Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stal Stalowa Wola - GLKS Nadarzyn 0:0 (zdjęcia, video)

Arkadiusz KIELAR [email protected]
Piłkarze "Stalówki" (z prawej Bartosz Horajecki) grali z GLKS Nadarzyn.
Piłkarze "Stalówki" (z prawej Bartosz Horajecki) grali z GLKS Nadarzyn. Marcin Radzimowski
Piłkarze drugoligowej Stali Stalowa Wola w ostatnim w tym sezonie meczu na swoim stadionie zremisowali z GLKS Nadarzyn 0:0.

[galeria_glowna]

Stal Stalowa Wola - GLKS Nadarzyn 0:0 (zdjęcia, video)

Zobacz zapis relacji live z meczu Stal Stalowa Wola - GLKS Nadarzyn

"Stalówka" była faworytem meczu z rywalami z podwarszawskiego Nadarzyna, ale... miała szczęście, że zdobyła punkt. W upale bardziej zdeterminowani byli walczący o utrzymanie goście, ale ich "pudła" w idealnych sytuacjach mogłyby posłużyć za wzór nieskuteczności.

Piłkarze obu zespołów dosadnie wyrażali się o pomyśle rozgrywania spotkań przedostatniej kolejki w drugiej lidze w niedzielę o godzinie 14, gdy z nieba lał się żar. Szkoleniowcy, Sławomir Adamus i Tomasz Matuszewski tylko uśmiechali się znacząco i uznali, że co tu właściwie komentować... Pomysł Polskiego Związku Piłki Nożnej był "jak kulą w płot".

OKAZJA NA REHABILITACJĘ

W Stali zabrakło kilku podstawowych zawodników - kontuzjowanych Kamila Gęśli, Daniela Radawca, Pawła Byrskiego. Trener Adamus dał za to szansę na występ Bartłomiejowi Dydzie, który długo musiał ustępować miejsca w bramce swojemu konkurentowi Pawłowi Sosze. I pokazał, że nie przypadkiem był uznawany jesienią za jednego z najlepszych bramkarzy w drugiej lidze. Gdyby nie jego świetne interwencje, GLKS wywiózłby ze Stalowej Woli trzy punkty. Szkoleniowiec "Stalówki" przyznał po meczu, że chciał Dydzie dać okazję na rehabilitację za puszczonego gola w pierwszym jesiennym meczu obu zespołów w Nadarzynie. Wtedy też był remis, ale 1:1, a golkiper Stali zanotował "samobója".

Upał nie przyciągnął na stadion kibiców, których pojawiło się tylko około 500. "Stalowcy" nie mają już szans na awans, ale walczą jeszcze o miejsce w pierwszej piątce w tabeli, za co mają obiecane premie. Podział punktów z GLKS jednak ich do miejsca w czołówce nie przybliżył, a widzowie nie doczekali się goli w ostatnim spotkaniu w tym sezonie naszego zespołu na własnym stadionie. Ostatni rozegrają z Motorem w Lublinie, w niedzielę. To prestiżowe spotkanie, uważane przez fanów obu zespołów za regionalne derby.

PRZERWY SĘDZIEGO

Na stadionie pojawił się ponownie transparent z napisem "Stalowa Wola stawia na sport", w ramach współpracy piłkarskiej spółki z miastem. Wśród "stalowców" najbliższy strzelenia gola był obchodzący dzień wcześniej urodziny Piotr Gilar, który wszedł na boisko w końcówce meczu. Ale wypalił w słupek. Sędzia robił podczas meczu przerwy dla zawodników, by ci mogli napić się wody, a trener gości przynajmniej kilka razy łapał się z niedowierzaniem za głowę, patrząc na marnowane przez swoich podopiecznych superokazje, po rażących błędach gospodarzy. To, co zrobił w drugiej połowie Łukasz Zaniewski, najpierw z pola karnego nie potrafiąc w idealnej sytuacji pokonać Dydy, a potem przy dobitce z bliska nie trafiając w ogóle w bramkę, było "niezwykłe".

- Szkoda niewykorzystanych przez nas sytuacji - żałował bramkarz GLKS Maciej Łykowski. - Pora rozgrywania spotkania była lepsza raczej na plażowanie, a nie na granie w piłkę, nie wiem, dlaczego tak zdecydowali nasi "PZPN-owcy". Może mają jakieś klimatyzowane pokoje, nie wiem, a może jakieś powołania były późne z drugiej ligi do kadry (reprezentacja Polski o godzinie 17 zaczynała wczoraj mecz z Argentyną - przyp. ARKA), to rozumiem. Cieszę się, że sędzia zarządzał przerwy w grze, by można było uzupełnić płyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie