MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stalowa Wola lepsza od Wielkiej Brytanii

Arkadiusz Kielar
Radek Kluz po dwóch i pół roku zdecydował się wrócić z Wielkiej Brytanii do rodzinnej Stalowej Woli i rozkręcić własny biznes.
Radek Kluz po dwóch i pół roku zdecydował się wrócić z Wielkiej Brytanii do rodzinnej Stalowej Woli i rozkręcić własny biznes.
Radosław Kluz ze Stalowej Woli zdecydował się na powrót do Polski z Wielkiej Brytanii po dwóch i pół roku. Mimo iż miał perspektywy, woli robić karierę w rodzinnym mieście

A jednak cuda się zdarzają, jak obiecywali nam obecnie rządzący w naszym kraju. Ruszyła pierwsza fala Polaków, którzy decydują się na powrót z "wyśnionych" Wysp Brytyjskich. Bogatsi o nowe doświadczenia, odważni, z pomysłem na własny biznes. Przykład? Radek Kluz ze Stalowej Woli.

28-letni Radek wrócił po dwóch i pół roku z Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkał w angielskich i walijskich miastach, a zwiedził niemal cały kraj. Miał dobrą pracę, nie najgorsze perspektywy, piął się po szczeblach kariery. Mówiąc wprost - mógł zostać na stałe i układać sobie życie na emigracji. Ale nie chciał. Wybrał ryzyko i próbuje teraz rozkręcić biznes w Polsce.

ZOSTAŁ TEAM LEADEREM

- Na Wyspach przekonałem się, ile nam jeszcze brakuje do bogatych krajów na Zachodzie Europy - przyznaje Radek. - Począwszy od dróg, po urzędy i załatwianie najpilniejszych spraw. Wielka Brytania ma nie tylko wysoko rozwiniętą gospodarkę, ale i dobrze zorganizowany system pracy. Brytyjczycy potrafią pracować w grupie, by osiągnąć wspólny cel, a Polacy pracują "pod siebie", by szef zauważył. Fakt, że u nich jest łatwiej, bo jeżeli tylko ktoś ma chęć do pracy i zdrowie, nie zginie z głodu. Zawsze jakąś pracę dostanie. Anglicy zmieniają robotę kilkanaście razy w ciągu życia, Polacy pewnie góra dwa-trzy razy. No, ale w Wielkiej Brytanii, jak ktoś jest bezdomny, to dostaje sześćset funtów miesięcznie, żeby przeżył i nie musiał popełniać przestępstw.
Radkowi w Wielkiej Brytanii pomogła dobra znajomość języka angielskiego. Dzięki niej mógł szybko i bez problemu znaleźć pracę.

- Poleciałem trochę "w ciemno" - przyznaje stalowowolanin. - Po wylądowaniu w Londynie wykonałem parę telefonów do znajomych, by zapewnić sobie nocleg, i zamieszkałem na początku w mieście Bedford, gdzie na osiemdziesiąt tysięcy mieszkańców dwanaście tysięcy to Polacy. Pracę znalazłem szybko, pierwsza rzecz, jaką zrobiłem, to zarejestrowałem się w agencji pracy. I niemal od razu zostałem team leaderem, takim brygadzistą i jednocześnie tłumaczem w jednej z dużych hurtowni z odzieżą. A trzy miesiące później byłem już supervisorem, czyli kierownikiem. Zarządzałem dwustoma osobami, odpowiadałem za kontakty z klientami, pilnowałem dopełniania urzędowych formalności. Po niecałych dwóch latach zwerbowała mnie inna, większa firma, w której zajmowałem się rekrutacją pracowników i przygotowywaniem ich do pracy.

TOLERANCYJNI ANGLICY

W krótkim czasie Radek potrafił zrobić karierę, zarabiał dobre pieniądze, miał perspektyw. A mimo to, zdecydował się wrócić do Polski.
- Mieszkałem w wynajmowanym domu razem z moją żoną Anną i synkiem Filipem - wspomina mieszkaniec Stalowej Woli. - Pół roku temu zaczęliśmy myśleć o powrocie. Tęskniliśmy do kraju, w Polsce chcieliśmy ułożyć sobie życie...
Radek przyznaje, że mieszkanie w Wielkiej Brytanii miało swoje plusy i minusy. - Londyn to prawdziwa wieża Babel, na ulicach słychać blisko trzysta różnych języków z całego świata - wylicza. - I trzeba przyznać, że Anglicy nie są ksenofobami, że są tolerancyjni. Ciekaw na przykład jestem, co by było w Polsce, gdyby do nas zjechały nagle dwa miliony Ukraińców, tak jak Polacy pojawili się w krótkim czasie na Wyspach. Z drugiej strony, Wielka Brytania bez obcokrajowców nie poradziłaby sobie. Bo emigranci wykonują często pracę, której nie chcą wykonywać miejscowi. Brytyjczycy są raczej leniwi albo żeby to zabrzmiało bardziej poprawnie politycznie - nie są tytanami pracy. I mają kłopoty nie tylko z zawodami, które mało kto chce wykonywać, ale i z wykwalifikowaną kadrą. Bo Anglicy nie muszą studiować, by znaleźć dobrze płatną pracę.

WSZCZYNAJĄ BÓJKI

Radek różnie ocenia też i Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. - Większość ciężko pracuje i robi to sumiennie i solidnie - mówi nasz "emigrant". - Polacy są dwa razy lepsi od Brytyjczyków i są cenieni. Ale ich minusem jest często słaba znajomość języka angielskiego. To denerwuje miejscowych, bo uważają, że jak się gdzieś przyjeżdża, to wypada znać choć w podstawowym stopniu język i starać się go doskonalić. A z tym też nie ma kłopotu, są programy rządowe z tym związane, kursy językowe. Polacy, niestety, zamykają się często we własnym gronie i nie chcą się uczyć. Różnie też bywa ze spędzaniem wolnego czasu. Ja raczej unikałem polskich klubów, bo nasi rodacy, gdy już w wolnych chwilach napiją się alkoholu, to nieraz "rozładowują się", wszczynając bójki...

Co do kosztów utrzymania, to największym problemem jest wynajęcie mieszkania. - Średnio, w zależności od regionu, wynajem typowego domku z dwiema sypialniami to koszt 500-600 funtów miesięcznie plus podatek gminny 100 funtów, prąd i gaz to kolejne 100 funtów - wylicza Radek. - Jeżeli ktoś zarobi tysiąc funtów miesięczne, to jasne, że nie będzie go stać. Dlatego domy zamieszkane przez Polaków są często przeludnione, mieszka w nich po sześć-siedem osób. Ale pozostałe rzeczy, takie jak jedzenie czy ciuchy, co ciekawe, są w cenach zbliżonych do polskich. A zarobki znacznie wyższe...

MNÓSTWO PAPIERKÓW

Radek zdecydował się wrócić, bo chce teraz w Polsce robić karierę. Założył agencję pośrednictwa pracy, dzięki swoim kontaktom podpisał umowę z brytyjską firmą na dostarczanie pracowników z Polski.

- Może boom wyjazdów na Wyspy już minął, ale nadal nie brakuje chętnych - uważa stalowowolanin. - Ja poszukuję pracowników zarówno "szeregowych", jak i wykwalifikowanych. Szkoda tylko, że już podczas zakładania własnej firmy w Polsce napotkałem urzędnicze bariery, musiałem załatwiać mnóstwo papierków, odwiedzać urzędy. W Anglii załatwiłbym wszystko w jeden dzień, przez telefon i wysyłając dokumenty pocztą. Ale może i u nas kiedyś tak będzie. Myślę, że nasz kraj zmienią ci, którzy wrócą z emigracji, a znam wiele osób, które zdecydowały się już wrócić...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie