MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelne potrącenie na krajowej "dziewiątce". Zginął 28-letni mężczyzna pracujący przy znakowaniu jezdni (video, zdjęcia)

Marcin RADZIMOWSKI
Na miejscu tragedii pracują policjanci. Zabezpieczone ślady pozwolą ustalić okoliczności wypadku.
Na miejscu tragedii pracują policjanci. Zabezpieczone ślady pozwolą ustalić okoliczności wypadku. Fot. Marcin Radzimowski
28-letni mężczyzna - pracownik firmy znakującej wyremontowaną jezdnię, zginął potrącony przez ciągnik siodłowy. Tragedia rozegrała się we wtorek około godziny 16.30 na krajowej "dziewiątce" w Łążku (powiat sandomierski).

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło na odcinku dopiero co wyremontowanej drogi. Ze względu na czasowe zwężenia jezdni (wciąż trwa modernizacja poboczy i układanie chodników), samochody nie rozwijają tam dużych prędkości. To jak szybko jechał ciągnik siodłowy daf z naczepą, policjanci odczytają z zapisu tachografu.

- Ten młody mężczyzna pracował wspólnie z innymi przy znakowaniu jezdni. Teraz chyba wytyczali, gdzie przebiegać będzie przejście dla pieszych - relacjonuje jeden ze świadków zdarzenia. - Samego momentu uderzenia nie widziałem, usłyszałem tylko głuche uderzenie i jak popatrzyłem to on już leżał.

Na miejsce dotarła karetka pogotowia z Tarnobrzega, która miała krótszą drogę dojazdu, niż gdyby na miejsce jechali ratownicy z Sandomierza. Na reanimację 28-latka było jednak za późno, mężczyzna zmarł na miejscu. Jezdnię w Łążku znakują pracownicy włocławskiego oddziału firmy z Gdyni i to w niej zatrudniony był 28-latek.

Samochodem kierował 53-letni obywatel Rumunii, który nie posługuje się językiem polskim, nie zna też angielskiego. Prawdopodobnie nawet do wstępnego przesłuchania go konieczne będzie wezwanie tłumacza.

Nie wiadomo, jak dokładnie został uderzony pieszy - na samochodzie nie ma wyraźnych śladów. Siła musiała być spora, gdyż pieszy nie został wciągnięty pod spód auta tylko odrzucony na przeciwna stronę jezdni.

Wskutek wypadku całkowicie nieprzejezdna była "dziewiątka" w stronę Radomia. Samochody osobowe kierowane były na objazdy przez pobliskie miejscowości, duże ciężarówki wracały do Tarnobrzega i kierowały się na Sandomierz i dalej na Radom. Aby dojechać do objazdów, trzeba było odstać kilkadziesiąt minut w około pięciokilometrowym korku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie