegu należy obecnie do francuskiego koncernu energetycznego EDF i gminy Tarnobrzeg. Pakiet kontrolny, dokładnie 73 procent należy do Francuzów. Pozostałe udziały należą do miasta, a ich wartość wyceniono na około 8 milionów złotych. Niemal w tym samym czasie swoje akcje na sprzedaż wystawił EDF i władze miasta. Zainteresowanym kupnem okazała się Energetyka Cieplna Opolszczyzny, z którą już porozumiała się spółka EDF i władze Tarnobrzega. Jednak w przypadku zbycia udziałów należących do miasta, ostateczną zgodę muszą wyrazić radni.

Organizatorzy czwartkowej akcji pragnęli pokazać, jak w procesie zbycia udziałów potraktowanych zostało 78 pracowników spółki. - Bulwersuje nas sposób, w jaki zostali potraktowani pracownicy - wyjaśnia Bogdan Wójciak, przewodniczący komisji zakładowej Solidarności. - Pracowników pominięto. Pod uwagę wzięto jedynie korzyści, jakie udziałowcy chcą uzyskać ze sprzedaży udziałów w Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej.

CO Z LUDŹMI?

Największe obawy załogi dotyczą podejścia przez nowego właściciela do umowy socjalnej. - Umowa ta była jednym ze składników umowy prywatyzacyjnej - dodaje związkowiec. - Dotyczyła relacji pracowników z pracodawcą. W zapisach tej umowy jest jasno powiedziane, że w przypadku zbycia udziałów w PEC Tarnobrzeg inwestor, czyli EDF Kraków zagwarantuje przestrzeganie tej umowy przez następnego właściciela. Dziś już wiemy, że tak nie będzie.

Pracownicy Tarnobrzeskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej liczą na to, że ktoś zacznie w końcu z nami poważnie rozmawiać. - Tym "ktosiem" jest spółka EDG i władze Tarnobrzega - tłumaczy Bogdan Wójcik. - Nie będzie nas nikt traktował jak towar, który upchał z budynkami. Jesteśmy traktowani jak worek kartofli.

Akcję informacyjno-protestacyjną poparła prawie 80-osobowa załoga, której ponad 90 procent należy do zakładowej Solidarności. Determinacja załogi jest ogromna. W referendum niemal wszyscy wypowiedzieli się za zorganizowaniem strajku.

PREZES MILCZY, RZECZNIKA NIE MA, PREZYDENT - NIE NASZA SPRAWA

Stanisław Gurdak, prezes Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Tarnobrzegu poproszony w czwartek o komentarz w sprawie zapowiedział, że nie będzie się wypowiadał. O poszerzenie nadesłanego wcześniej komentarza o możliwość ochrony praw pracowniczych przez władze miasta, jako mniejszościowego udziałowca i jako gospodarza terenu, próbowaliśmy poprosić w czwartek rzecznika prezydenta miasta Wojciecha Malickiego. Jednak ten w godzinach porannych był nieobecny w urzędzie. Na pytanie, kiedy wróci, oczekujący dziennikarze usłyszeli od pracownicy obsługującej sekretariat prezydenta miasta. - Jak wróci to będzie - po czym zostali wyproszeni z sekretariatu.

Ostatecznie, kilka godzin później komentarza udzielił Norbert Mastalerz, prezydent Tarnobrzega, który stwierdził, że troska o przyszłość 78 osób i przestrzeganie przez nowego właściciela pakietu socjalnego, to nie jego sprawa. - Jeśli dojdzie do zbycia 27 procent udziałów miasta to będę mógł tę transakcje przeprowadzić pod warunkiem, że wcześniej swoje udziały sprzedaje francuski EDF - tłumaczył prezydent Mastalerz. - W praktyce oznacza to, że my nie mamy wpływu na pakiet socjalny, który wynegocjowano 11 lat temu, bo dziś decyzja EDF jest taka, że postanowił swoje ponad 70 procent zbyć. Po wydaniu ostatecznej zgody przez radę miasta, będziemy mogli przeprowadzić transakcję. Miasto nie jest stroną. Wydaje mi się, że osobami, najbardziej godnymi i właściwymi do pytania o prywatyzację PEC-u i pozbycie się wpływu na owo przedsiębiorstwo jest poprzednia władza miasta, ponieważ to oni zdecydowali o prywatyzacji przedsiębiorstwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie