Oderwane lusterko - to główny ślad, jaki może doprowadzić do zatrzymania sprawcy wypadku, który pozostawił ciężko ranną ofiarę na pastwę losu. Samochód niewątpliwie ma uszkodzone nadwozie, wgniecioną pokrywę silnika i prawdopodobnie wybitą przednią szybę. Policjanci z Tarnobrzega wciąż próbują ustalić sprawcę wypadku, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę na odcinku drogi z Baranowa Sandomierskiego do Padwi Narodowej (powiat mielecki).
BYŁEM PRZYTOMNY
We wtorek udało nam się porozmawiać z poszkodowanym. 25-latek przebywa na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu. Jak mówi czuje się już nieco lepiej, choć jest bardzo poturbowany - jego stan stale monitoruje aparatura medyczna.
- Wydaje mi się, że to był samochód osobowy średniej wielkości, raczej nie van. Widziałem jak nadjeżdża z przeciwka, widziałem światła - wspomina dramatyczną noc Wojciech Lis. - Kiedy we mnie uderzył, wpadłem do rowu. On nawet się nie zatrzymał. Kierowca nie mógł nie zauważyć, że mnie potrącił. Uciekł świadomie.
Do wypadku doszło na prostym, nieoświetlonym odcinku drogi. W nocy ruch samochodów jest tam niewielki, pieszych lub rowerzystów nie sposób napotkać.
- Przez cały czas byłem przytomny, tak mi się przynajmniej wydaje. Była godzina 3 w nocy, kiedy mnie potrącił - mówi mieszkaniec Baranowa Sandomierskiego. - Czułem potworny ból, początkowo nie mogłem się w ogóle poruszyć. Z czasem lewą ręką mogłem trochę unieść, prawa połowa ciała była bezwładna.
KIEROWCA ZEMDLAŁ
25-latek wspomina, że kilka razy słysząc nadjeżdżający samochód próbował wyczołgiwać się z rowu na pobocze. Nie miał sił, staczał się: - Potem już tylko leżałem i patrzyłem w niebo, czy się nie rozwidnia. Było bardzo zimno.
Ratunek nadszedł dopiero przed godziną 7, prawie cztery godziny po wypadku. Leżącego człowieka dającego z rowu znaki ręka, dostrzegł kierowca ciężarówki. Widok był makabryczny - młody człowiek w podartym garniturze (25-latek wracał z wesela) cały zalany krwią.
- Kierowca ciężarówki, gdy mnie zobaczył, to aż zemdlał. Tak wyglądałem. Gdy się po chwili ocknął, wezwał pogotowie i policję - dodaje Wojciech Lis.
Młody mężczyzna przewieziony został karetką pogotowia do szpitala w Tarnobrzegu, trafił na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. O wypadku powiadomiono jego mamę, która jest pielęgniarką, ale na innym oddziale.
- Wtedy skończyłam dyżur nocny, kiedy dostałam telefon z informacją o wypadku - mówi kobieta.
DLACZEGO TO ZROBIŁ?
Stan zdrowia 25-latka jest stabilny, ale na tym oddziale spędzi on co najmniej jeszcze kilka najbliższych dni. Bo przy takich urazach głowy ryzyko nagłego pogorszenia stanu zdrowia zawsze występuje.
Skąd był kierowca, który potrącił pieszego i uciekł? Czy uciekł, bo był pijany? Dokąd jechał? Czy powiedział komuś o wypadku? Na te wszystkie pytania póki co nie ma odpowiedzi. Jeśli ktoś może pomóc w ustaleniu sprawcy wypadku, powinien skontaktować się z policją, pod numerem alarmowym 997.
- Gdybym staną z nim twarzą w twarz, zapytałbym dlaczego uciekł? Mógł nawet anonimowo zadzwonić na pogotowie i powiedzieć, że ktoś potrzebuje pomocy. Ale tego nie zrobił… - niedowierza młody mężczyzna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?