Zbigniew J. został zatrzymany po pościgu, swoim volkswagenem zatrzymał się dopiero w rowie. Zdarzenie miało miejsce w grudniu 2006 roku w Jeziórku, więc właściwym terytorialnie sądem byłby Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu. Sędziowie z oczywistych względów wyłączyli się jednak z rozpoznania sprawy.
Sąd Najwyższy wskazał na sąd staszowski, leżący w innym województwie - świętokrzyskim i będący w innym obszarze zwierzchnictwa (apelacja krakowska). Wskazując na Staszów, najwyraźniej sędziowie Sądu Najwyższego nie skojarzyli, iż Staszów przed podziałem administracyjnym kraju leżał w województwie tarnobrzeskim i sąd strukturalnie podlegał pod Tarnobrzeg.
- Sędzia J. w drugiej instancji rozpoznawał sprawy ze Staszowa, znał sędziów stamtąd. Ale minęło już tyle lat, że prawdopodobieństwo trafienia na znajomego, jest niemal równe zeru - ocenia jeden z tarnobrzeskich sędziów. - Zapewne też, gdyby sprawa trafiła w Staszowie na kogoś znającego J., sędzia ten wyłączyłby się.
Wciąż nie ma trzeciej opinii psychiatrycznej, w drugiej sprawie karnej emerytowanego sędziego Zbigniewa J.
Przypomnijmy, że drugi proces trwa przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Akta trafiły półtora roku temu z Sądu Rejonowego w Chełmie, który skazał stalowowolanina na dwa lata w zawieszeniu, za… jazdę po pijanemu. W sierpniu 2005 roku, w jego rodzinnym Chełmie zatrzymał go jeden z kierowców. Sędzia kierował mając 2,3 promila alkoholu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?