- Tak się nie da żyć - mówi pani Dąbrowska. - Nikt by chyba nie wytrzymał, gdyby niemal codziennie słyszał, że jest szmatą czy hołotą. O innych, bardziej wulgarnych epitetach nie wspomnę.
- To z tymi Dąbrowskimi się nie da żyć - przekonuje pani Ulińska. - Rzygają nam po parapetach, zalewali mieszkanie, myślą, że im wszystko wolno! - krzyczy kobieta nie kryjąc emocji.
ZACZĘŁO SIĘ OD IMIENIN
Pani Dąbrowska opowiada o sąsiadach spokojnie. Jak mówi, jest zdrowie psychiczne jest już mocno nadszarpnięte. - Wystarczy, że w kuchni upadnie mi na podłogę łyżeczka i już słyszę walenie w rury i krzyk sąsiadów mieszkających pode mną. We własnym mieszkaniu nie możemy się głośniej zaśmiać, bo już jesteśmy wyzywani od najgorszych.
Konflikt rozpoczął się ponad 10 lat temu, kiedy do jednego z bloków przy ulicy Wianek, na tarnobrzeskim osiedlu Przywiśle wprowadzili się państwo Ulińscy. Państwo Dąbrowscy mieszkali już wcześniej. Przyszło im zostać sąsiadami mieszkającymi piętro wyżej. - Problem zaczął się podczas imienin, kiedy nasi goście zaśpiewali sto lat - opowiada pani Dąbrowska. - Nie było jeszcze godziny 22, więc nikomu nie zagłuszaliśmy ciszy nocnej, a tu nagle słyszymy: Hołota, idźcie się bawić nad Wisłę! A potem było już coraz gorzej i gorzej.
INTERWENCJE NIE ZAWSZE UZASADNIONE
- Tam ciągle się coś dzieje - przekonuje pani Ulińska. - Imprezy do północy, krzyki, więc czasem i my krzykniemy coś pod ich adresem. A ten ich syn to sklep kasztanami obrzucił - dodaje Ulińska. - To skandal!
O konflikcie dwóch rodzin z Wianka od dawna wie tarnobrzeska policja. - Policjanci jeździli tam kilkakrotnie z interwencjami - przyznaje Beata Jędrzejewska-Wrona, oficer prasowy tarnobrzeskiej policji. - Był też dzielnicowy, który rozmawiał z obydwoma rodzinami. Niestety, bezskutecznie.
Wśród zgłoszeń państwa Ulińskich, którzy często skarżą się na państwa Dąbrowskich zdarzały się nieuzasadnione interwencje. Za uzasadnioną policjanci potraktowali obrzucanie sklepu kasztanami przez 17-letniego syna pani Dąbrowskiej.
- Syn wyrokiem sądu grodzkiego został skazany na miesiąc pozbawienia wolności z zamianą na 20 godzin prac społecznych - mówi rozżalona pani Dąbrowska. - Sprawa odbyła się zaocznie, więc nie mieliśmy się jak bronić, bo to wszystko nieprawda. A teraz chłopak ma w papierach, że był karany. To na pewno nie ułatwi mu startu w dorosłe życie.
Pani Dąbrowska nie widzi innego wyjścia, jak zamienić mieszkanie na takie samo, tylko na drugim końcu miasta. O takim samym rozwiązaniu wspomniała w rozmowie z nami pani Ulińska. Oby tylko złośliwy los nie sprawił, że znów spotkają się jak Paweł i Gaweł, w jednym domu.
PS. Nazwiska bohaterów zostały zmienione
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?