Saarbrücken leży na zachodnie Niemiec, przy francuskiej granicy, w najmniejszym w tym kraju landzie Saary. Land jest zaprzyjaźniony z Podkarpaciem. Jednak ku zdziwieniu Wiesława Wojtasa, mimo tego, że oferta udziału w giełdzie skierowana była do regionów z polskiej wschodniej ściany, na wyjazd nie zdecydował się nikt z Urzędu Marszałkowskiego ani z Urzędu Wojewódzkiego - jak twierdzi.
SKORZYSTAŁ Z OFERTY
O możliwości uczestniczenia w giełdzie, gdzie można łapać kontakty z niemieckimi przedsiębiorcami i zdobywać zamówień na produkcję, Wiesław Wojtas dowiedział się od Piotra Hasnego z Inkubatora Technologicznego. Skorzystał z oferty, choć było już późno i były problemy z kupnem biletu na samolot do Hanoweru.
Giełdę zorganizowało ministerstwo Saary, ci, którzy zdecydowali się przyjechać płacili za podróż i hotel, resztę pokrywali gospodarze. A gra była warta świeczki, bo zapewniali nie tylko kontakt z niemieckimi przedsiębiorcami, ale także każdy z Polaków miał do pomocy tłumacza. - Odbyłem sześć spotkań z niemieckimi przedstawicielami i jestem z nich zadowolony - powiedział. Powinny zaowocować zamówieniami.
"Stalwo" już ma kontakty z Niemcami, w swoim katalogu posiada ofertę w języku niemieckim, informującą o parku maszynowym i możliwościach wytwórczych.
MINĄŁ SIĘ
Jednak pan Wiesław, krytykujący marszałka i wojewodę, nie miał racji. Po prostu minął się w Niemczech z przedstawicielami Podkarpacia. Kiedy on wyjechał z Saary, władze samorządowe i wojewódzkie tam przyjechały.
Jak nam powiedział rzecznik marszałka Wiesław Bek, marszałek był w Saarbrücken z dyrektorem departamentu i promocji, z przedstawicielem Uniwersytetu Rzeszowskiego i zastępcą dyrektora Urzędu Wojewódzkiego. - Pan marszałek wrócił z Saary w niedzielę - zapewnił rzecznik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?