W sylwestrowy wieczór jeszcze przed godziną 19, od której zaczął obowiązywać ogłoszony przez rząd zakaz przemieszczania się, Stalowa Wola tętniła życiem. Było głośno, w niebo leciały fajerwerki, rzucano petardy.
Wkrótce po obwiązywaniu zakazu przemieszczania się, z wolna robiło się pusto na ulicach. Zamarł ruch pieszych, widać było tylko przemykających pojedynczych ludzi i pojazdy jadące drogą tranzytową, jaką są Aleje Jana Pawła II przez centrum miasta.
A jednak przez cały czas rzucane były petardy i fajerwerki. Życie przeniosło się do domów. Szaleństwo eksplozji spodziewane było o północy.