Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez małą rysę na zderzaku jego honor został zszargany

Zdzisław SUROWANIEC
Pan Julian pokazuje miejsce otarcia na zderzaku jego auta.
Pan Julian pokazuje miejsce otarcia na zderzaku jego auta. Zdzisław Surowaniec
Mężczyzna zapłacił mandat za zarysowanie drugiego auta, ale był pewien, że zostanie uniewinniony. Uważa, że został wykorzystany.

Julian Powęska z trudem nachyla się przy zderzaku swojego opla astry i pokazuje ledwie widoczną rysę długości centymetra. Przez tę maleńką rysę jego portfel został poważnie odchudzony, a co gorsza naruszone zostało jego poczucie honoru.

Mężczyzna mieszka w Jastkowicach. To wieś na dwa rzuty beretem od Stalowej Woli, po drugiej stronie Sanu. Niewielkie zdarzenie, które przybrało monstrualne wymiary, miało miejsce w lipcu 2009 roku na parkingu przy Rejonie Energetycznym w Stalowej Woli przy ulicy Komisji Edukacji Narodowej. Pan Julian przyjechał tam uregulować rachunek.

BYŁO CIASNO

- Na parkingu było bardzo ciasno. Kiedy cofałem, poczułem, że leciutko otarłem przednim zderzakiem o listwę sąsiedniego auta. Ale było to tak niewielkie dotknięcie, że byłem pewny, że tamtemu pojazdowi nic się nie stało - zapewnia. A z autami ma duże doświadczenie, bo przez trzydzieści lat "grzebał w samochodach" - jak to określa czyli pracował w zakładzie naprawczym.

Pan Julian odjechał niedaleko, zaparkował auto na przylegającym do Rejonu Energetycznego parkingu należącym do hipermarketu Tesco. Kiedy z wnuczką wrócił z zakupów, przy jego aucie stała dwójka policjantów. Usłyszał, że cofając spowodował kolizję i uszkodził opla vectrę. Jak się bowiem okazało, zdarzenie widział ochroniarz i powiadomił pracownika rejonu, do którego należała vectra, a ten wezwał policję.

- Byłem zdziwiony, ale kiedy po otarciu brudu na plastykowym zderzaku pokazali mi rysę, zrozumiałem, że coś mogło się wydarzyć - wspomina. Policjantka wypisała mu mandat w wysokości stu złotych i pouczyła, że jeżeli odmówi przyjęcia, sprawa trafi do sądu.

MAŁE OTARCIE

- Nigdy nie byłem za cokolwiek karany, ani nawet nie byłem w sądzie, mandat dla świętego spokoju przyjąłem - tłumaczy. Pan Julian po odjeździe policji wyczyścił dokładnie miejsce otarcia i stwierdził, że to otarcie jest tak małe, że nawet nie ma sensu lakierować zderzaka.

Postanowił jednak zobaczyć o jakie zniszczenia został oskarżony. Zajechał na parking przy Rejonie Energetycznym, zatrzymał się w miejscu, gdzie stał uszkodzony samochód. Przy nim stali jeszcze dwaj policjanci. Pan Julian próbował przekonywać ich, że przy tak małych śladach na jego aucie, nie mogły powstać tak duże uszkodzenia na tym drugim pojeździe. A były to zagięte tylne drzwi, pofałdowany i zagięty tylny błotnik, porysowany kołpak koła.

Był przekonany, że te uszkodzenia musiały powstać wcześniej, a teraz ktoś chce go wrobić, żeby wyłudzić odszkodowanie. - Jedynie otarcie tylnego błotnika vectry mogło być moim udziałem, bo było na wysokości otarcia na moim aucie. Inne elementy były uszkodzone na innych wysokościach - stwierdził. Jednak dla policjantów była to musztarda po obiedzie, dla nich sprawa się skończyła wraz z zapłaconym mandatem.

WYPŁACONA SZKODA

Na drugi dzień pan Julian o zdarzeniu powiadomił swojego ubezpieczyciela czyli PZU, z którym związany był od trzydziestu sześciu lat. Usłyszał, że otrzyma do podpisu pismo wraz z protokołem oględzin i że wtedy będzie się mógł do tego ustosunkować. - Gdy za parę dni spytałem się co dalej w tej sprawie, dowiedziałem się, że szkoda została wypłacona, a mnie potrąca się część zniżek na dwa samochody, jakie posiadam - wspomina.

W panu Julianie wszystko się zagotowało. Bo od 1973 roku płacił ubezpieczenie, nie miał żadnego wypadku ani kolizji, a został tak potraktowany. Rozżalony zemścił się w ten sposób, że przeniósł się z ubezpieczeniem do Warty. Z powodu choroby dopiero w kwietniu 2011 roku poskarżył się prokuraturze, gdzie złożył doniesienie. Pismo zakończył taką oceną: "Ani funkcjonariusze policji, ani urzędnicy PZU nie stanęli na wysokości zadania".

Sprawy w prokuraturze biegły swoim tempem, tymczasem z nowym ubezpieczycielem pan Julian miał już na początku przykre starcie. Zawierając umowę został zapytany czy był sprawcą wypadku albo kolizji. Napisał, że nie, bo czuł się niewinny, a był pewny, że dojdzie sprawiedliwości i jego rzekoma wina zostanie zmazana. Ale sprawa otarcia z drugim autem dotarła do Warty i pan Julian został ukarany kwotą tysiąca złotych za poświadczenie nieprawdy. Warta zniosła mu też zniżki, jednym słowem trafił z deszczu pod rynnę.

GROCHEM O ŚCIANĘ

Po doniesieniu, jakie pan Julian złożył w prokuraturze stalowowolskiej na policjantów, zarzucając, że w ich uzasadnieniu jest dużo matactwa i nieprawdy, sprawę przejęła prokuratura w Nisku. - I jak grochem o ścianę, na nic zdały się moje argumenty - ocenił. Bo niżańska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie "przekroczenia przez policjantów uprawnień przez ukaranie mandatem karnym za spowodowanie kolizji, bez wyjaśnienia okoliczności sprawy".

Prokurator argumentował, że zahaczenie aut widział ochroniarz, który zapisał fragment numeru rejestracyjnego auta pana Juliana, co pozwoliło policji odnaleźć sprawcę zdarzenia. Prokurator przypomniał, że pan Julian przyznał się do udziału w kolizji, w wyniku której doszło do zarysowania nadkola, kołpaka i koła vectry i przyjął mandat. Wcześniej został pouczony o możliwości odmowy przyjęcia mandatu, gdyby się z nim nie zgadzał. Nadto prokurator obejrzał zdjęcia uszkodzonych pojazdów i stwierdził, że powstały na skutek manewru wycofywania samochodu z parkingu. Na koniec jest stwierdzenie, że policjanci nie przekroczyli swoich uprawnień.

NIE ZACIERAŁ

Pan Julian jeszcze polemizował z tymi argumentami prokuratury, zaprzeczył, że przyznał się do winy, poprosił o porównanie obu aut i oświadczył, że do dnia dzisiejszego niczego w aucie nie naprawiał, nie zacierał niewielkiego zresztą śladu zarysowania.

Ale w końcu stracił nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto uwierzy w jego niewinność. Ma poczucie, że jego honor został zszargany, że został wykorzystany, że jego argumenty zostały zignorowane przez tych, którzy stoją na straży ludzkiej godności. I ta gorycz będzie w nim już na wieki wieków amen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie