Choć na Podkarpaciu wymogi spełnia 617 skazanych, jedynie 189 z nich chce odbywać karę w "areszcie domowym". - Chcemy, by jak najwięcej osób odbywało karę pozbawienia wolności w systemie dozoru elektronicznego. To tańsza i znacznie lepiej resocjalizująca forma niż ich pobyt w zakładzie karnym - przekonuje płk Jacek Kitliński, szef Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Rzeszowie.
Tarnobrzeski okręg sądowy wiedzie prym na Podkarpaciu. Od początku tego roku, kiedy działa system, sąd penitencjarny wydał zgodę na założenie "obrączek" 38 skazanym spośród wszystkich wydanych 128 w województwie.
ZA MAŁO WNIOSKÓW
- Niektóre inne sądy penitencjarne wydały dwie, pięć, siedem takich pozytywnych wniosków. Wszystko to zbyt mało, dlatego chcemy zintensyfikować działania mające na celu uświadomienie sędziom, kuratorom zawodowym, a przede wszystkim skazanym i ich rodzinom, jakie są korzyści odbywania kary w systemie dozoru elektronicznego - wyjaśnia płk Jacek Kitliński.
W dziewięciu jednostkach penitencjarnych na Podkarpaciu (Rzeszów, Przemyśl, Sanok, Dębica, Jasło, Uherce, Łupków, Nisko z oddziałem w Chmielowie, Medyka) jest 3919 miejsc, a obecnie w zakładach przebywa 3623 osób. Miesięcznie utrzymanie jednego więźnia kosztuje średnio 2,3 tys. złotych (na koszty składają się przede wszystkim opłaty za media, utrzymanie funkcjonariuszy SW).
- Obecnie miesięczny koszt utrzymania jednego skazanego w systemie dozoru elektronicznego wynosi 400 złotych, choć ta kwota jest zaniżona. Od nowego roku koszt wzrośnie do 550 złotych i tak pozostanie. To wciąż jednak znacznie mniejszy wydatek niż utrzymywanie osadzonego w zakładzie karnym - wyjaśnia sędzia Grzegorz Zarzycki, przewodniczący Wydziału Penitencjarnego i Nadzoru nad Wykonywaniem Orzeczeń Karnych w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu.
JEDNA TRZECIA CHCE
Karę pozbawienia wolności nieprzekraczającą jednego roku można odbywać w domu. Takie warunki spełnia obecnie 617 osadzonych w podkarpackich zakładach. Co sprawia, że zaledwie jedna trzecia więźniów zgłosiła chęć skorzystania z tego dobrodziejstwa?
- Sami się nad tym zastanawiamy. Niewątpliwie jest grupa osób, którzy w zakładzie czują się lepiej, niż w domu. W domu nierzadko są większe obowiązki, praca w gospodarstwie, opieka nad dziećmi, może nawet i warunki bytowe są gorsze - wylicza płk Kitliński. - Część osadzonych może do końca nie rozumie, na czym polega ten system.
Szef podkarpackiego więziennictwa dodaje też, że niektórzy osadzeni świadomie nie chcą "obrączki". W systemie SDE do tej pory nie było przewidziane przedterminowe warunkowe zwolnienie po odbyciu połowy kary - skazany na roczną odsiadkę wolał "garować" pół roku i ubiegać się o wyjście na wolność, niż cały rok odbywać karę w "areszcie domowym". Teraz zmieniła się ustawa i skazani z "obrączkami" elektronicznymi także będą mogli ubiegać się o przedterminowe zwolnienie z reszty kary.
UKRADLI ODBIORNIK
- Zdarzają się oczywiście przypadki, że skazanemu zostaje cofnięta zgoda na odbycie kary w systemie. Jedna z naszych pań mając już obrączkę na ręku, urządziła w domu libację alkoholową. Jeden z biesiadników ukradł znajdujący się w domu odbiornik systemu SDE - wspomina sędzia Zarzycki. - Inny skazany wykorzystując wolny czas poszedł na festyn, pobił się i zgubił obrączkę. Szybko wrócił do zakładu karnego.
Sędzia penitencjarny dodaje, że w niektórych przypadkach zmuszony był wnioski skazanych pozostawić bez rozpoznania.
- To dotyczy nie tylko Tarnobrzega, lecz również innych części zarówno Podkarpacia, jak i kraju. System Dozoru Elektronicznego działa z wykorzystaniem sieci telefonii komórkowej i nie można go zainstalować w domu skazanego, jeśli nie ma tam zasięgu telefonu. A sami wiemy, jak to jest na przykład w Bieszczadach. Do działania tego sprzętu potrzeby jest też prąd elektryczny, a są przecież domy, w których nie ma energii elektrycznej - argumentuje sędzia Zarzycki.
NAMAWIAJĄ NA SYSTEM
Ostatnie działania - między innymi spotkania z sędziami i kuratorami zawodowymi, mają na celu zwiększenie popularności SDE. Szefowie pięciu sądów rejonowych tarnobrzeskiego okręgu zostali zobligowani do wykazania skazanych, którzy mogą odbywać karę pozbawienia wolności w tym systemie. Zarówno oni sami, jak i ich rodziny są informowane o dobrodziejstwie noszenia "obrączek".
- Odbywanie kary w domu przynosi znacznie lepsze efekty resocjalizacyjne. W domu skazany ma oczywiście ograniczenia, ale w końcu popełnił wykroczenie lub przestępstwo. Przebywa jednak ze swoimi bliskimi, może pracować i aktywnie żyć społecznie - dodaje płk Kitliński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?