Te nietypowe zdarzenia rozegrały się w poniedziałek około godziny 14.30. Kierowca - dwudziestokilkuletni tarnobrzeżanin nie był w stanie racjonalnie wyjaśnić, po co przyjechał w to miejsce. Jechał z kolegą, który siedział na przednim fotelu jako pasażer. Kierowca wycofał samochodem, ustawiając się tyłem do rzeki.
- Próbowałem ruszyć z miejsca, ale koła zaczęły się ślizgać. Samochód zaczął się zsuwać do tyłu. Kiedy zaczęła się do środka nalewać woda, wyskoczyliśmy z samochodu - relacjonuje kierowca.
On i pasażer zdołali wydostać się z pojazdu na kilka chwil przed tym, jak daewoo matiz wpadł do rzeki. Nurt rzeki przeciągnął samochód kilkanaście metrów dalej, tam matiz osiadł na dnie - powyżej lustra wody widać było jedynie fragment dachu.
- Widziałem to wszystko. Szkoda, że nie miałem kamery, bo warto było to nagrać - mówi mieszkaniec Tarnobrzega, który spacerował z psem w pobliżu Wisły.
Utopiony samochód wydobyli na brzeg wezwani strażacy. Najpierw do akcji wkroczył płetwonurek, który zszedł pod wodę i przymocował linkę do zaczepu samochodu.
Jak się dowiedzieliśmy, samochodem kierował pracownik jednego z punktów gastronomicznych w Tarnobrzegu. Służbowy samochód tej formy został rozbity kilka dni temu, dlatego na czas naprawy wypożyczono daewoo matiza z wypożyczalni samochodów w Sandomierzu.
Samochód zapewne posiada ubezpieczenie autocasco, więc kierowca nie będzie musiał ponosić kosztów. A nauczka pozostanie na całe życie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?