"Tarbud" nie płaci

Od kilku miesięcy pracownicy firmy "Tarbud" w Tarnobrzegu nie otrzymują zaległych pensji. Wczoraj po raz kolejny zdenerwowani ludzie zażądali od prezesa firmy wypłat. - Jeśli nic się nie zmieni, będziemy protestować - ostrzegają.

Pracownicy "Tarbudu" nie otrzymali jeszcze wynagrodzeń za kwiecień i maj. Ci, którzy pracują w Warszawie twierdzą, że od kilku miesięcy otrzymują od osób zarządzających spółką błędne informacje dotyczące wypłaty wynagrodzeń i zwrotu kosztów podróży.

- Ta sytuacja powoduje rozgoryczenie wśród załogi. Na nasze ciężko wypracowane wynagrodzenie czeka przecież rodzina. Nie mamy za co żyć i dokonywać opłat mieszkaniowych - mówi jeden z pracowników.

Zdenerwowani ludzie po raz kolejny chcieli się wczoraj dowiedzieć, kiedy firma wypłaci im należne pensje. Ale jak zostali poinformowani przez kadrowca, spółka na razie nie ma żadnych pieniędzy i nie jest w stanie powiedzieć, kiedy będą.

- Mamy już dość takiego traktowania nas i ciągłego czekania na to, co nam się należy - mówią rozgoryczeni ludzie. - Oczekujemy od prezesa spółki wyjaśnień. Po co to ciągłe zwodzenie? Czy nie lepiej byłoby nas zwolnić z przyczyn ekonomicznych? Wtedy mielibyśmy przynajmniej zasiłek. Jeśli nic się nie zmieni będziemy protestować. Cała załoga przyjedzie do Tarnobrzega.

Tymczasem prezes "Tarbudu" Jan Targosz zapewnia, że szefostwo firmy robi wszystko, co tylko możliwe, by ratować firmę. - Ale są tacy, którzy też robią wszystko, by ją zniszczyć - mówi prezes. - W niedługim czasie spodziewamy się pieniędzy od naszych inwestorów, bo od nich przede wszystkim jesteśmy uzależnieni.

Jan Targosz zapewnia, że kiedy tylko na konto firmy wpłyną pieniądze, wszyscy, którzy nie otrzymali do tej pory wynagrodzeń, dostaną je.

- Ja też nie biorę pensji od marca - dodaje.