Na smród i odór wyczuwalny z okolicy posiarkowego osadnika w Cyganach w gminie Nowa Dęba, skarżą się mieszkańcy wsi. Przyczyną smrodu, zdaniem mieszkańców jest przywożony od jakiegoś czasu szlam z oczyszczali ścieków. Tematem zajął się już Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.
Osadnik w Cyganach należy do prywatnego właściciela. Przed kilkoma laty pozbyła się go postawiona w stan likwidacji Kopalnia Siarki Machów. Śmierdzący problem dla mieszkańców Cyganów nie jest niczym nowym, bo podobne zdarzenie miało miejsce dziesięć lat temu, kiedy kopalnia prowadziła rekultywację z zwoziła do osadnika osady. Teraz temat powrócił.
LUDZIE PYTAJĄ, CO TAM JEST?
O uciążliwym zapachu mieszkańcy zaalarmowali radnego Mariana Tomczyka. - Ludzie mówili o smrodzie, jaki wydobywa się z osadnika - przypomina radny Tomczyk. - Okazało się, że są to odpady z oczyszczalni ścieków. Smród najbardziej dokucza mieszkańcom, kiedy wiatr wieje od strony osadnika w stronę zabudowań, które nie są oddalone od osadnika.
Radny Tomczyk, który bliżej zapoznał się tematem mówi, że przywożone osady zostają natychmiast przeorane z ziemią.
- Dlatego mieszkańcy obawiają się, że osady mogą zawierać szkodliwe substancje dla zdrowia ich i zwierząt - dodaje radny Tomczyk. - Nie wyobrażają sobie, aby na swoich podwórkach zwałować coś, co będzie przeszkadzało sąsiadom i nie pozwalało wieczorem otworzyć okien. Mieszkańcy obawiają się, że pod przykrywką zgłoszenia transportu osadów z oczyszczalni ścieków do osadnika w Cyganach, mogą być przewożone inne substancje, których nikt nie kontroluje. Dlatego chcą wiedzieć, co tam jest zwożone.
Zgłoszenia mieszkańców otrzymały także władze Nowej Dęby. - Wysłaliśmy w pobliże osadnika straż miejską, która zbadała sytuację - zapewnia Zygmunt Żołądź, wiceburmistrz Nowej Dęby. - Okazało się, że działa tam firma, która dzierżawi teren od właściciela i przywozi odpady z oczyszczalni ścieków. Firma ta posiada wszystkie pozwolenia od Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Z dokumentów przestawionych przez przedstawiciela firmy wygląda, że wszystko odbywa się legalnie.
Mimo to, nowodębski samorząd wystąpił do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o przebadanie osadów pod kątem nietoksyczności i ewentualnego zagrożenia dla mieszkańców. - Czekamy na wyniki - dodaje wiceburmistrz.
URZĘDNICY BADAJĄ TEMAT
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Rzeszowie w przesłanym komunikacie informuje, że na przetwarzanie odpadów, gdy używa się osadów komunalnych w celach rolniczych, zezwolenia nie są wymagane. Inaczej przedstawia się sytuacja w przypadku rekultywacji terenu. Tutaj zgoda jest konieczna. Wojewódzki inspektorat takiej wiedzy nie posiada, dlatego urzędnicy wystąpili do firmy i dostawców osadów o przesłanie dodatkowych dokumentów, w tym wyników badań osadów, gleby i ustalonych dawek. Zwrócono się także do starosty tarnobrzeskiego, aby ten rozstrzygnął czy dzierżawca powinien posiadać zezwolenie.
Natomiast problem przykrego zapachu czy odoru, przepisy nie regulują i nie określają norm, do których można by się odnieść.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?