Przewodniczący Lubas, który kilka dni temu, z braku miejsca, zaparkował samochód w sąsiedztwie wjazdu na prywatną posesję przy ulicy Sandomierskiej, dziś przyznaje, że może i złamał przepisy ruchu drogowego. Jednak twierdzi, że właśnie ostra wymiana zdań z właścicielem posesji, który miał zastrzeżenia do zaparkowanego auta, zmobilizowała go do podjęcia działań, jako radnego.
- Problem z zaparkowaniem samochodu pojawił się po wybudowaniu hurtowni, w której mieści się sklep z używaną odzieżą oraz po remoncie drogi, gdzie wykonawca wyłożył innego koloru kostkę na miejscach wjazdów na posesję - tłumaczy radny. - To sprawiło, że niektórzy właściciele posesji bronią swoich wjazdów szerszych od bram wjazdowych. Natomiast atrakcyjność sklepu spowodowała, że w niektóre dni ulica jest niemalże zablokowana. Dlatego już pół roku temu monitowałem u prezydenta i straży miejskiej, o potrzebie udrożnienia poboczy ulicy Sandomierskiej. Prosiłem o postawienie znaku zakazu postoju, który obowiązywałby przed moim budynkiem. Usłyszałem, że nie można tego zrobić, bo zacznie się larum, że Lubasowi znak przed placówką postawiono. Dziś wracam do temu i składam interpelację.
Zdaniem radnego znak powinien stanąć przynajmniej przed budynkiem Środowiskowego Domu Samopomocy, do którego dowożeni są także niepełnosprawni uczestnicy. - Kierowca musi bardzo często wysadzać ludzi, niepełnosprawnych intelektualnie z drugiej strony jezdni, co stwarza poważne zagrożenie dla ich bezpieczeństwa - przekonuje Jurand Lubas. - Dlatego coś trzeba zrobić, by dojazd nie był blokowany. Ale to już zostawiam straży miejskiej i prezydentowi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?