Tak zwane "żółtka" to największy problem tarnobrzeskich piłkarzy w tym sezonie. Prawda jest jednaka taka, że rywalizując o awans lub utrzymanie drużyna zmuszona jest do ostrzejszej walki niż zespoły, które są w środku tabeli. Ryzyko otrzymania kartki jest, więc znacznie większe. Jak już informowaliśmy piłkarze Siarki mają na swoim koncie jako zespół już ponad 30 żółtych kartek.
Którzy i ile, o tym nie będziemy pisać, bowiem jak to w piłce bywa zdarzają się też boiskowe prowokacje mające na celu wyeliminowanie danego zawodnika z gry w następnym meczu. Choć nikt oficjalnie do tego się nie przyzna, to piłkarze doskonale wiedzą, że taki proceder ma miejsce.
- Doskonale wiemy, że nie da się grać bez kartek, to jest wkalkulowane w walkę, podczas której zawodnikom towarzyszy stres. Czasami ten stres powoduje kopnięcie przeciwnika, czasami ostry komentarz. Zawodnicy doskonale wiedzą ilu naszych jest zagrożonych pauzowaniem i jestem przekonany, że "głupich" kartek otrzymywać już nie będą - spokojnie mówi szkoleniowiec "Siarkowców" Michał Szymczak. Aż strach pomyśleć, co by się stało gdyby przed ważnym meczem trzech lub czterech "zagrożonych" piłkarzy Siarki otrzymało żółte kartki, dlatego jest to spory problem, z którym tarnobrzescy piłkarze będą musieli zmagać się do końca sezonu.
Dodajmy jeszcze, że po siódmej żółtej kartce zawodnik pauzuje w dwóch meczach, trzeba, więc być bardzo ostrożnym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?