Błękitni Stargard - Stal Stalowa Wola 2:2 (1:1)
Bramki: Patryk Skórecki 10, Maciej Liśkiewicz 78 z karnego - Bartłomiej Wasiluk 18 z karnego, Przemysław Wróbel 90+1 samobójczy.
Błękitni: Wróbel - Szymusik, Liśkiewicz, Baranowski, Gutowski - Fadecki, Wojtasiak (69 Inczewski), Lisowski, Flis (88 Zdunek), Orłowski - Skórecki.
Stal: Koncki - Korczyński, Jarosz, Kolbusz, Wójcik - Bętkowski, Wasiluk, Żołądź, Mokrzycki (64 Stelmach), Jonkisz (80 Piechniak) - Gębalski.
Żółte kartki: Wojtasiak, Flis - Jonkisz.
Sędziował: Tomasz Białek z Drezdenka.
Do dalekiego Stargardu piłkarze Stali Stalowa Wola pojechali w jednym celu: trzeba zdobyć trzy punkty. Podopieczni trenera Rafała Wójcika byli przed tym weekendem już niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Szkoleniowiec Stali po porażce z Wartą Poznań zapowiedział roszady w pierwszej jedenastce. I tak do bramki wrócił Bartosz Koncki, który już wyleczył kontuzjowaną nogę. W środku obrony zamiast Konrada Kołodzieja pojawił się Mateusz Kolbusz. Od pierwszych minut zagrali także Kamil Jonkisz oraz Michał Mokrzycki.
Zielono-czarni chcieli w pierwszych minutach spotkania przetrwać ataki miejscowych i niestety to się zemściło. W 10 minucie gry najlepiej w polu karnym zachował się Patryk Skórecki i pokonał bezradnie interweniującego Konckiego. Zielono-czarni wtedy obudzili się i ruszyli na bramkę Przemysława Wróbla. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo w 17 minucie spotkania jeden z naszych zawodników został powalony przez piłkarza miejscowych i sędzia główny spotkania Tomasz Białek nie miał żadnych wątpliwości. Rzut karny pewnie wykonał Bartłomiej Wasiluk i Stal zasłużenie remisowała z Błękitnymi. Wyrównanie dodało wiatru w żagle graczom z Podkarpacia. Jeszcze przed przerwą szczęścia próbowali Adrian Gębalski, czy też Kolbusz, ale te uderzenia albo było bronione przez Wróbla, albo blokowane przez defensorów ze Stargardu. W ostatniej akcji pierwszej połowy bliski szczęścia był Kamil Bętkowski, ale piłka po jego uderzeniu minimalnie minęła bramkę miejscowych.
Po przerwie to znowu Stal była stroną dominującą. W 51 minucie miejscowych uratował cud, bo futbolówka po strzale Gębalskiego powinna znaleźć drogę do siatki. W 57 minucie piłka nawet znalazła się w siatce Błękitnych, ale sędzia liniowy pokazał spalonego. Miejscowi próbowali się odgryzać kontrami i w jednej z sytuacji Stal uratowała poprzeczka. Niestety w 77 minucie jeden z zawodników Błękitnych został sfaulowany w polu karnym. Maciej Liśkiewicz zdecydował się na delikatne uderzenie po ziemi w sam środek bramki czym kompletnie zaskakuje bramkarza gości. Stargard prowadził 2:1. Podopieczni Rafała Wójcika robili co tylko mogli, aby wyrównać. Miejscowi grali rozważnie, ale popełnili wreszcie błąd. W 91 minucie w ogromnym zamieszaniu podbramkowym piłka odbiła się od pleców Wróbla i wpadła do siatki. Wśród graczy ze Stalowej Woli zapanowała radość. Po chwili sędzia zakończył spotkanie. Z remisu trzeba się cieszyć, ale prawda jest taka, że sytuacja Stalówki staje się coraz gorsza.
W następnej serii spotkań Stal zagra u siebie z GKS-em Bełchatów, który także bije się o utrzymanie w drugiej lidze. Ten mecz odbędzie się w sobotę, 15 kwietnia, początek: godzina 16.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?