Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SZWAJCARIA: Appenzell - w najmniejszym kantonie

Cezary Rudziński
Cezary Rudziński
Na północnym - wschodzie Szwajcarii, w pobliżu granic z Austrią oraz Lichtensteinem, leży miasteczko Appenzell. Mimo iż ma zaledwie 5.700 mieszkańców, nie byle jakie: jest ono stolicą najmniejszego szwajcarskiego kantonu, a ściślej półkantonu Innerrhoden, bo taki podział na część katolicką i protestancką był niegdyś wolą mieszkańców. A ona, wyrażana w demokracji bezpośredniej czyli w referendach, jest podstawą Konfederacji Helweckiej i jedną z najważniejszych tradycji kraju. Półkanton ten ma zaledwie 172 km kw. powierzchni, 16 tys. mieszkańców i 15,5 tys. … sztuk bydła.

[galeria_glowna]
16 procent ludzi pracuje w tutejszym rolnictwie, 13 w turystyce, zaś bezrobotnych jest zaledwie 1,5 procent. Aż 85 procent ludności stanowią rzymscy katolicy. Gościom - 85 proc. wśród nich stanowią Szwajcarzy - Appenzell oferuje 700 km oznakowanych tras pieszych oraz 50 górskich schronisk i hoteli. Ruch turystyczny, co władze lokalne podkreślają z dumą, od 20 lat rozwija się tu szybciej niż przeciętnie w kraju. Do lat 2008-2009, tj. początku obecnego światowego kryzysu gospodarczego, wzrósł on 2,2 - krotnie, a tylko ostatnio nieco spadł: w 2012 r. - do 202 proc. stanu w 1993 roku. W tym samym czasie średnia jego wielkość w kraju wróciła do stanu sprzed 20 lat.
MUZYKA, JODELING, REGIONALNA KUCHNIA

Wśród walorów turystycznych tego kantonu, bo tak jest on w skrócie nazywany, jego przedstawiciele wymieniają muzykę, tańce regionalne, kursy jodelingu (w latach 2007-2012 zainteresowanie nimi wzrosło 2,7 - krotnie) i nauki wydobywania dźwięków z ceramicznych mis przez poruszanie w nich ruchami okrężnymi monet 5 frankowych. Ponadto produkty spożywcze, regionalną kuchnię oraz wypieki, rzemiosło artystyczne - w metalu, skórze, drewnie oraz dziewiarstwo, hafciarstwo, tkactwo i koronkarstwo, tradycje religijne oraz SPA i wellness. Jako ciekawostkę dodam, że regionalne koleje Appenzeller Rallywais obchodzą w br. stulecie działalności.

Tego i mnóstwa innych ciekawych rzeczy o tym kantonie i jego stolicy dowiedziałem się uczestnicząc w dorocznym międzynarodowym spotkaniu dziennikarzy - International Media Trip 2013 zorganizowanym przez szwajcarską centralę turystyczną Switzerland Tourism. W pierwszej, wspólnej części, odbyła się ona właśnie w Appenzell.

NA SKALISTEJ GÓRZE

Inauguracja ITM 2013 odbyła się na skalistej, położonej ponad 1,7 tys. m n.p.m. górze Hoher Kasten koło Appenzell.
Dowieziono nas na nią kolejką linową. Dominantą tego szczytu jest wysoki maszt stacji przekaźnikowej, poniżej którego stoi duży budynek restauracji, a dookoła jest ogród alpejski. Przy dobrej pogodzie - nas ona trochę zawiodła - z góry roztaczają się piękne widoki na miasteczko oraz okoliczne góry, doliny i górskie jeziora. Najwyższym masywem górskim kantonu jest Alpstein ze szczytem Säntis o wysokości 2502 m n.p.m. W programie pobytu było oczywiście również poznawanie tutejszych atrakcji turystycznych.

ZDOBIONE FRONTONY I WISZĄCE SZYLDY

Appenzell ma, oczywiście, także swoją Starówkę obejmującą kilka ulic i uliczek oraz trzy place: Gminny (Landesgemeindeplatz), Pocztowy (Postplatz) i Orła (Adlersplatz).A przy nich parę budowli użyteczności publicznej, kilkanaście (!) hoteli i dziesiątki zabytkowych domów, głównie 3-4 kondygnacyjnych z poddaszami. Wiele z nich ma pięknie malowane i zdobione frontony. Podobnie jak w wielu innych starych miastach szwajcarskich uwagę zwracają tu liczne i bardzo atrakcyjne szyldy w postaci wywieszek. Zarówno tradycyjnych w kształtach, jak i nowoczesnych, reklamujących hotele, restauracje, sklepy oraz warsztaty i inne placówki usługowe.

ZABYTKOWE KOŚCIOŁY

Zabytkową dominantą miasta jest zbudowany na wysokiej skarpie nad rzeką Sitter rzymskokatolicki kościół z wieżą zegarową, a zarazem dzwonnicą zbudowaną na planie krzyża. Przylega do niego uliczka Główna (Hauptgasse).
Z budowli sakralnych warta uwagi jest też niewielka kaplica św. Krzyża oraz klasztor kapucynek, w którym zakonnice mieszkały od roku 1682 do 2008, i przyklasztorny kościół p.w. św. Marii Aniołów. Wszystkie są one katolickie. W tym drugim kościele z bogatym wyposażeniem, głównie barokowym, za najciekawszą uważana jest stara, wyrzeźbiona w drewnie i polichromowana, dosyć niezwykła figura. Przedstawia ona św. Annę z Jezusem na ręku i stojącą przy niej małą Marią. Chodząc ulicami i uliczkami Appenzell na każdym kroku spotyka się coś ciekawego, wartego zarówno obejrzenia jak i utrwalenia na zdjęciu.

SŁYNNE NALEWKI

Miasto ma też inne regionalne atrakcje dostępne dla turystów. Jedną z nich jest rodzinna wytwórnia słynnych nalewek ziołowych i likierów Appenzeller Alpenbitter AG. Jednego z najbardziej obecnie rozpoznawalnych szwajcarskich produktów markowych branży spożywczej. Obchodzi ona w br. co prawda nie okrągłą, ale też ładnie wyglądającą 111 - rocznicę powstania.

Firmę tę założył w 1902 roku zaledwie 20-letni wówczas Emil Ebneter. Rozpoczął eksperymentowanie z nalewkami w oparciu o zioła, których w Szwajcarii jest mnóstwo. W roku 1907 zastrzegł markę "Appenzeller" i od razu na międzynarodowej wystawie Exposition Internationale w Paryżu uzyskał za swój napój złoty medal w kategorii "Sport, Higiena, Artykuły spożywcze".

W 1908 roku dołączył do niego 18-letni szwagier Beat Kőlbener i od tamtej pory jest to spółka rodzinna. Obecnie Emil Ebneter & Co z kapitałem około miliona franków szwajcarskich, zarządzana przez trzecie już pokolenie właścicieli i zatrudniająca około 30 pracowników . Produkuje ona kilka rodzajów nalewek i likierów o mocy alkoholu do 29%, opartych o 42 rodzaje wyselekcjonowanych ziół, stale poprawiając technologię.

Czołowym wśród nich jest "Alpenbitter". W wytwórni można poznać jej dzieje, niewielkie muzeum, technologię, dobór ziół - zestaw używany w produkcji Alpenbittera jest oczywiście ściśle strzeżoną tajemnicą, no i degustować gotowe napoje. Więcej na jej temat znaleźć można na www.appenzeller.com.

RECEPTURY SPRZED STULECI

Własnymi nalewkami szczycą się też i sprzedają je niektóre miejscowe drogerie. Dobrą marką cieszą się też tutejsze wędliny, znakomite sery twarde oraz wyroby piekarnicze i cukiernicze wyrabiane nierzadko w oparciu o receptury sprzed stuleci. Mogliśmy się o tym przekonać sprawdzając ich smak na własnym podniebieniu, gdyż kilka sklepów przygotowało dla zagranicznych gości mini degustacje swoich smakołyków, które poznawaliśmy w trakcie zwiedzania stołecznego miasteczka. Wspomniałem już o tutejszym rzemiośle. Także niektóre zakłady rzemieślnicze można zwiedzać i poznawać ich pracę oraz sposoby wytwarzania sprzedawanych na miejscu wyrobów.

OZDOBY Z METALU I SKÓRY

Byliśmy w zakładzie rzemiosła artystycznego Rogera Dőringa. Właściciel wykonuje różne ozdoby z metalu oraz skóry. Przede wszystkim wycina w nim i graweruje krówki oraz blaszki o innej tematyce, nabijając je następnie na skórzane pasy - szelki do regionalnych strojów, uprząż dla koni i bydła, breloczki, ozdoby dla pań itp. Wytwarza też, niektóre przepięknie zdobione, dzwony i dzwonki zawieszane na szyjach bydła, owiec i kóz pasących się na łąkach, a w lecie na górskich halach. W trakcie spotkania właściciel pokazał nam proces ich produkcji, zachęcił też do samodzielnego, pod jego nadzorem, wykonania sobie breloczków.

SPĘD BYDŁA - WIELKA UROCZYSTOŚĆ

Jesienne powroty bydła z hal na "zimowe leże" w oborach, to tutaj, ale również w wielu innych górskich regionach Szwajcarii, wielka uroczystość a zarazem widowisko. Jeszcze bardziej czyste niż zazwyczaj, pięknie ozdobione kwiatami i zielenią, stada prowadzone są przez pasterzy bogato ubranych w tradycyjne stroje ludowe. Niestety, odbywa się to dopiero jesienią. Ale w trakcie obiadu w miejscowej restauracji w centrum oderwał nas od jedzenia widok czyściutki, o pięknych, lśniących, bezowych bądź popielatych sieciach krów pędzonych uliczkami, miedzy samochodami. Ot, taka miejscowa "stołeczna" tradycja. Wspomniałem też o tutejszej muzyce, tańcach i innych zwyczajach. Z ich próbką mogliśmy zapoznać się w trakcie galowej kolacji.

NAJAZD LAJKONIKÓW

Jeszcze przed jej rozpoczęciem "najechało" nas stadko "lajkoników". Kilku jeźdźców w mundurach chyba szwajcarskiej armii, a może policji, z XIX w. na drewnianych konikach - podobnie jak w Krakowie. Tylko tu było to mniej dekoracyjne. Zauważyłem, że niektóre męskie role jeźdźców odgrywają kobiety. A najmniejszy "lajkonik" miał nie więcej niż 5-6 lat. Ciekawe były również występy orkiestry - kwintetu w strojach ludowych, zespołu przebierańców, a także zademonstrowane tańce ludowe. Szczególnie spodobał się, zbierając burzliwe oklaski, duet taneczny odgrywający pantominę zalotów. Najpierw było trochę tańca i wspólnego poznawania się oraz zbliżania partnerów.

Później jakiś konflikt, w trakcie którego dziewczyna stawała się coraz bardziej nieprzystępna i opryskliwa, a nawet agresywna. W pewnym momencie grożąc nawet - cały czas w tańcu - adorującemu ją chłopakowi zaciśniętymi pięściami. Ale gdy ten odwzajemnił się podobnie stając niemal lodowatym, odpychana dziewczyna, jak to w życiu, zmieniła front. Zrozumiała że przesadziła, zaczęła zabiegać o partnera, przymilać się, przytulać i taniec - zaloty miał finał taki jak powinien: z happy endem, czyli "buźka - buźka". Był to co prawda tylko pokaz dla gości, ale jak nas zapewniano, muzyka i taniec na co dzień towarzyszą w życiu mieszkańcom, którzy je po prostu kochają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: SZWAJCARIA: Appenzell - w najmniejszym kantonie - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie