MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Siarka i Stal przegrały z faworytami

Arkadiusz Kielar, Piotr Szpak
Koszykarze Stali Stalowa Wola (z piłką Rafał Partyka, obok Piotr Pluta ze Sportino Inowrocław) przegrali już drugi mecz we własnej hali.
Koszykarze Stali Stalowa Wola (z piłką Rafał Partyka, obok Piotr Pluta ze Sportino Inowrocław) przegrali już drugi mecz we własnej hali. S. Czwal
Pierwszoligowi koszykarze Stali Stalowa Wola i Siarki Tarnobrzeg nie sprostali u siebie faworytom. Pokazali jednak charakter.

Okazuje się, że czołowe zespoły pierwszej ligi to za wysokie progi dla naszych koszykarzy, nawet gdy grają we własnych halach. Niewielką różnicą, ale jednak Stal Stalowa Wola i Siarka Tarnobrzeg musiały uznać wyższość swoich rywali.

"Stalówka" przegrała ze Sportino mecz, w którym wystąpili byli koszykarze naszego zespołu Michał Gabiński i Tomasz Wojdyła, 53:57. Ale wcale nie musiało się tak stać. Rywale okazali się solidnym zespołem, mocnym w defensywie, ale nie aż tak mocarnym, by nie był do przeskoczenia. Wynik był "na styku", ale kilka razy inowrocławianie "odjechali" naszym po niepotrzebnych błędach i niecelnych rzutach "stalowców".

POTRAFILI ZGUBIĆ

- Jeżeli zdobywa się u siebie tylko 53 punkty, nie można myśleć o wygraniu meczu - komentował pojedynek Stali ze Sportino były zawodnik stalowowolskiego zespołu Stanisław Szwedo, który oglądał go z trybun. - Oba zespoły zagrały nieźle w obronie, ale też skuteczność mogła być lepsza. W Stali zabrakło kogoś, kto poprowadziłby grę drużyny, tak jak to zrobił rozgrywający Sportino Łukasz Żytko. U nas Paweł Pydych skupił się przede wszystkim na rzucaniu (zdobył 30 punktów, czyli ponad połowę dla Stali - przyp. ARKA).
Ale można było też grać do naszych wysokich zawodników pod kosz, tyle że zdarzało się, że gdy ci dostali już piłkę, to potrafili ją zgubić. Za dużo było prostych błędów i strat, dlatego Stal musiała się pogodzić z porażką.

Porażka ze Sportino była drugą we własnej hali Stali, wcześniej lepszy okazał się Zastal. Szkoda, bo wydawało się, że po dojściu Romana Prawicy "Stalówka" będzie prezentować się znacznie lepiej. Kibice mają jednak nadzieję, że zwyżka formy dopiero przed "stalowcami".

INNA PORAŻKA

Przed meczem z liderem rozgrywek pierwszej ligi drużyną Wiecko-Zastal Zielona Góra koszykarze Siarki byli skazywani na pożarcie. Akcje zielonogórzan wzrosły jeszcze bardziej, kiedy okazało się, że z powodu kontuzji nie zagrają najlepsi dotychczas gracze Siarki Krzysztof Zych i Piotr Kardaś. Ci z kibiców, którzy przyszli do hali Ośrodka Sportu i Rekreacji Wisła, przecierali oczy ze zdumienia, patrząc na bardzo dobrą grę gospodarzy, wśród których zadziwiał kiepsko dotąd grający Maciej Sudowski.

Przez trzy kwarty gospodarze wygrywali z liderem, ale w ostatniej "ćwiartce" nie dali już rady przegrywając 65:73. Tym razem jednak nie było krytyki pod adresem "Siarkowców", ich ambicja została doceniona.

- Okazuje się, że porażka porażce nie jest równa. Nasza przegrana z Zastalem, to była inna przegrana niż na przykład z Resovią. Chłopcy pokazali charakter, okazuje się, że jak chcą to potrafią - mówił po meczu szkoleniowiec tarnobrzeskiego zespołu Zbigniew Pyszniak.

Nie zmienia to jednak faktu, że po sześciu kolejkach drużyna Siarki ma na koncie tylko jedna wygraną, a w perspektywie wyjazdowy mecz w Rybniku. Sytuacja tarnobrzeżan już na początku rozgrywek stała się nie do pozazdroszczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie