Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pruszkowianie przerwali dobrą passę Stali

Arkadiusz KIELAR [email protected]
Dla trenera Stali Stalowa Wola, Mirosława Kality i jego drugoligowych piłkarzy skończyła się dobra passa zwycięstw na własnym stadionie.
Dla trenera Stali Stalowa Wola, Mirosława Kality i jego drugoligowych piłkarzy skończyła się dobra passa zwycięstw na własnym stadionie. Marcin Radzimowski
- Zagraliśmy tak, jak nam przeciwnik pozwolił - tłumaczy Mirosław Kalita, trener piłkarzy Stali Stalowa Wola Nie uważam, że Stal zagrała słaby mecz - mówi Mirosław Kalita, trener drugoligowych piłkarzy ze Stalowej Woli, po pierwszej wiosennej porażce naszego zespołu na własnym stadionie. "Stalówkę" wypunktował Znicz Pruszków, wygrywając 2:0, stalowowolscy kibice byli rozczarowani.

Pruszkowianie przerwali dobrą passę Stali na własnym boisku, nasi wygrali wcześniej trzy spotkania z rzędu u siebie. Siódmej w tabeli drużynie ze Stalowej Woli (34 punkty) pozostało jeszcze sześć spotkań do końca sezonu, dwa najbliższe na wyjazdach: ze Świtem Nowy Dwór i Jeziorakiem Iława.

MINUTY W NOGACH

O tym, że rywale z Pruszkowa są groźni i że grają umiejętnie w defensywie, zaznaczali przed meczem i trener i piłkarze "Stalówki". Mieli jednak nadzieję, że uda się znaleźć sposób na trzecią obecnie w tabeli drużynę przeciwnika. Nie udało się…

- Graliśmy tak, jak nam przeciwnik pozwolił. Do przerwy nie pozwolił nam na nic, ale trzeba wziąć pod uwagę, że to był trzeci nasz mecz w ciągu tygodnia - komentuje Mirosław Kalita. - Zawodnicy obu zespołów mieli w nogach trochę minut, stąd też brała się niedokładność w naszym ataku pozycyjnym, łatwiej było przeciwnikom wyprowadzać kontry. Po przerwie różnie mogło jednak być, gdyby Kamil Gęśla wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem gości, nikt by nie mówił, że Stal zagrała słabe spotkanie.

DOSTAŁ SZANSĘ

Szkoleniowiec Stali próbuje sprawdzać młodych zawodników, zgodnie ze swoimi zapowiedziami przed rozpoczęciem rundy wiosennej. W ostatnich meczach po kilka minut dostali Sebastian Kocój czy Dawid Komada, a pozyskany w przerwie zimowej z SMS Kraków mogący grać w pomocy lub ataku Robert Widz wyszedł ze Zniczem w podstawowym składzie. Ten utalentowany 18-letni piłkarz dobrze spisywał się wcześniej w roli zmiennika i dostał teraz szansę na pokazanie się od początku, ale nie zaliczy tym razem swojego występu do udanych.

- Robert w spotkaniu ze Zniczem zagrał słabiej. Chłopak ma możliwości, widać było jak grał, gdy wchodził wcześniej na boisko z ławki - ocenia Mirosław Kalita. - Teraz pewnie znowu będzie musiał dostawać szansę jako rezerwowy, może w takiej roli lepiej się będzie spisywał, bo występ ze Zniczem od pierwszych minut w jego wykonaniu był nijaki…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie