Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słowacja. Szusowanie w Bachledowej Dolinie

Piotr Kutkowski
Na górze czekają na nas piękne widoki
Na górze czekają na nas piękne widoki Piotr Kutkowski
"Bachledowa Dolina" - to swojsko brzmiąca nazwa ośrodka narciarskiego, który znajduje się jednak nie w Polsce, a na Słowacji. Amatorów białego szaleństwa kusi 11 kilometrów dobrze przygotowanych tras i przystępne ceny.

[galeria_glowna]
Polscy narciarze od lat korzystają z coraz lepiej przygotowanego i wciąż rozbudowanego ośrodka w Białce Tatrzańskiej. W niedalekiej okolicy można też pojeździć w kilku innych miejscach, w tym w Czarnej Górze, na Litwince Grapie oraz w położonym tuż przy granicy ze Słowacją Jurgowie.

My, zdecydowaliśmy się pokonać jeszcze 14 kilometrów i kierując się w stronę Zdiaru udaliśmy się do Bachledowej Doliny. Przejście graniczne jest właściwie takim tylko z nazwy, przypomina o nim tylko tablica informacyjna. Inne tablice pozwoliły nam dotrzeć do miejsca, gdzie na narciarzy czeka kilka parkingów. Co ważne, są one bezpłatne, tak jak i bezpłatne są kursujące co pół godziny ze Zdiaru skibusy.

SKIPASY

To pierwsze miłe zaskoczenie, bo w innych ośrodkach narciarskich wcale nie jest to oczywistością. Kolejne miłe zaskoczenie to ceny skipasów. W najwyższym sezonie za całodzienną jazdę trzeba zapłacić 16.50 euro. Dla porównania w Tatrzańskiej Łomnicy - 24 euro.

Co w zamian? Według informatora 11 kilometrów tras i 11 wyciągów, w tym dwa krzesełka.

Pierwszy z nich, trzyosobowa kanapa po 10 minutach wywozi nas do punktu, z którego zaczyna się kilka zjazdów. Najdłuższa, niebieska trasa liczy blisko 2 kilometry, najlepiej potraktować ją jednak jako drogę powrotną. Emocji niewiele, szybkości nieduże, wysiłek praktycznie żaden.

Dużo większe wrażenie robią na nas trasy czerwone, a jeszcze większe trasy stanowiące połączenie czerwonych i czarnych. Dłuższa z nich liczy 950 metrów, można z niej korzystać wjeżdżając albo czteroosobową kanapą, albo dzięki wyciągowi talerzykowemu. Wyciąg talerzykowy znajduje się też obok innej, czarnej trasy, który leży trochę z boku i liczy 610 metrów.

Tu już trzeba wykazać się umiejętnościami i włożyć nieco wysiłku. Ci, którym było jeszcze za mało - ustawili sobie z gałęzi choinek tor slalomowy i usypali śnieżną "hopkę".

BEZ KOLEJEK

Co ważne - chociaż to sobota, czas oczekiwania na wjazd czy kanapą czy talerzykiem praktycznie nie przekracza minuty, góra dwóch a systemy naśnieżania sprawiają, że pomimo plusowej temperatury śniegu nie brakuje.

Odpoczywać można w bufecie z różnymi daniami i napojami, w którym zupę oferowana jest za niespełna 2 euro, a herbatę - za euro. Mając za sobą kilka godzin jazdy zjechaliśmy do naszej bazy wypadowej, gdzie czynne były jeszcze inne wyciągi, strefa narciarska dla dzieci oraz narciarska szkoła. Była tam też większa knajpka z podobnymi cenami.

My zdecydowaliśmy się jednak zjeść w gospodzie w Zdziarze, wybierając tradycyjną potrawę Słowaków - bryndzowe haluszki. Kosztowały nieco ponad 3 euro i smakowały - tak jak i całodzienna jazda na nartach - wybornie.

Warto wiedzieć!

14,40 euro kosztuje skipass na 4 godziny jazdy w sezonie od 24 stycznia do 13 marca, ulgowy dla dzieci i seniorów - 10,50. Całodniowy skipass to odpowiednio 15,50 i 12 euro. Po tym terminie ceny są niższe. Nocleg na kwaterze w Zdiarze kosztuje około 10 euro za dobą od osoby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Słowacja. Szusowanie w Bachledowej Dolinie - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie