Takie będą rzeczypospolite, jak młodzieży ...

Z pozoru błaha sprawa. Chłopiec bawi się, wrzucając do zalewu rejowskiego (na kąpielisku) znalezione na brzegu butelki po alkoholu. Jeśli przeczytaliście Państwo tekst opublikowany na naszym portalu, znacie tę historię od A do Z. Można by nad nią przejść do porządku dziennego - dzieci (i nie tylko) robią czasem głupie rzeczy. Fakt, że do zabawy przyłącza się mama to pomarańczowe światło. To, że chwalą się tym, publikując nagranie w internecie, zapala czerwoną lampkę. Wiadomo, że świadomość ekologiczna wciąż u nas raczkuje, choć jest coraz lepiej. Brak refleksji nad własnym postępowaniem jest już zatrważający. Że ta butelka gdzieś się jednak potłucze, bo tak będzie. Że ktoś na nią stanie i rozetnie nogę (doświadczyłem, goiło się niemiłosiernie długo), że to po prostu głupie...

Cóż, w żadnym społeczeństwie nie ma samych profesorów i ludzi kochających teatr i literaturę. Polacy są upośledzeni dodatkowo. Zabory, rzeź elit podczas okupacji, emigracja, moralne upadlanie za nieboszczki komuny. Nie ma się co oszukiwać, nasze społeczeństwo dopiero odbija się od dna. Szybko, ale wciąż boli, kiedy patrzy się na kondycję nas, Polaków. Po publikacji o „zabawie w butelkę” na łamach Echa Dnia na jej bohaterów wylała się fala hejtu. Internauci nie mieli oporów. Wyzwiska, wulgaryzmy... Myślę sobie - czy autorzy tych surowych ocen rzeczywiście są lepsi? Które śmiecenie bardziej szkodzi? To w wodzie, czy to w głowach? W każdym razie - co robić? Nie ma co liczyć, że najmłodsze pokolenie wychowa szkoła. Ta funkcja oświaty już jakiś czas temu zeszła na margines. To zadanie rodziców.

Tylko co począć, jeśli rodzina nie potrafi sprostać temu zadaniu? Daleka przed nami droga. I marna w tym pociecha, że nasz wyśmiewany w internetach Janusz ma swojego odpowiednika nawet w Ameryce, Johnnego Sixpacka (Jasia sześciopaka - i nie mowa tu o wyrobionych mięśniach brzucha). Skoro jesteśmy tacy wyjątkowi...