Po wygranej z Sandecją Nowy Sącz 3:0 nasz zespół plasował się na czwartym miejscu w tabeli i wydawało się, że przedsezonowe pesymistyczne prognozy dotyczące walki o utrzymanie się w drugiej lidze w tym sezonie były tylko czarnym nierealnym scenariuszem. Niestety, kolejne trzy mecze przegrane kolejno z: Szóstką w Biłgoraju 0:3, Wisłą AGH Kraków w Tarnobrzegu 1:3 oraz z Karpatami w Krośnie 1:3 mogą mocno niepokoić fanów tarnobrzeskiej drużyny. Siatkarki Anser-Siarki nie grają jednak tak źle jakby na to wskazywały ich ostatnie wyniki, a przede wszystkim niska pozycja w tabeli. Po olbrzymich zmianach kadrowych, do jakich doszło w zespole po minionym sezonie, drużyna potrzebuje czasu by się zgrać ze sobą.
- Nie gramy źle, prowadzimy przez większość setów, ale kiedy dochodzi do końcówek, wtedy w szeregi naszej drużyny wkrada się jakaś bojaźń. Nie ma nikogo, kto by wziął na siebie ciężar odpowiedzialności za wynik. Zamiast mocnych ataków, są asekuracyjne "klepcięcia" piłki. Te nasze ostatnie przegrane to kwestia psychiki, zawodniczki za bardzo się boją, niepotrzebnie mają strach w oczach. Jeśli się przełamią, to później będzie już dobrze - mówi szkoleniowiec tarnobrzeskiego zespołu Andrzej Dróbkowski.
Wpływ na trzy ostatnio przegrane przez nasz zespół mecze miała na pewno absencja libero drużyny Pauliny Peret, która już wraca do gry i pewnie wzmocni siłę ognia naszego zespołu. A przez tarnobrzeskimi siatkarkami w sobotę kolejny trudny mecz, z drużyną beniaminka Bolesława Rzeszów, która na początku sezonu przegrywała mecz za meczem, ale ostatnie dwa spotkania wygrała, co nie jest dobrą wiadomością, dla naszych dziewcząt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?