Koszykarze tarnobrzeskiej Siarki zasłużyli na brawa, wygrywając kolejny mecz. W sobotę rozprawili się z Żubrami Białystok, a emocji nie brakowało nie tylko podczas meczu, ale także po jego zakończeniu. Niestety, znowu swoich kibiców zawiedli koszykarze Stali Stalowa Wola.
Koszykarze tarnobrzeskiej Siarki odnieśli piąte zwycięstwo w sześciu ostatnich spotkaniach pokonując Żubry Białystok 72:68. Wygrana "Siarkowców" była zasłużona, ale za niska.
NERWOWY TRENER
Bardzo dobrze zagrał wreszcie Krzysztof Zych, na brawa zasłużyli także Michał Baran, Bartosz Krupa i Michał Marciniak. Nieco słabszy dzień miał Piotr Miś, dobre zmiany dawali Michał Szczytyński i Michał Wójcik. Na brawa zasłużyli młodzieżowcy: Kamil Uriasz, Sergiusz Prażmo i Michał Rabka. Miejscowi mieli jednak jeden wielki feler, fatalnie wykonywali rzuty osobiste. Gospodarze byli lepsi, dlatego dziwiła nerwowa reakcja trenera gości, Marka Kubiaka.
- Pomeczowy komentarz? A był pan na meczu? Sędziowanie było jednym wielkim kabaretem, to jest mój komentarz - stwierdził.
Cóż, kabaretem można było raczej nazwać nerwowe reakcje graczy z Białegostoku po decyzjach arbitrów, którzy mylili się w obie strony, a w końcówce, przy remisie odgwizdali nawet urojone przewinienie Bartosza Krupy w ataku…
Szkoleniowiec Siarki Zbigniew Pyszniak, który przez wiele minut "pracował" na przewinienie techniczne, został przez arbitrów potraktowany ulgowo. Mocno zdenerwowany podczas meczu, po jego zakończeniu mógł się wreszcie uśmiechnąć.
- Nie rozumiem pretensji gości, sędziowie, jeśli już się mylili, to w obie strony. My wygraliśmy zasłużenie, można było zapewnić sobie zwycięstwo dużo wcześniej, ale ze skutecznością było u nas kiepsko. Chłopcy powalczyli i za to należą im się brawa - mówił.
CIĘŻKO ZŁAPAĆ RYTM
Kibice Stali Stalowa Wola mocno wierzyli, że po wcześniejszej wygranej z MKS Dąbrowa Górnicza ich pupile wreszcie rozpoczną pasmo sukcesów i będą wygrywać już, tak jak oczekiwano od nich przed sezonem, mecz za meczem. Niestety, nasi znowu sprawili zawód, przegrali z AZS AWF w Katowicach 62:79. Dla rywali było to czwarte zwycięstwo z rzędu.
- Po niezłym meczu u siebie z Dąbrową Górniczą liczyłem, że wygramy i w Katowicach - przyznał trener Stali, Bogdan Pamuła. - Dlatego porażka była dla mnie rozczarowaniem. Szkoda, bo do długiej przerwy wygrywaliśmy, chłopcy dobrze realizowali przedmeczową taktykę. Ale potem my popełnialiśmy błędy, a rywale złapali wiatr w żagle. Ciężko nadal złapać nam odpowiedni rytm gry, najpierw w zespole były kontuzje, teraz z kolei doszli nowi gracze, którzy muszą się zgrać z resztą zespołu. Dlatego ta nasza gra nie jest jeszcze nadal płynna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?