Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzi z piekła rodem

Katarzyna SOBIENIEWSKA-PYŁKA [email protected]
Pani Dąbrowska: Jestem już psychicznie wykończona. Jedyne wyjście to zamienić mieszkanie i wyprowadzić się na drugi koniec miasta.
Pani Dąbrowska: Jestem już psychicznie wykończona. Jedyne wyjście to zamienić mieszkanie i wyprowadzić się na drugi koniec miasta. Fot. Katarzyna Sobieniewska - Pyłka
O konflikcie Ulińskich z Dąbrowskimi huczy już całe osiedle Przywiśle w Tarnobrzegu. Wyzwiska, wzajemne oskarżenia, policyjne patrole przed drzwiami. Koszmar z Wianka trwa już ponad 10 lat.

- Tak się nie da żyć - mówi pani Dąbrowska. - Nikt by chyba nie wytrzymał, gdyby niemal codziennie słyszał, że jest szmatą czy hołotą. O innych, bardziej wulgarnych epitetach nie wspomnę.

- To z tymi Dąbrowskimi się nie da żyć - przekonuje pani Ulińska. - Rzygają nam po parapetach, zalewali mieszkanie, myślą, że im wszystko wolno! - krzyczy kobieta nie kryjąc emocji.

ZACZĘŁO SIĘ OD IMIENIN

Pani Dąbrowska opowiada o sąsiadach spokojnie. Jak mówi, jest zdrowie psychiczne jest już mocno nadszarpnięte. - Wystarczy, że w kuchni upadnie mi na podłogę łyżeczka i już słyszę walenie w rury i krzyk sąsiadów mieszkających pode mną. We własnym mieszkaniu nie możemy się głośniej zaśmiać, bo już jesteśmy wyzywani od najgorszych.

Konflikt rozpoczął się ponad 10 lat temu, kiedy do jednego z bloków przy ulicy Wianek, na tarnobrzeskim osiedlu Przywiśle wprowadzili się państwo Ulińscy. Państwo Dąbrowscy mieszkali już wcześniej. Przyszło im zostać sąsiadami mieszkającymi piętro wyżej. - Problem zaczął się podczas imienin, kiedy nasi goście zaśpiewali sto lat - opowiada pani Dąbrowska. - Nie było jeszcze godziny 22, więc nikomu nie zagłuszaliśmy ciszy nocnej, a tu nagle słyszymy: Hołota, idźcie się bawić nad Wisłę! A potem było już coraz gorzej i gorzej.

INTERWENCJE NIE ZAWSZE UZASADNIONE

- Tam ciągle się coś dzieje - przekonuje pani Ulińska. - Imprezy do północy, krzyki, więc czasem i my krzykniemy coś pod ich adresem. A ten ich syn to sklep kasztanami obrzucił - dodaje Ulińska. - To skandal!

O konflikcie dwóch rodzin z Wianka od dawna wie tarnobrzeska policja. - Policjanci jeździli tam kilkakrotnie z interwencjami - przyznaje Beata Jędrzejewska-Wrona, oficer prasowy tarnobrzeskiej policji. - Był też dzielnicowy, który rozmawiał z obydwoma rodzinami. Niestety, bezskutecznie.
Wśród zgłoszeń państwa Ulińskich, którzy często skarżą się na państwa Dąbrowskich zdarzały się nieuzasadnione interwencje. Za uzasadnioną policjanci potraktowali obrzucanie sklepu kasztanami przez 17-letniego syna pani Dąbrowskiej.

- Syn wyrokiem sądu grodzkiego został skazany na miesiąc pozbawienia wolności z zamianą na 20 godzin prac społecznych - mówi rozżalona pani Dąbrowska. - Sprawa odbyła się zaocznie, więc nie mieliśmy się jak bronić, bo to wszystko nieprawda. A teraz chłopak ma w papierach, że był karany. To na pewno nie ułatwi mu startu w dorosłe życie.

Pani Dąbrowska nie widzi innego wyjścia, jak zamienić mieszkanie na takie samo, tylko na drugim końcu miasta. O takim samym rozwiązaniu wspomniała w rozmowie z nami pani Ulińska. Oby tylko złośliwy los nie sprawił, że znów spotkają się jak Paweł i Gaweł, w jednym domu.

PS. Nazwiska bohaterów zostały zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie