Stal Stalowa Wola - Siarka Tarnobrzeg: Cztery gole, dwa rzuty karne (zdjęcia, video)

[galeria_glowna]
ZOBACZ ZAPIS RELACJI LIVE Z MECZU STAL STALOWA WOLA - SIARKA TARNOBRZEG

Sobotni mecz nie stał na wysokim poziomie, za to w drugiej połowie był emocjonujący. Siarka objęła prowadzenie w 53 minucie, po rzucie karnym wykorzystanym przez Jarosława Piątkowskiego. Sędzia Mariusz Korpalski z Torunia odgwizdał faul Rafała Turczyna na Adrianie Gębalskim i podyktował "jedenastkę". Gdy tarnobrzeżanie podwyższyli rezultat na 2:0 w 70 minucie, po pięknym strzale z rzutu wolnego wprowadzonego na boisko trzy minuty wcześniej Bartosza Madei, wydawało się, że goście nie wypuszczą już zwycięstwa z rąk. Stało się jednak inaczej. W 73 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Damiana Łanuchy w polu karnym celnie główkował Przemysław Żmuda, a w 79 minucie było już 2:2. Tym razem sędzia podyktował rzut karny po tym, jak z Mateuszem Kantorem o piłkę walczyli Łukasz Ćwiczak i Daniel Beszczyński, zdaniem arbitra pomocnik "Stalówki" został sfaulowany, a "jedenastkę" na gola zamienił Krystian Getinger. W starciu ucierpiał Ćwiczak, który przed końcem meczu opuścił boisko i zastąpił go Kamil Beszczyński.

Obaj trenerzy, Mirosław Kalita (Stal) i Michał Szymczak (Siarka) po meczu nie mieli pretensji do sędziego o podyktowanie rzutów karnych, uznając je za ewidentne. Szkoleniowiec Siarki żałował, że jego zespołu nie mogli wspierać dopingiem kibice z Tarnobrzega, ale w Stalowej Woli nie są wpuszczane na stadion zorganizowane grupy kibiców gości ze względu na modernizację obiektu. Fani Siarki pojawili się jednak na meczu indywidualnie, na trybunie honorowej nie brakowało wymiany uwag pomiędzy fanami obu ekip. Z kolei głośno dopingujący swój zespół "szalikowcy" Stali nie darowali sobie wulgarnych haseł pod adresem Siarki.

Wśród widzów pojawili się między innymi wicemarszałek Podkarpacia Zygmunt Cholewiński i prezydent Tarnobrzega Norbert Mastalerz, nie zabrakło prezesa piłkarskiego podokręgu w Stalowej Woli Zenona Krówki, byłego zawodnika Stali i Siarki Romana Żuchnika czy wychowanka Stali Stalowa Wola i byłego piłkarza reprezentacji Polski, Piotra Piechniaka.

Mecz w Stalowej Woli był szczególny dla piłkarzy Siarki: Jakuba Łuczakowskiego, Jarosława Piątkowskiego, Janusza Hynowskiego, którzy w przeszłości grali w Stali. Łuczakowski po raz pierwszy zagrał w ligowym spotkaniu przeciwko "Stalówce", której jest wychowankiem. Do sobotnich derbów Stal na pięć spotkań w tym sezonie na własnym boisku wygrała tylko raz, doznała aż czterech porażek, a teraz zanotowała pierwszy remis. Z kolei beniaminek z Tarnobrzega na wyjeździe w tym sezonie jeszcze nie wygrał, raz zremisował i cztery razy schodził z boiska pokonany, teraz dołożył kolejny remis. W Siarce zabrakło kontuzjowanych Jakuba Kwiecińskiego, Witolda Jakubowskiego i Jacka Kurantego, w Stali kontuzjowanych Artura Cebuli, Tomasza Demusiaka i Jakuba Popielarza. Nie wiadomo teraz, co będzie w Siarce z kontuzjowanym Ćwiczakiem, a w Stali w następnym meczu będzie musiał pauzować za kartki Getinger. Po meczu w ekipie Siarki nastroje nie były najlepsze, głośno i ostro wymieniali uwagi Ćwiczak z Danielem Beszczyńskim.

Stal Stalowa Wola - Siarka Tarnobrzeg 2:2 (0:0)

Bramki: Żmuda 73, Getinger 79 z karnego - Piątkowski 53 z karnego, Madeja 70.

Stal: Dydo - Turczyn Ż (70 Dąbek), Czarny, Żmuda, Sikorski - Kantor, Horajecki Ż (46 Kachniarz), Łanucha, Getinger Ż - Fabianowski, Widz (64 Komada).

Siarka: Ćwiczak (86 K. Beszczyński) - Łuczakowski Ż, D. Beszczyński Ż, Jakubiec, Szpond - Piątkowski Ż, Hynowski Ż, Stępień, Wolan Ż (67 Madeja), Zalewski (72 Janiec) - Gębalski.

Michał Szymczak, trener Siarki: - Bardzo się cieszę, że po tylu latach mogliśmy zagrać te derby, porywalizować w końcu. Był to dla nas bardzo ważny mecz i bardzo trudny mecz, zależało nam żeby po dobrym meczu z Motorem przyjechać na Stal i coś przywieźć. Pewnie przed meczem z tego jednego punktu w miarę byśmy się cieszyli, ale po meczu w szatni panuje atmosfera grobowa, do tej pory nie możemy wyjść z "podziwu" jak mogliśmy wypuścić w zasadzie pewne zwycięstwo z rąk. Żałuję, że nie było naszych kibiców, którzy pewnie wraz z kibicami ze Stalowej Woli zrobiliby fantastyczną atmosferę, ale wszystko przed nami, mam nadzieję, że na wiosnę tarnobrzeski stadion wypełni się kibicami jednej i drugiej drużyny.

Mirosław Kalita, trener Stali: - Pamiętam mecze derbowe i w takich meczach decydowała o wyniku wola walki i ambicja, a na dobrą sprawę do przerwy, jak powiedział jeden z działaczy, to był "piknik". Pytałem Janusza Hynowskiego w przerwie, czy się spocił, to powiedział, że się nie spocił i może zagrać jeszcze trzy takie "45-minutówki". Chyba derby wszystkich przerosły, umiejętnościami piłkarskimi to na pewno, a z wolą walki to było tak sobie. O wyniku zadecydowały cztery stałe fragmenty gry, wynik był podobny jak w lecie w okresie przygotowawczym, tam było 3:3, też były dwa rzuty karne. Ciężko coś rozprawiać o meczu więcej, może dla kibiców był on emocjonujący, ale dla mnie to było marne widowisko i trzeba się cieszyć tylko, że drugi raz gonimy wynik i udaje się nam zremisować.