Pola uprawne były w rzeczywistości mniejsze, a tam, gdzie miała być pszenica, rosły ziemniaki - ujawnili inspektorzy sprawdzający, czy rolnikom z Podkarpacia należy się tyle unijnych dopłat, o ile występowali we wnioskach. Strach przed restrykcjami spowodował, że mijających się z prawdą było mniej, ale i tak prawie 800 gospodarzy w tym roku skłamało, by dostać więcej pieniędzy. Dostaną kary.
Unijne dopłaty to łakomy kąsek. W tym roku do jednego hektara gospodarz może uzyskać 507 złotych. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa właśnie zaczęła wypłacać pieniądze podkarpackim rolnikom, którzy w tym roku złożyli przeszło 131,6 tysięcy wniosków o dopłaty do upraw rolnych. Ma na to 300 milionów złotych.
Jednak nie wszyscy dostaną tyle pieniędzy, na ile liczyli. Inspektorzy Agencji skontrolowali w tym roku wybrane losowo 7262 gospodarstwa rolne. Mierzyli wielkość pól i sprawdzali, czy zasiane jest to, co deklarowane. Odwiedzili o ponad 1300 domostw więcej niż w 2004 roku, a to dlatego, że w zeszłym roku 13,5 procent wniosków zawierało nieprawdziwe dane. Teraz nieprawidłowości wykryli u 11,1 procent skontrolowanych gospodarstw. Zaryzykowało więc 798 właścicieli.
- Najczęściej zawyżali powierzchnię działek rolnych. Ktoś pisał, że ma rośliny zbożowe, na które przysługuje dopłata podstawowa i uzupełniająca, a miał krzewy owocowe, albo ziemniaki. Inni wypalali trawę na łące, zamiast ją wykosić - informuje Józef Flasza, pełniący obowiązki dyrektora rzeszowskiego oddziału ARiMR.
Wezwania do prokuratury dostali rekordziści, którzy chcieli zdobyć więcej pieniędzy i celowo o połowę zawyżyli wielkość swoich pól. Nie mogą liczyć w tym roku na pieniądze z Brukseli. Co gorsza, przez kolejne trzy lata z będą mieć potrącaną różnicę, o którą się "pomylili" z następnych płatności.
- Przeciwko tym trzem osobom, podejrzanym o próbę wyłudzenia dopłat na sumę 37,5 tysiąca złotych, sprawy zostały skierowane do sądu - informuje Iwona Musiał, rzecznik prasowy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dodaje, że oszustów nie brakuje w całym kraju. W naciąganiu przodują województwa dolnośląskie, mazowieckie, łódzkie. W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej w tym niecnym procederze uczestniczyli nawet księża.
Iwona Musiał pochwala, że w skali kraju podkarpaccy rolnicy nie są wcale rekordzistami w oszukiwaniu, wręcz należą do najbardziej porządnych. Bo czym jest suma 37,5 tysiąca wobec 747 tysięcy złotych, które próbowali wyłudzić gospodarze z województwa zachodniopomorskiego?
KŁAMIESZ, DOSTANIESZ MNIEJ, LUB WCALE
Izabela Kulaga z oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Rzeszowie: - Za podanie nieprawdziwych danych we wniosku grożą sankcje finansowe. Najlżejsze, gdy różnica między zadeklarowaną powierzchnią działki a wielkością stwierdzoną podczas kontroli nie przekracza 3 procent. Rolnik otrzyma dopłatę. Jeśli różnica wynosi od 3 do 30 procent dopłata zostanie zmniejszona o dwukrotność różnicy. Na przykład, jeśli ktoś ma 10 ha, a wpisał we wniosku 12 ha dostanie dopłatę tylko do 6 hektarów. Jeśli różnica wyniesie od 30 do 50 procent lub przekroczy 50 procent rolnik nie otrzyma w danym roku żadnych pieniędzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?