Co należy robić, kiedy się ma osiemdziesiąt trzy lata i złamane dwa żebra? Lekarze zalecają leżeć i patrzeć w sufit. Tymczasem Zbigniew Paszkiewicz ze Stalowej Woli stanął na starcie biegu ulicznego Stalowa Dycha na dziesięć kilometrów i przebiegł w upale całą trasę? Był ostatni, ale w swojej kategorii wiekowej jedyny i otrzymał puchar.
Pan Zbigniewa to naprawdę niezwykły człowiek. Miał bardzo trudne dzieciństwo. Nie chce o tym opowiadać, bo ból przeszywa mu serce, a w oczach pojawiają się łzy. Więc będzie tylko skrótowo. Ojciec zginął zakatowany przez Sowietów w obozie w Kozielsku. Sowieccy siepacze wywieźli mamę na Sybir razem z małym ośmioletnim Zbyszkiem i pięcioletnim bratem. Jakimś cudem wrócili. - Gdyby nie matka, nie przeżyłbym - zapewnia. Po powrocie do Polski mama pana Zbigniewa z dzieciakami trafiła do Stalowej Woli, ale było im tak ciężko, że Zbyszka przygarnęła ciotka w Warszawie. Tam skończył szkołę średnią, a chemię zaczął na studiach w Poznaniu. Przerwał naukę, bo musiał pomagać mamie. I tak trafił już na stałe do Stalowej Woli w 1954 roku. Związał się pracą z Hutą Stalowa Wola, był technologiem na wydziale mechanicznym.
Z warszawskiego czasu nauki pamięta, że z wychowania fizycznego miał zawsze niższe oceny, trójki. - Nauczycielem był sportowiec należący do narodowej kadry w piłce ręcznej. Wybitnie się nie nadawałem na sportowca w tej dziedzinie, bo nie miałem dobrego wyskoku - śmieje się pan Zbigniew.
Jak anegdota brzmi opowieść jak pan Zbigniew poznał swoją żonę. Była lekarzem, specjalistą od okulistyki. - Musiałem mieć okulary, bo byłem krótkowidzem. Wyszedłem z pracy, ale w przychodni pielęgniarka nie chciała mnie zarejestrować, bo nie było wolnych miejsc. Zrobiłem awanturę i wtedy wyszła moja późniejsza żona i zgodziła się mnie przyjąć dla świętego spokoju. Do dzisiaj to pamięta - zapewnia pan Zbigniew. Między młodymi powstała prawdziwa chemia, kiedy spotkali się w górach Prządki koło Krosna. - Połączyły nas góry - mówi.
Miał 47 lat, kiedy zaczął biegać. - Wstydziłem się biegać po Stalowej Woli. Wstawałem o piątej rano i truchtałem nad Sanem - zwierza się. Niektórzy widząc, jak biegnie, pytali „po co się pan tak katuje?”.
Na pierwszy bieg wyjechał pociągiem do Gniezna w 1978 roku, na Bieg Lechitów. Dystans 21 kilometrów przebiegł w godzinę, 25 minut i 40 sekund. Z dużym sentymentem wspomina Maraton Pokoju w 1979 roku pan Zbigniew pokonał dystans 20 kilometrów w 3 godziny i 52 minuty, był 972 na 1861 biegnących. Jednym z najdziwniejszych był XIV Bieg Sylwestrowy w 2007/2008 roku w Nałęczowie, do którego stanął także w następnym roku. Biegaczy na mecie witano lampką szampana. - Ja nie piję, więc mnie to picie omijało - stwierdza pan Zbigniew.
Na niektórych dyplomach przy nazwisku pan Zbigniew ma imię Salwiusz. Jak się okazuje, takie jest jego prawdziwe pierwsze imię. - Mój ojciec nadawał synom na drugie imię rzymskie imiona. A w moim przypadku nie wiadomo czy pleban się pomylił czy jakiś urzędnik i na pierwsze imię wpisano mi Salwiusz. W banku jestem wiec Salwiusz, ale gdzie indziej podpisuję się jako Zbigniew - tłumaczył.
Fragment wspomnień prezydenta miasta Lucjusza Nadbereżnego:
"Odszedł od nas wyjątkowy Człowiek, Sybirak, wieloletni radny Stalowej Woli, działacz Solidarności. Propagator zdrowego stylu życia, trwania w abstynencji i aktywności sportowej.
Pan Zbigniew Paszkiewicz to prawdziwy „Człowiek Stalowej Woli”, zawsze odważny, niezłomny, pracowity, mający w sobie wielką dyscyplinę i energię. Był przewodniczącym koła Związku Sybiraków. Z Jego inicjatywy został powołany Uniwersytet Trzeciego Wieku. Dzięki Fundacji Zbigniewa Paszkiewicza stanął pomnik Matki Sybiraczki przed bazyliką. Dzięki Jego inicjatywie na cmentarzu komunalnym stanął Pomnik Katyński".
Pogrzeb
Msza święta w intencji Zmarłego zostanie odprawiona 9 lipca o godzinie 9 w kościele Trójcy Przenajświętszej w Stalowej Woli. Pogrzeb będzie tego samego dnia, o godzinie 14 na cmentarzu w Radomiu
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?