MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Syn francuskiego polonusa z Zaleszan został arcybiskupem

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Jego Ekscelencja François Kalist, arcybiskup Clermont-Ferrand, podczas ingresu do katedry Matki Bożej Wniebowziętej, do świątyni nazywanej także „czarną katedrą”, zbudowanej z bazaltu
Jego Ekscelencja François Kalist, arcybiskup Clermont-Ferrand, podczas ingresu do katedry Matki Bożej Wniebowziętej, do świątyni nazywanej także „czarną katedrą”, zbudowanej z bazaltu Henri Boisard
W pierwszą niedziele Adwentu, 27 listopada 2016 roku, w procesji z udziałem kilku tysięcy wiernych, arcybiskup François Kalist został uroczyście wprowadzony do pochodzącej z XV wieku katedry Matki Bożej Wniebowziętej w Clermont-Ferrand, w środkowej Francji.

Zobacz także: Bp A. Dydycz podczas mszy upamiętniającej 13 grudnia: Lekceważy się i pogardza wybór narodu, płaszczy przed Zachodem

(Dostawca: x-news)

Tak odbył się ingres, po francusku „installation”, kapłana wyniesionego we wrześniu tego roku do godności arcybiskupiej przez papieża Franciszka. Postać francuskiego duchownego jest dla nas niezwykła z tego powodu, że płynie w nim polska krew. Jest synem urodzonego w Polsce Emila Kalista, pochodzącego z przysiółka Berdechów w Zaleszanach w gminie Zaleszany w powiecie stalowowolskim. Matką pasterza diecezji Clermont-Ferrand jest Francuska.

W 2008 roku François po raz pierwszy przyjechał do Polski ze swoją ciocią Edith Kalist, mieszkającą w Paryżu siostrą jego ojca. Zatrzymali się w Stalowej Woli u kuzyna Edith w bloku przy ulicy Komisji Edukacji Narodowej. Na Franciszku duże wrażenie zrobiła możliwość zobaczenia miejsc z dzieciństwa i młodości jego ojca i dziadków. Odszukał nawet w księgach parafialnych w Radomyślu nad Sanem akty chrztu, ślubów i inne wydarzenia z historii przodków rodziny z Radomyśla, Zaleszan, Skowierzyna. I na ile mu pozwalała zdobyta wiedza, stworzył drzewo genealogiczne.

Ojciec arcybiskupa ma dziś 90 lat. Kiedy miał dwa lata, jego rodzice - Władysław i Stefania - spakowali manatki i z dwojgiem dzieci (Zofią i Emilem) wyjechali z Berdechowa do Francji „za chlebem”. Tam przyszły na świat jeszcze Bolesław, Kazimiera i Edith. Edith, która nie wyszła za mąż, miała z rodzicami najdłuższy kontakt. W domu mówiło się po polsku, więc sama dziś świetnie posługuje się polskim językiem. Przyznaje nawet, że bardziej czuje się Polką niż Francuską. Jej brat Emil, mimo tego, że od dzieciństwa jest zatopiony we francuskim otoczeniu, także świetnie mówi po polsku.

Młodziutki Emil ożenił się z Renée Grandblaise. I z tego związku pochodzi François, urodzony 30 października 1958 roku w Bourges. Emil wychodził rano do pracy, wracał nocą, więc François w szkole i w domu mówił tylko po francusku. Nie zna języka polskiego. Ale z wiadomych powodów zna język francuski, a z czasów studiów seminaryjnych w Rzymie (jest doktorem teologii) zna języki włoski i angielski. Polskojęzyczna ciocia Edith kilka razy była w Polsce i tak ciekawie opowiadała bratankowi o kraju jego przodków, że - jak wspomina François - pragnął zobaczyć miejsca, gdzie urodził się jego tato, babcia i dziadek, a także inni członkowie rodziny. - Chciałem poznać swoich krewnych, swoich pradziadków i swój ród. Kiedy człowiek jest coraz starszy, zaczyna o tym myśleć. Moim marzeniem stało się także zobaczyć ojczyznę papieża Polaka Jana Pawła II - wspomina jakie tęsknoty kierowały nim, że w końcu przyjechał w rodzinne strony ojca w 2008 roku.

Pierwszą Mszę świętą w Polsce odprawił w Stalowej Woli w bazylice konkatedralnej. Było mu o tyle łatwo, że proboszcz parafii ksiądz Edward Madej zna język francuski. François wziął udział po raz pierwszy w swoim życiu w procesji Bożego Ciała. - Takie nabożeństwo, uczestniczenie w procesji ulicami Stalowej Woli, przeżyłem bardzo mocno. We Francji nie ma takich uroczystości, nie ma tylu ludzi w kościołach. Wrażenie zrobiły na mnie dzieci w pierwszokomunijnych strojach - zwierzał się.

Dodał, że zarówno w Stalowej Woli, jak i w Częstochowie, w Krakowie, w Wadowicach, w Sandomierzu i Leżajsku i wielu innych miejscowościach, które odwiedził, podobała mu się liturgia i duże zaangażowanie ludzi w niej uczestniczących. - We Francji jest mało księży i brak sióstr zakonnych. Religii uczy wiele osób świeckich, a to niestety nie jest to, co katecheza prowadzona przez kapłana - powiedział.

W Radomyślu nad Sanem François uklęknął przed cudownym obrazem Matki Bożej Bolesnej, jaki pokazał mu kustosz sanktuarium ksiądz Józef Turoń. Klęknął przed tą samą Matką, przed którą klękała i swoje prośby wznosiła jego babcia, dziadek, ich rodzice i przodkowie. W Berdechowie nie ma już śladu po domu jego rodziny, wszystko zarosło trawą i krzakami. Dziś Berdechów to ulica Zaleszan. Ale pobyt François w tym miejscu był dla niego przeżyciem. Zrobił sobie zdjęcie przy tablicy z nazwą ulicy, pokazał je ojcu. Odwiedził rodzinne groby na zaleszańskim cmentarzu, odnalazł mogiły nieznanych kuzynów, z nagrobków spisywał ich daty urodzin i śmierci. - Mogłem uzupełnić zapiski rodzinne i pomodlić się nad ich mogiłami - mówi.

Jak żyli jego tato i dziadkowie mógł zobaczyć w skansenie w Kolbuszowej. - To zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Mogłem oglądać i dotykać przedmioty, jakimi posługiwali się, jakimi jedli, zobaczyłem jak pracowali, jak mieszkali. Nawet obrazy świętych, do których się modlili. Modliłem się za nich w katedrze w Bourges we Francji, a teraz mogłem tutaj, gdzie żyli - przyznał.

Wyjeżdżając w 2008 roku powiedział: - Pewnie jeszcze tu wrócę, do ojczyzny, gdzie jest gniazdo mojego ojca i gdzie wyrosło, tworzone dziś przeze mnie, drzewo genealogiczne. Pragnę serdecznie pozdrowić mieszkańców diecezji sandomierskiej, która stała się mi teraz bliska i mam nadzieję, że będę tu wracał. Chcę przekazać wszystkim „Dieu soit loué”, słowa, których tutaj teraz nauczyłem się wymawiać po polsku „Szczęść Boże”.

Równo rok po pobycie w Polsce, w roku 2009 François Kalist został biskupem ordynariuszem w Limoges. Ingres odbył się w XIII-wiecznej katedrze świętego Stefana. Już jako biskup przyjechał znów do Polski, ale nie w rodzinne strony swojego ojca. Był w grupie francuskiej młodzieży ze swojej diecezji, która w tym roku przyjechała do Gdańska na diecezjalne obchody Światowych Dni Młodzieży.

W listopadzie już jako arcybiskup Clermon-Ferrrand został wprowadzony do gotyckiej katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zbudowanej z ciemnego kamienia wulkanicznego. To jedyna we Francji „czarna katedra”. Jej dwie wieże widoczne są z bardzo daleka i stanowią jeden z symboli miasta. Miasta, którego nazwa powstała w roku 1630 przez połączenie nazw dwóch miast - Clermont i Montferrant. Clermont jest jednym z najstarszych miast Francji, najstarszej córy Kościoła. Pasterzem jest tam katolicki kapłan, którego korzenie sięgają naszego regionu.

Atrakcyjne mieszkanie może być Twoje. Wystarczy 29 złotych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie