Dzięki informatycznemu systemowi rozliczeń i raportom przysyłanym do Funduszu przez placówki medyczne, dokładnie wiemy, ile wydajemy na każdego chorego. Nie statystycznego, ale konkretnego Kowalskiego, Malinowskiego czy Nowaka. Zresztą sam Kowalski, Malinowski czy Nowak w każdej chwili może do nas przyjść i uzyskać informację dotyczącą między innymi rodzaju udzielanych mu świadczeń, liczby wizyt u danego specjalisty, liczby pobytów w szpitalu i profilu oddziałów, rodzaju wykonanych badań, realizowanych recept, przychodni, do których zgłaszał się po pomoc, a także kosztów tych świadczeń kosztów refundacji wykupionych leków. Więcej, może u nas sprawdzić, czy będąc z prywatną wizytą u lekarza i płacąc za nią z własnej kieszeni nie został czasem wykazany jako chory przyjmowany "na Fundusz".
Ale wracając do pytania postawionego przez pacjenta, które brzmiało: co się dzieje z pieniędzmi ze składki? Weszliśmy w system i pokazaliśmy, ile NFZ zapłacił za leczenie pacjenta tylko w ostatnich miesiącach, choć z danych informatycznych wynikało, że z pomocy medycznej systematycznie korzysta od wielu lat. I tak: sześć wizyt u kardiologa, w tym jedna tak zwana kompleksowa - 244,5 złotych (pięć wizyt po 34 złote i jedna za 74,50 zł); jeden pobyt w szpitalu z powodu niewydolności krążenia - 2 400 złotych; drugi w celu wykonania angioplastyki (planowe założenie stentów zapobiegające zawałowi) - 8 tysięcy złotych. Później trzytygodniowa rehabilitacja kardiologiczna - 3 150 złotych (21 dni po 150 złotych). Pacjent - oprócz leczenia schorzenia kardiologicznego cały czas jest pod kontrolą diabetologa (dwie wizyty, w tym jedna kompleksowa) - 108,5 złotych. Z racji cukrzycy i schorzeń kardiologicznych lekarz POZ otrzymuje z NFZ za objęcie opieką mężczyzny potrójną stawkę, czyli 288 złotych. Przed zabiegiem angiografii chory korzystał z intensywnego leczenia stomatologicznego, które to w sumie wy-niosło 1 600 złotych. Za 610 złotych zrefundowaliśmy choremu aparat słuchowy z wkładką uszną. Ponad 2 tysiące złotych NFZ zapłacił aptekom za wszystkie leki wykupione przez chorego na tak zwany ryczałt i refundację. Tak więc w sumie NFZ za leczenie chorego zapłacił 18 401 złotych.
Na przykładzie tego pacjenta (który akurat wcale nie jest pacjentem drogim) widać, że nasze składki nigdzie nie przepadają. Ale jest jeszcze jedna, znacznie ważniejsza kwestia: tylko niewielki procent Polaków stać by było na leczenie za pieniądze li wyłącznie ze swojej składki (tak jak nie starczyłoby opisywanemu mężczyźnie). Stąd obowiązująca zasada solidarności społecznej (z pieniędzy płaconych przez nas leczeni są wszyscy, którzy tego potrzebują, a nie tylko ci, których na to stać) to jedyna szansa, że kiedy zachorujemy, nikt nam nie odmówi czy nie przerwie leczenia, "bo nie uzbieraliśmy sobie" wystarczająco dużo pieniędzy.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?