Pieniądze - jak mówi Sławomir Burczaniuk, dyrektor Centrum Realizacji Inwestycji Polskie Linii Kolejowych w Lublinie - pochodziły z funduszy własnych kolei. Zdaniem dyrektora, spółka straciła płynność finansową, gdyż na czas nie dostaje pieniędzy ze spółki Przewozy Regionalne, a kolej nie może liczyć na wsparcie budżetu państwa.
WIELKIE ZNISZCZENIA
19 maja i z początkiem czerwca ubiegłego roku, woda z rozmytego wału w Koćmierzowie zalała stację kolejową w Sandomierzu. Podczas pierwszej fali powodziowej, woda doszczętnie zniszczyła infrastrukturę elektryczną. Pozalewała silniki zwrotnic, z ziemi powyrywała przewody. W budynku nastawni przy ulicy Trześniowskiej ucierpiała tak zwana przekaźnikownia, serce stacji. To tam znajdowała się automatyka, strzegąca bezpieczeństwa ruchu kolejowego.
Woda podmyła torowisko na stacji, a na trasie Zalesie Gorzyckie - Sandomierz (od mostu kolejowego) ucierpiało 150 metrów szlaku. Polskie Koleje Państwowe tylko na samej stacji w Sandomierzu, zniszczenia po powodzi oszacowały na ponad 50 milionów złotych. Zaraz po ustąpieniu wody, w pierwszej kolejności uruchomiono połączenie do Sandomierza od Skarżyska, aby umożliwić ruch pociągów z piaskiem do huty szkła. Kolei zależało na utrzymaniu klienta, jakim jest huta. Jesienią ubiegłego roku przywrócono ruch pociągów towarowych na szlaku Sandomierz - Sobów i Sandomierz - Furmany. Teraz przejazd pociągów przez Sandomierz odbywa się dwoma torami, tak zwanymi zasadniczymi, numer 1 i 2.
Pociągi towarowe jeżdżą na sygnalizację zastępczą, a sterowanie ruchem jest prowizoryczne i nie zapewnia dostatecznego bezpieczeństwa. Piotr Małek, zastępca dyrektora Zakładu Linii Kolejowych w Skarżysku-Kamiennej podkreśla, że takie rozwiązanie na dłuższą metę jest mało komfortowe.
KIEDY? NIE WIADOMO
Podczas powodzi ucierpiały urządzenia sterowania ruchem kolejowym. Remontowanie ich jest nieopłacalne. Wszystko trzeba wybudować od nowa. Przykładowo silniki do automatycznego przekładania zwrotnic muszą trafić na złom. Żadna z części nie może być użyta ponownie.
O modernizacji stacji kolejowej w Sandomierzu mówiło się już przed powodzią. Stacja miała zostać przygotowana do większych prędkości, co oznacza likwidację niektórych torów i zwiększenie promienia skrętu zwrotnic. - Chcemy je przystosować do prędkości 120 kilometrów na godzinę - mówi Małek.
Jak informowano nas jesienią ubiegłego roku, procedury przetargowe na pełną modernizację stacji miały ruszyć z początkiem 2011 roku. Dotychczasowe urządzenia sterowania ruchem oparte na tak zwanych przekaźnikach miały zastąpić komputery.
Dyrektor Burczaniuk z Lublina nie był w stanie podać, kiedy stacja w Sandomierzu doczeka się popowodziowej modernizacji.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?