Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skoczył z mostu do Wisły w Sandomierzu? Przeżył. Skandal z pogotowiem

Michał LESZCZYŃSKI
Sandomierscy strażacy oraz Sylwia Chmielewska, ratownik Grupy Patrolowo Interwencyjnej Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Sandomierzu reanimują nieprzytomnego mężczyznę.
Sandomierscy strażacy oraz Sylwia Chmielewska, ratownik Grupy Patrolowo Interwencyjnej Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Sandomierzu reanimują nieprzytomnego mężczyznę. Michał Leszczyński
To nie był scenariusz ćwiczeń, to działo się naprawdę! Po wyciągnięciu nieprzytomnego mężczyzny na brzeg wezwano pogotowie ratunkowe. W tym czasie nie było wolnej karetki. Na ratunek przyleciał śmigłowiec z Kielc, bo był w stanie dotrzeć… najszybciej.

Krzysztof Andura, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej w Sandomierzu:

Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wylądował na tak zwanej wojskowej tamie nad Wisłą.
Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wylądował na tak zwanej wojskowej tamie nad Wisłą. Michał Leszczyński

Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wylądował na tak zwanej wojskowej tamie nad Wisłą.
(fot. Michał Leszczyński)

Krzysztof Andura, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej w Sandomierzu:

- Dla nas priorytetem było ratowanie życia mężczyzny do czasu przybycia lekarza. Na pewno szybkość działania była tu bardzo ważna. Mieliśmy w tym czasie ćwiczenia. Ubolewamy, że fachowa pomoc nadeszła tak późno. Najważniejsze, że reanimacja przyniosła pożądany efekt. Zawsze cieszy fakt uratowania ludzkiego życia. Od tego jesteśmy.

- To jakiś absurd - komentowali strażacy, którzy czekając na lekarską pomoc prawie 45 minut reanimowali nieprzytomnego mężczyznę.

Marta Solnica, pełniąca obowiązki dyrektora Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach powiedziała, że w tym czasie nałożyły się na siebie trzy poważne zdarzenia.

- W powiecie sandomierskim są dwie karetki - tłumaczy Solnica. - Pierwsza była w Zawichoście u nieprzytomnego mężczyzny, druga w Rzeczycy u człowieka z silną dusznością. Tych zleceń nie dało się cofnąć. Dyspozytorka podjęła decyzję, że najszybciej na miejsce dotrze śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Kielc.

- Lecieliśmy tu 28 minut - mówił nam pilot śmigłowca. - Piętnaście kilometrów stąd, a mniej niż dziesięć minut jazdy na sygnale, jest pogotowie w Tarnobrzegu… - dodawali strażacy.
Mężczyzna nie umarł tylko dlatego, że strażacy, na przemian z dwoma ratownikami z sandomierskiej Grupy Patrolowo - Interwencyjnej Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego przez ponad pół godziny prowadzili wyczerpującą reanimację. - Strażacy spisaliście się na medal. Panowie dobra robota - mówiła ekipa Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

We wtorek po godzinie 12 służby ratunkowe zawiadomił wędkarz, który twierdził, że widział jak ktoś skoczył z mostu do Wisły. W tym czasie strażacy nad Wisłą mieli ćwiczenia.

- Drogą radiową usłyszeliśmy, co się stało - mówi Krzysztof Andura, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej w Sandomierzu.

Strażacy niosą mężczyznę na noszach.
Strażacy niosą mężczyznę na noszach. Michał Leszczyński

Strażacy niosą mężczyznę na noszach.
(fot. Michał Leszczyński )

Mężczyznę bez widocznych oznak życia wyłowiono i przetransportowano łodzią na brzeg. Z relacji strażaków wynika, że nieprzytomny w wodzie mógł przebywać przez około kwadrans. - Od razu podjęliśmy reanimację - uzupełnia Andura.

Strażacy wymieniali się nawzajem, ponieważ po kilku minutach uciskania klatki piersiowej bolą ręce. Pomagali też ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Nieprzytomnego mężczyźnę w wieku około sześćdziesięciu lat bez przerwy podawano tlen.

Strażacy z niecierpliwością oczekiwali na lekarską pomoc. Karetka wciąż nie przyjeżdżała. Dostali informację o przylocie śmigłowca z Kielc. Po około 45 minutach na horyzoncie pojawił się. Wylądował na tak zwanej tamie wojskowej.

Lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zdecydował o wezwaniu karetki, którą nieprzytomny mężczyzna został odwieziony do szpitala. – Szybciej chorego
Lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zdecydował o wezwaniu karetki, którą nieprzytomny mężczyzna został odwieziony do szpitala. – Szybciej chorego przetransportuje karetka niż my znad Wisły śmigłowcem do szpitala – oceniał lekarz. Michał Leszczyński

Lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zdecydował o wezwaniu karetki, którą nieprzytomny mężczyzna został odwieziony do szpitala. - Szybciej chorego przetransportuje karetka niż my znad Wisły śmigłowcem do szpitala - oceniał lekarz.
(fot. Michał Leszczyński )

- Strażaków trzeba pochwalić za bezbłędne wskazanie miejsca do lądowania i naprowadzenie maszyny - mówił pilot śmigłowca. - Wielki szacunek dla ratowników za wytrwałość. Dzięki zaangażowaniu strażaków mężczyzna żyje - dodawał lekarz. - To nasza pierwsza akcja z użyciem śmigłowca - odpowiadał strażak Andura.

W końcu nad Wisłę dotarła jedna z karetek. Mężczyzna o nieustalonej jak dotąd tożsamości trafił do szpitala.

- Czy mózg chorego nie ucierpiał wskutek niedotlenienia, okaże się wkrótce - mówił lekarz ze śmigłowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Skoczył z mostu do Wisły w Sandomierzu? Przeżył. Skandal z pogotowiem - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie