Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed sądem w Tarnobrzegu ruszył proces nożownika z Mielca

Marcin RADZIMOWSKI
Oskarżonemu grozi nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Oskarżonemu grozi nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności. Marcin Radzimowski
- Widziałam jak tata miał w ręce nóż i jak zadawał ciosy w mamę, w ciało. Jak stała i jak leżała - mówiła we wtorek przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu 10-letnia Ola, naoczny świadek makabrycznej zbrodni. To początek procesu 40-letniego mieszkańca Mielca, oskarżonego o zamordowanie swojej żony.

Na salę rozpraw wprowadzony przez policjantów z kajdankami na rękach i nogach. Z tępym wzrokiem, przypominającym wzrok dzikiego zwierzęcia. Kiedy wchodził w asyście policjantów, siedzące obok sali córki zaczęły płakać. Przypominając sobie tragedię, jakiej doświadczyły.

- Przyznaję się do zarzutu - stwierdził oskarżony, nie chcąc jednocześnie składać wyjaśnień. Zgodził się odpowiadać na pytania sądu, oskarżycieli posiłkowych, prokuratora i obrońcy.

- Tamtego dnia żona pakowała się na wycieczkę. Miała jechać w sobotę rano, bo dowiedziałem się u niej w pracy a powiedziała, że w piątek wieczorem wyjeżdża - mówił 40-latek.

Dopytywany o swoje podejrzenia wspominał o mężczyźnie, z którym jego żona miała się spotykać: - Czasem wychodziła niby do koleżanki, ale u niej nie była. Kontaktowała się z takim jednym, jak twierdziła z kolegą, bo pisali do siebie wiadomości e-mailowe.

W procesie tym w charakterze oskarżycieli posiłkowych występują wszyscy najbliżsi nieżyjącej Iwony - jej obie siostry, rodzice, także nieletnie córki z pośrednictwem pełnomocnika procesowego.

KOSZMARNE WSPOMNIENIA

Obie dziewczynki - 10-letnia Ola i 14-letnia Dominika oświadczyły przed sądem, że chcą składać zeznania. Na ten czas sąd wyłączył jawność, z sali wyprowadzono też oskarżonego. W jego obecności dzieci nie chciały przebywać nawet w sądzie. Po zakończeniu przesłuchania sąd odczytał oskarżonemu treść zeznań dzieci. Szczególnie dramatyczne słowa wypowiadała 10-latka, która była naocznym świadkiem fragmentu makabrycznych wydarzeń.

- Kiedy wróciłam ze szkoły już się kłócili, w łazience. Tata kazał mi iść do pokoju. Mama miała jechać na wycieczkę a ja się pakowałam, żeby jechać do babci - mówiła Ola. - Mama krzyknęła "O Boże!" i wybiegła z łazienki. Trzymała rękę na szyi było dużo krwi. Widziałam jak tata miał w ręce nóż i jak zadawał ciosy w mamę, w ciało. Jak stała i jak leżała.

Dziewczynka mówiła sądowi, jak próbowała odciągać ojca od mamy. Prosiła go, błagała. Po wszystkim przebrał się i wyszedł z mieszkania, zamykając w nim córeczkę.

- Patrzyłam na mamę ale później już nie mogłam patrzeć. Zadzwoniłam do Dominiki, żeby przypadkiem nie wchodziła do mieszkania - zeznała. - Wreszcie ktoś zaczął otwierać drzwi. To policja przyszła.

WYŚMIEWAŁ SIĘ

O swoich złych relacjach z ojcem mówiła też 14-latka. Wspominała, że wyśmiewał się z niej, że przedrzeźniał kiedy płakała: - Nie lubił mnie, bo stawałam w obronie mamy jak się kłócili. Pamiętam, jak kiedyś gonił mamę z nożem. Do mojej koleżanki powiedział, że zabije najpierw mamę, potem mnie a na końcu siebie.

Tragedia rozegrała się 19 października ubiegłego roku w jednym z mieszkań w bloku przy ulicy Kędziora w Mielcu. Mężczyzna zadał tyle ciosów nożem, że nie sposób ich dokładnie zliczyć. W ocenie biegłych psychiatrów oskarżony miał ograniczona poczytalność i sąd może (nie musi) zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. Jeśli z tego nie skorzysta, 40-latkowi grozi kara od 8 do 15 lat, 25 lat więzienia lub dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie