Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smutny rok, smutne święta. Po raz pierwszy od wielu lat Andrzej Jakubowicz nie spędzi świąt w Tarnobrzegu

Piotr SZPAK [email protected]
Andrzej Jakubowicz ma za sobą trudny rok, ale o Tarnobrzegu cały czas pamięta i tęskni za tym miastem.
Andrzej Jakubowicz ma za sobą trudny rok, ale o Tarnobrzegu cały czas pamięta i tęskni za tym miastem. Piotr Szpak
To nie był dla mnie zbyt dobry rok, ale w życiu człowiek ma różne chwile. Mówi się, że po siedmiu tłustych latach przychodzi siedem chudych. Kto wie, może ja rozpocząłem te chude? - mówi Andrzej Jakubowicz jeden z najlepszych w historii tenisistów stołowych w naszym kraju.

Popularny "dżolo" urodził się w Tarnobrzegu, jako młody chłopak ganiał za piłką, chciał być piłkarzem, ale jego nieżyjący od wielu lat tata zadecydował, że będzie grał w tenisa stołowego.

- Jak ojciec tak powiedział, to tak musiało być i koniec. Tym bardziej, że ja w "pinglu" zacząłem odnosić sukcesy. To była dobra decyzja taty - wspomina Andrzej.

CIĄGOTKI DO PIŁKI

Na jego pingpongowym talencie poznali się fachowcy od tej dyscypliny sportu. Kiedy skończy naukę w tarnobrzeskim Liceum Ogólnokształcącym imieniem Mikołaja Kopernika, którego zresztą dyrektorem był jego ojciec pojechał na studia do Gdańska. Nie było to przypadkowe. Był namawiamy przez działaczy drużyny AZS AWF Gdańsk. Rozpoczął studia w tamtejszej Akademii Wychowania Fizycznego. Był coraz lepiej zapowiadającym się tenisistą stołowym, ale jednak cały czas ciągnęło go do piłki nożnej. Wspomina mecze studentów, w których grał obecny premier Donald Tusk.

- Trochę Donalda zapamiętałem, ale tylko trochę. Szczególnie z tego, że grał bardzo ostro, czasami brutalnie. Gdybym wiedział, że kiedyś będzie on premierem to pewnie porobiłbym trochę notatek i zdjęć - uśmiecha się.

W latach 80-tych tworzył najlepszy w kraju zespół, w którym grał ze Stefanem Dryszelem, Leszkiem Kucharskim oraz nieżyjącym już Andrzejem Grubbą. O sukcesach długo by pisać. Jakubowicz zdobył brązowy medal drużynowych mistrzostw świata w 1985 roku, był też drużynowym wicemistrzem Europy w 1982 roku. Z AZS AWF Gdańsk wywalczył klubowy Puchar Mistrzów.

CHCIAŁ NORMALNOŚCI

Jako zawodnik podróżował po całym świecie i widział czym zachód rożni się od Polski Ludowej. Spodobało mu się we Francji. Wyjechał do tego kraju i mieszka tam do dziś.

- Chciałem wolności, chciałem normalności i godności. Przyznam, że nie żałuję decyzji o wyjeździe do Francji. Tam jest pięknie, jest cisza i spokój. Polakiem zawsze byłem, jestem i będę. Denerwują mnie wszyscy ci, którzy mówią, że w Polsce jest teraz źle, że jest bieda, że nie jesteśmy niepodlegli. A mówią to osoby, które z racji swego wieku pamiętają jaka tu była bieda, pamiętają jak byliśmy niepodlegli. Wtedy siedzieli cicho, teraz mówią dużo i bez sensu - mówi.

We Francji wiodło i wiedzie mu się dobrze. Dwukrotnie wybierano go najlepszym zawodnikiem grającym w tym kraju, w sumie wygrał tam ponad 100 turniejów różnej rangi. W minionym 2011 roku obchodził jubileusz 45-lecia kariery zawodniczej. Z okazji jubileuszu życzenia nadesłały mu największe gwiazdy francuskiego tenisa stołowego Jacques Secretin oraz Jean-Philippe Gatien. Liczący 54 lata Jakubowicz wciąż grywa, a raczej do niedawna grywał w drugoligowym Rouen.

MAMA ODESZŁA

O dalszej zawodowej grze nie będzie już chyba mowy. Przed kilku dniami Andrzej przeszedł we Francji operację biodra, które mu coraz bardziej dokuczało. Odkładał tę decyzję przez wiele lat, ale ból się potęgował.

- Czuję się średnio, jak to po operacji. Mało się ruszam, ale wierzę, że rehabilitacja będzie przebiegała bez zakłóceń. Chciałbym życzyć wszystkim kibicom w Tarnobrzegu zdrowych i spokojnych świąt. Przyznam, że kiedyś marzyłem o tym by jedna z tarnobrzeskich szkół nosiła moje imię, marzyła mi się ulica mojego imienia. Tak jest w przypadku moich kolegów, z którymi odnosiłem sukcesy. Nie mam szkoły, nie mam ulicy, ale oczywiście na nikogo się nie obrażam. Miałem 18 lat, kiedy wyjechałem z Tarnobrzega. Ale Tarnobrzeg na zawsze będzie w moim sercu. Nie będą już jednak przyjeżdżał tam tak często jak to miało miejsce dotychczas, wiadomo, dlaczego - mówi smutnym głosem.

Przed trzema miesiącami zmarła w Tarnobrzegu mama Andrzeja, która regularnie odwiedzał. Z tego też powodu zbliżające się święta oraz wspomniana operacja powodują, że nie będą one dla Andrzeja tak radosne jak poprzednie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie