Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowa pętla to wyrok śmierci dla dzikich zwierząt (zdjęcia)

Marcin RADZIMOWSKI
Myśliwi z Koła Łowieckiego "Głuszec” w ciągu zaledwie jednego patrolu odnaleźli około trzystu pułapek oraz martwe zwierzęta.
Myśliwi z Koła Łowieckiego "Głuszec” w ciągu zaledwie jednego patrolu odnaleźli około trzystu pułapek oraz martwe zwierzęta. Archiwum Koła Łowieckiego "Głuszec”
Kłusownicy dziesiątkują dziko żyjące zwierzęta. Tak źle nie było jeszcze nigdy! To prawdziwa plaga. Myśliwi znajdują setki pułapek i biją na alarm.

[galeria_glowna]

Podłowczy Andrzej Wartoń z Koła Łowieckiego "Nadwiślańskie” w Tarnobrzegu pokazuje znalezione ostatnio sidła oraz padłe zwierzęta, sarnę i

Podłowczy Andrzej Wartoń z Koła Łowieckiego "Nadwiślańskie” w Tarnobrzegu pokazuje znalezione ostatnio sidła oraz padłe zwierzęta, sarnę i lisa. Klaudia Tajs

Podłowczy Andrzej Wartoń z Koła Łowieckiego "Nadwiślańskie" w Tarnobrzegu pokazuje znalezione ostatnio sidła oraz padłe zwierzęta, sarnę i lisa.
(fot. Klaudia Tajs)

Myśliwi z naszego regionu każdego dnia odnajdują dziesiątki a nawet setki wnyków ze stalowych i miedzianych linek oraz padłe w męczarniach zwierzęta. - Takiego rozmiaru kłusownictwa jak tej zimy jeszcze nigdy nie było - mówi Sławomir Lubera, prezes Koła Łowieckiego "Głuszec" w Tarnobrzegu.

Ze stalowej cienkiej linki wykonana pętla. Zamaskowana gdzieś przy drzewku, przykryta gałęziami. By dostać się do rozsypanej karmy kuropatwa czy bażant muszą przejść przez "oko". Linka zaciska się na szyi ptaka, im bardziej bażant próbuje się uwolnić i szarpie się, tym szybciej pętla się zaciska. W tej nierównej walce z kłusownikiem zwierzę nie ma najmniejszej szansy.

GINĄ W MĘCZARNIACH

Na zające, sarny i dziki są inne okrutne sposoby. Wnyki robi się z kilku linek, poskręcanych ze sobą i poplątanych. Nierzadko pętle przyczepione są do nagiętej do ziemi gałęzi drzewa, kiedy zwierze poruszy pętlą, gałąź sprężynuje do góry zaciskając się na szyi na przykład sarny. W takiej pułapce życie może stracić nawet człowiek, ale dla bezdusznych idiotów - bo takie określenie najbardziej pasuje do kłusowników - nie ma to chyba żadnego znaczenia.

Ta zima dla dzikiej zwierzyny żyjącej w rejonie Tarnobrzega, Stalowej Woli i Sandomierza jest wyjątkowym koszmarem. I nie chodzi o śnieg czy duże mrozy, bo z siłami natury zwierzęta są sobie w stanie poradzić. Prawdziwym koszmarem są kłusownicy, a proceder okrutnego zabijania zwierząt tej zimy osiągnął nie notowane wcześniej rozmiary.

Pełna mobilizacja panuje w Kole Łowieckim "Nadwiślańskie" w Tarnobrzegu, które zasięgiem obejmuje dwa obwody łowieckie. Pierwszy to rolnicze osiedla Tarnobrzega, drugi - znacznie bardziej rozległy to rejon Baranowa Sandomierskiego aż do Padwi Narodowej. Myśliwi i strażnicy całodobowo patrolują te tereny łowieckie, każdego dnia odnajdując dziesiątki sideł. Znajdują też padłe w męczarniach zwierzęta lub ich szczątki.

Martwa sarna uwięziona we wnykach znaleziona w jednej z podsandomierskich wsi.
Martwa sarna uwięziona we wnykach znaleziona w jednej z podsandomierskich wsi.
Archiwum Koła Łowieckiego "Głuszec” Tarnobrz

Martwa sarna uwięziona we wnykach znaleziona w jednej z podsandomierskich wsi.

(fot. Archiwum Koła Łowieckiego "Głuszec" Tarnobrz)

BROŃ PALNA I SIDŁA

- Kłusownictwo to prawdziwa plaga - nie ma wątpliwości podłowczy Andrzej Wartoń z Koła Łowieckiego "Nadwiślańskie".
Choć zdecydowanie najczęstszą metodą nielegalnego "polowania" na dzika zwierzynę jest zakładanie sideł, nierzadko policja odnajduje broń palną domowej konstrukcji służącą do kłusowania a strażnicy w lesie natrafili ostatnio na drewnianą kuszę!

Nie lepsza, a może nawet gorsza sytuacja jest na terenach łowieckich Koła Łowieckiego "San" Skowierzyn (powiat stalowowolski), obejmujących między innymi rejony w widłach Wisły i Sanu, gminy Zaleszany i Gorzyce.

- Przed rokiem było najwięcej wnyków i sideł od lat, ale niestety ten niechlubny rekord został pobity tej zimy. Sytuacja jest zatrważająca - przekonuje Leszek Ogorzałek, tarnobrzeski radny i prezes Koła Łowieckiego "San". - Podczas ostatnich patroli zniszczyliśmy kilkadziesiąt wnyków. Szczególnie dużo kłusowników działa w pobliżu miejscowości Orliska oraz na Klukawach obok Gorzyc. To co znajdujemy w lesie i na nieużytkach zamieszkiwanych przez dzikie zwierzęta, przeraża.

SARNY JADŁY ZIEMIĘ!

Kilka dni temu pracownik pilnujący kopalni piasku w Orliskach zaalarmował myśliwych, że od strony pobliskiego lasu dochodzą jakieś dziwne piski. Na miejsce wyruszyli łowczy, którzy odnaleźli sarnę uwięzioną we wnykach przytwierdzonych do drzewa. Zwierze było na skraju wyczerpania, cierpiało przez prawie dwie godziny. Tym razem na szczęście pomoc przyszła w porę, uwolniona sarna wróciła do lasu.

Nie wszystkie zwierzęta mają tyle szczęścia. Leszek Ogorzałek wspomina koszmarne przypadki sprzed dwóch, trzech lat. Kiedyś w lesie niedaleko Orlisk myśliwi z "Sanu" natrafili na stalową linkę, obok której leżała oderwana noga sarny. Uwięzione we wnykach zwierzę albo urwało nogę, aby się uwolnić, albo odgryzło kość! Niedługo potem myśliwi widzieli na skraju lasu sarnę z trzema nogami. Potem już jej nie widziano, nie w pełni sprawna sarna prawdopodobnie padła ofiarą lisów lub wilków.

Makabrycznego znaleziska dokonano też w zagajniku w Trześni. Myśliwi znaleźli tam dwie padłe sarny - obie uwięzione były w stalowych linkach. Wokół tego miejsca były prawie całkiem zjedzone drzewka, uwięzione sarny z głodu jadły drewno i ziemię. Kłusownik zastawił sidła i zapomniał o nich, sarny ginęły w męczarniach przez kilkanaście dni.

SZOKUJĄCE STATYSTYKI

Ogromne rozmiary kłusowniczego procederu tej zimy szokują także Sławomira Luberę, prezesa Koła Łowieckiego "Głuszec" z Tarnobrzega a na co dzień dyrektora Aresztu Śledczego w Nisku. Skala przestępczego zjawiska szokuje także Jerzego Chudego, łowczego z "Głuszca". Choć koło to zarejestrowane jest w Tarnobrzegu, jego obwody łowieckie obejmują teren leśny w Lasach Janowskich (powiat janowski), okolice Lipy (powiat stalowowolski) i przede wszystkim tereny w powiecie sandomierskim.

- W Lasach Janowskich, w okolicach Lipy, Klimontowa i Bogorii wnykarstwo i sidlarstwo występuje sporadycznie, zgrozą natomiast napawają ostatnie patrole w trzecim obwodzie łowieckim położonym w okolicach Sandomierza - mówi Sławomir Lubera, prezes Koła Łowieckiego "Głuszec".

Proceder kłusownictwa najbardziej kwitnie w Lenarczycach, Chwałkach, Wysiadłowie, Rożkach, Radoszkach, Dacharzowie i Zagrodach. To przede wszystkim rozległe tereny sadownicze, idealne wręcz miejsce dla kłusowników dziesiątkujących żyjące tam zające, kuropatwy i bażanty. W pobliżu lasów ofiarami bezdusznych ludzi padają przede wszystkim sarny.

WNYKI W SADACH

- Wraz z następującymi mrozami i powiększającą się pokrywą śnieżną wokół pól i sadów zaroiło się od wnyków i sideł zastawianych na kuropatwy, bażanty, zające, sarny i lisy - dodaje prezes Sławomir Lubera. - W ostatnim patrolu zostało znalezionych bez mała trzysta sideł z różnego rodzaju drutów miedzianych, stalowych, różnych linek.

W czasie tego patrolu myśliwi znaleźli także uduszonego i zamarzniętego na kość lisa oraz zająca, resztki sarny uduszonej w sidle a potem pożartej prawdopodobnie przez psy. W wielu przypadkach natrafiono na ślady i resztki piór z bażantów, sierści (turzycy) po zaduszonych zającach i sarnach, które zostały uprzątnięte przez kłusowników.

-.Owszem, zdarzały się na tamtym terenie stwierdzone przypadki kłusownictwa za pomocą wnyków, ale takiej ilości kroniki naszego koła nie zanotowały - dodaje Lubera.

KARY NIE ODSTRASZAJĄ

Kary nakładane przez myśliwych na kłusowników są niemałe. Nielegalne wejście w posiadanie zwierzyny poprzez odstrzał lub założenie pułapki jest karane wysokimi grzywnami. To tysiąc złotych za bażanta, trzy tysiące złotych za sarnę i pięć tysięcy za jelenia. Poroże jelenia kosztuje aż siedem tysięcy złotych.

Nawet takie kary nie odstraszają przestępców, którzy bezlitośnie wykorzystują najtrudniejszą do przetrwania dla dzikich zwierząt porę roku. Nie wiedzieć też, dlaczego odpowiednie służby nie zaczynają prewencyjnej walki z kłusownictwem - w Internecie nie można znaleźć instrukcji produkcji broni palnej czy konstruowania ładunków wybuchowych. Roi się za to od instrukcji pokazujących sposób wykonywania sideł, wnyków i innych różnego rodzaju pułapek na zwierzęta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie