MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stal Mielec w połowie drogi do ekstraklasy

Piotr Szpak
Mieleccy szczypiorniści (z piłką Michał Przybylski) pożegnali się ze swymi kibicami w radosnym nastroju.
Mieleccy szczypiorniści (z piłką Michał Przybylski) pożegnali się ze swymi kibicami w radosnym nastroju. M. Radzimowski
Szczypiorniści Stali Mielec realizują cel w postaci powrotu do ekstraklasy. Drużynie potrzebne są wzmocnienia.

Dziewięć wygranych, jeden remis i jedna porażka - to bilans szczypiornistów mieleckiej Stali w pierwszej rundzie rozgrywek pierwszej ligi sezonu 2007/2008. "Stalowcy" zajmują pierwsze miejsce w tabeli i są w połowie drogi do ekstraklasy.

Mecze szczypiornistów Stali cieszą się w Mielcu olbrzymim zainteresowaniem. Na trybunach hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji zasiada zazwyczaj blisko 2 tysiące fanów. Szczypiorniak jest w Mielcu bardzo popularny, ma tradycje i to zobowiązuje.

DODAJĄ ADRENALINY
- Dla tych wspaniałych kibiców warto się poświęcać, warto chodzić po sponsorach, prosić o pieniądze, warto czasami zarywać życie rodzinne. Wszyscy kochamy tę dyscyplinę sportu, dlatego bardzo chcemy znów grać w ekstraklasie - mówi prezes Stowarzyszenia Piłki Ręcznej Stal Mielec, były znakomity zawodnik Antoni Weryński.
Gorący doping dodaje zawodnikom Stali animuszu, deprymuje przyjezdnych. Po ostatnim meczu pierwszej rundy, w którym "Stalowcy" pokonali Viret Zawiercie 28:27, wkład w wygraną wniesiony przez kibiców podkreślał bramkarz Adam Turowski, którzy trzy dni przed meczem wyszedł ze szpitala.

- Na rozgrzewce nie czułem się najlepiej, byłem słaby, ale doszła adrenalina, zaczął się mecz i wszystko się zmieniło. Kibice dodali mi sił i dobrze mi się grało. Chcielibyśmy powrócić do ekstraklasy. Na pewno okresu zimowego nie prześpimy, trzeba ciężko pracować dalej na treningach. Będziemy pracować nad obroną, bo wydaje mi się, że w ataku nie jest najgorzej - mówił Turowski.
POTRZEBNE WZMOCNIENIA
Kadra Stali nie jest zbyt szeroka, wiedzą o tym klubowi działacze, wie też trener Wojciech Ostrowski. Sytuacja uległa pogorszeniu, kiedy groźnej kontuzji doznał Mołdawianin Aleksander Boret. Nie zagra on już w Mielcu, zapowiedział zakończenie wyczynowego uprawiania sportu.

- Dobrze, że ta runda już się skończyła, bo gdyby były następne mecze, byłoby nam bardzo ciężko skleić ten zespół. Podczas przerwy w rozgrywkach, która się rozpoczęła, odpoczniemy, przygotujemy się odpowiednio i wrócimy do dawnej dyspozycji. Zdaję sobie sprawę, że nie mamy zmienników. W meczu z Viretem było to bardzo dobrze widać. Gdy Tomek Mochocki opadł całkowicie z sił, Łukasz Kandora został ukarany dyskwalifikacją i nie mieliśmy kogo tam wstawić i zagrać na normalnym poziomie. Uważam, że przed nami jest bardzo trudny okres i kierownictwo klubu zrobi wszystko, żeby ta kadra była troszeczkę szersza. Prawdę mówiąc, to całą rundę graliśmy ośmioma-dziewięcioma zawodnikami. Ile tak można? Poza tym doszły kontuzje, niedyspozycje, choroby i to miało ogromny wpływ - mówił Ostrowski.

Następny ligowy mecz mielczanie rozegrają 26 stycznia, kiedy to we własnej hali podejmować będą beniaminka Żagiew Dzierżoniów. Do tego czasu drużyna, która jest w połowie drogi do ekstraklasy, musi zostać wzmocniona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie