Nad Wisłę zaczyna docierać moda na poprawę nawyków żywieniowych. Nie wszyscy jednak modzie się poddają, co można zauważyć na każdym właściwie kroku. Wystarczy odwiedzić choćby lokale serwujące fast-foody, by spotkać wiele rodzin na „niedzielnym obiadku”. I kilkuletnie dzieci w rozmiarze XL pochłaniające podwójną porcję tłustych frytek popijanych colą. To jednak nie wina tych dzieci, to wina ich rodziców. Nie widzą problemu, albo nie chcą go widzieć.
Podobnie w szkołach, gdzie w sklepikach nie uświadczy już śmieciowego jedzenia a stołówkowe potrawy też ponoć są znacznie zdrowsze, niż były. No i co z tego, skoro wielu „troskliwych” rodziców krzywdy dziecku nie da zrobić. Przed lekcjami do plecaczka zapakuje paczuszkę czipsów. I soli do woreczka, bo stołówkowe zupy dziecku nie smakują...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?