Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajwan. Bohaterowie i marionetki

Cezary Rudziński
Cezary Rudziński
Świątyni Bohaterów Wojennych - Martyr's Shrime nie ma, podobnie jak i wielu innych, wartych poznania w Tajpej obiektów, na liście dziesięciu miejsc, które zagraniczni turyści powinni, zdaniem gospodarzy, przede wszystkim zobaczyć w stolicy Tajwanu. Odwiedzają ją przede wszystkim Chińczycy, a dużym magnesem są zmiany wart honorowych nie mniej widowiskowe, niż w Hali Pamięci Czang Kai-szeka.

[galeria_glowna]
W niedzielne przedpołudnie, gdy ją zwiedzałem, w pobliżu parkowało wiele autokarów z różnych części wyspy. Przy czym stroje narodowe ich pasażerów, a zwłaszcza pasażerek, też warte były uwagi i… obiektywu. A pozowały chętnie.

Za wielką bramą

Świątynia ta, zwana niekiedy pomnikiem, znajduje się w północnej części miasta, niedaleko od dużego, zabytkowego dużego Grand Hotelu zbudowanego w kształcie kilkupiętrowej, prostokątnej pagody. Do Martyr's Shrine prowadzi, podobnie jak do CKS Memorial Hall o której pisałem w jednym z poprzednich reportaży z Tajwanu, brama z trzema arkami oraz wieżyczkami nakrytymi ciemno zielonymi dachami w stylu pagód. Przy bramie tej stoi pierwsza z wart honorowych. Po przeciwległej stronie dosyć rozległego placu znajduje się kompleks świątynno - memorialny, dla którego tłem są zielone wzgórza.

Jest to zespół budowli na planie prostokąta. Wzniesionych w tradycyjnym stylu pagód, z dwupoziomowymi dachami krytymi czerwoną dachówką. Przez pierwszy budynek, usytuowany poprzecznie w stosunku do placu, o stosunkowo wąskim frontonie, z kilkoma schodami strzeżonymi przez białe, kamienne lwy, przechodzi się na dziedziniec wewnętrzny. Najdłuższy budynek tego kompleksu zajmujący przeciwległą pierzeję posiada wsparte na czerwonych kolumnach podcienia z prowadzącymi do nich schodami. Przy nich stoi druga warta honorowa.

Widowiskowa zmiana wart

Centralnym miejscem jego wnętrza jest jak gdyby ołtarz, ale bez bóstw, z czterema kolumnami z szarego kamienia po bokach. Przepięknie zdobiony jest strop nad całą długością tej hali. Na jej bocznych ścianach znajdują się ogromne, wykonane z miedzianej blachy (czekanka) sceny z historycznych bitew. A także inne dekoracje. W zamykających prostokąt placu pawilonach bocznych, niższych i z tylko jednopoziomowymi dachami, ale również z podcieniami, są kolejne sceny, tablice w języku chińskim oraz pomieszczenia. Podczas zmiany wart żołnierze przechodzą miarowym, świetnie wyćwiczonym krokiem, przez cały plac. I to jest chyba najciekawsze w tym obiekcie dla cudzoziemców.

Miejsc wartych zobaczenia w Tajpej jest więcej, o ile posiada się na to odpowiednio dużo czasu. Przede wszystkim muzea. Narodowe Historii - National Museum of History. Sztuki Współczesnej - Museum of Contemporary Art. Astronomiczne - Taipei Astronomical Museum. Czy Morskie - Evergreen Martime Museum, w którym na pięciu poziomach są stałe ekspozycje: Historii statków, Nowoczesnych statków z ich rodzajami, Żeglugi Tajwanu, Malarstwa marynistycznego od XVIII do XX wieku oraz Nawigacji i Odkryć. Z nielicznych zabytków stolicy zachowała się Brama Północna - North Gate w dawnych murach miejskich.

Sun Jat-sen i tajwańskie rzemiosło

Na uwagę zasługuje też Hala Pamięci Sun Jat-sena, pierwszego prezydenta Republiki Chińskiej, ale tylko koło niej przejeżdżałem. Do tutejszych atrakcji zaliczany jest również Nocny Bazar, ale mnie on bardzo rozczarował. Ot, takie trochę lepsze targowisko w rodzaju otoczenia dawnego Stadionu Dziesięciolecia. Z "serem, mydłem i powidłem". Masą tandetnej odzieży, bielizny i obuwia, elektroniki, artykułów gospodarstwa domowego, żywności. I na każdym kroku bazarowej gastronomii. Znacznie ciekawszym okazało się Centrum Promocji Rzemiosła - Tajwan Handicraft Promotion Center.

Przy wejściu z wielką drewnianą rzeźbą tutejszego Aborygena. Co prawda bardziej kojarzącego się z Oceanią niż Chinami, ale to przecież ludność pochodzenia austronezyjskiego, a nie Chińczycy, zasiedliła około 4000 r. p.n.e. tę wyspę. W ogromnym wnętrzu THPC można obejrzeć - i kupić - niezliczone wyroby z drewna, metalu, kamieni, włókien, tkanin, skóry itp. Wiele, np. rzeźb, naprawdę pięknych i wcale nie po zabójczych cenach. Niestety, to co mi się najbardziej podobało, a było zarazem na miarę mojej kieszeni, nie nadawało się do kupienia ze względu na wagę. I tak moja waliza balansowała na granicy dopuszczalnych 20 kilogramów. A nadwaga jest zbyt kosztowna.

Kolacja z teatrem marionetek

O atrakcjach dzielnicy wielkiego biznesu, luksusowego handlu, restauracji oraz hoteli najwyższej klasy Xinyi Distict polecanej jako szczególnie warta uwagi, wspomniałem już w jednym z wcześniejszych reportaży. Na również znajdujące się w pierwszej "10" miejsc które trzeba - zdaniem gospodarzy miasta - w nim zobaczyć, parki: założony w 1908 r "Taipei Park" oraz podobno przepiękny Yangmingshan National Park, nie starczyło mi czasu. Ale znalazło się go trochę na… teatr marionetek. Ten rodzaj sztuki, obok słynnej, chociaż jeżeli chodzi o cudzoziemców, to tylko dla znawców, chińskiej opery, zwłaszcza pekińskiej, należy do nadal bardzo popularnej w Chinach i wśród Chińczyków.

Ma zresztą plebejskie korzenie, docierał głównie do ludzi niepiśmiennych, czyli większości dawnego społeczeństwa. Obecnie teatr marionetek prezentowany jest m.in. w dużych restauracjach, jako atrakcja w trakcie kolacji. Głównie zresztą dla zagranicznych turystów. Byłem na takiej kolacji w restauracji nazywanej, nie bardzo wiem dlaczego, w tłumaczeniu Mongolski Grill. Wstęp kosztował chyba tylko 20 dolarów, oczywiście amerykańskich, a nie tajwańskich wartych zaledwie około 11 groszy. W dużej, wypełnionej po brzegi sali z dziesiątkami długich stołów, obowiązywała - poza napojami płatnymi ekstra - samoobsługa.

Jedzenie było pyszne, co w kuchni chińskiej jest regułą. W ogromnym wyborze oraz ilościach nie tylko nie do przejedzenia, ale nawet spróbowania wszystkiego. Zresztą gdy ktoś, tak jak ja, dorwał się do ulubionych owoców morza, sławnych pierożków, warzyw duszonych z przyprawami i innych rozkoszy podniebienia, to na spróbowanie kolejnych potraw, do czego, zachwalając je, namawiali współbiesiadnicy, nie było już miejsca i sił. Musiałem zresztą śledzić i fotografować - na szczęście rozpoczęty dopiero po nasyceniu pierwszego głodu - spektakl.

Marionetki były duże, niektóre blisko metrowe. Odgrywane sceny typowe: historyjki o biednych i bogatych, mądrych i głupich, dobrych i złych. Oprócz postaci ludzi, uczestniczyły w nich także kukiełki koni. Czterech pociągających za linki artystów zwijało się w ukropie. W spektaklu występowało bowiem kilkadziesiąt marionetek zmieniających się jak w kalejdoskopie. Pod koniec ich animatorzy przestali ukrywać się za zasłoną. Zademonstrowali swój kunszt, pokazali cały komplet marionetek w malowniczych strojach, a nawet wyszli z niektórymi z nich na salę, aby widzowie mogli zobaczyć je z bliska i sfotografować się z nimi.

Był to bardzo udany wieczór. Niestety, pożegnalny na Tajwanie. Tajpej, mimo niezbyt długiej historii oraz ograniczonej liczby zabytków i innych szczególnie wartych zobaczenia obiektów, w porównaniu nawet z wieloma mniejszymi miastami w innych krajach, okazało się interesujące. A światowej rangi zbiory sztuki chińskiej w Narodowym Muzeum Pałacowym, świątynie, wieżowiec Taipej 101 i inne budowle i miejsca o których pisałem w tym cyklu reportaży, na pewno warte były poznania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tajwan. Bohaterowie i marionetki - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie