Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy - ochotnicy spisali się na medal. Dzięki nim ocalało wiele gospodarstw

Ewa Kurzyńska
- Wały w Gorzycach są miejscami tak popękane, że wyglądają jak po trzęsieniu ziemi – mówią Marek Warzycki i Marek Czachurski z OSP.
- Wały w Gorzycach są miejscami tak popękane, że wyglądają jak po trzęsieniu ziemi – mówią Marek Warzycki i Marek Czachurski z OSP. Dariusz Danek
Strażacy - ochotnicy ratowali ludzi. Dniami i nocami walczyli o wały. Niekiedy bez godziny snu. Gdyby nie ich pomoc, starty wyrządzone przez powódź na Podkarpaciu byłyby dużo większe.

- Pomagaliśmy na rozkaz serca - mówią skromnie strażacy - ochotnicy.

W gminie Gorzyce zalało lub podtopiło dwie trzecie mieszkańców. Pod wodą znalazło się kilka miejscowości. Bitwa o Gorzyce, któremu zagrażał wezbrany Łęg, trwała kilka dni. Na pierwszej linii byli strażacy.

- To był bój nie tylko o domy, ale także o 2 tys. miejsc pracy dla mieszkańców gminy. Wiedzieliśmy, że trzeba je uratować, by ludzie mieli gdzie zapracować na odbudowę gospodarstw. Bez naszych strażaków by się to nie udało - podkreśla Dariusz Bukowski z Gorzyc.

Dali z siebie wszystko

Gdy któryś z umundurowanych ochotników pojawia się na ulicach Gorzyc, mieszkańcy witają go z uśmiechem.

- Oni dali z siebie wszystko. Widziałam strażaka, który gdy woda zaczęła opadać, nie miał siły utrzymać się na nogach. Taki był zmęczony. To bohaterowie - podkreśla Irena Kozak z Gorzyc, której dom był zagrożony powodzią.

- OSP to chyba jedyna organizacja, która ożywa momentalnie, gdy ma miejsce jakaś katastrofa. Mobilizują się od razu, nie czekając na rozkazy. Ruszają na rozkaz serca - nie kryje wzruszenia Beata Kaczmarzyk z Trześni. Woda zniszczyła jej dom.

OSP w Gorzycach ma 47 strażaków-ochotników. Gdy woda zaczęła się podnosić, ruszyli do akcji.

- To było dla nas oczywiste. Gdy zawyje syrena alarmowa, rzucamy wszystko i ruszamy na pomoc. Nie ma w tym nic niezwykłego - mówi skromnie Marek Czachurski z Ochotniczej Straży Pożarnej w Gorzycach.
Non - stop w akcji

Gdy przez miejscowość przechodziła fala powodziowa, nie było wiadomo, czy wał wytrzyma.

- Umacnialiśmy go ramię w ramię z mieszkańcami. Gdy któryś z nas nie dawał już rady, szedł na krótką drzemkę do samochodu, ale szybko wracał - wspomina Marek Warzycki z Gorzyc, w OSP od 20 lat.

Rozmowę przerywa mu atak kaszlu. Kilka dni na deszczu, w ciągłym napięciu, zrobiły swoje. - To nic takiego. Pójdę do lekarza, jak woda opadnie - macha lekceważąco ręką.

Choć Gorzycom powódź już nie zagraża, jest jeszcze mnóstwo do zrobienia.

- Przed nami sporo pracy. Wypompowujemy wodę z zalanych domów, pomagamy wynosić meble - wylicza Marek Czachurski.

Jest ich 30 tysięcy

W całym regionie w OSP służy ok. 30 tysięcy strażaków - ochotników. Zawodowych jest 1725.

- Bez pomocy strażaków - ochotników akcja ratunkowa na taką skalę byłaby niemożliwa - nie ma wątpliwości Marcin Betleja z Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Rzeszowie.

Służba w OSP nie jest płatna. I choć tradycja służenia w tych jednostkach jest w naszym regionie nadal bardzo silna, młodzi nie garną się do straży jak przed laty. Niektórzy rezygnują w obawie przed utratą pracy. Nie wszyscy pracodawcy są wyrozumiali, gdy strażak - ochotnik musi nagle rzucić wszystko i jechać na akcję.

Źródło: nowiny24.pl: Strażacy - ochotnicy to nasi bohaterowie. Bez nich straty po powodzi byłyby dużo większe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie