Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnobrzeg. Indie widziane okiem podróżnika i fotografa. Te kolorowe i te biedne

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Do ostatniego miejsca wypełniła się niewielka sala konferencyjna w tarnobrzeskim Centrum Natura 2000, gdzie w niedzielę zorganizowano kolejne spotkanie w ramach Akademii Przyrodniczej. Tym razem tarnobrzeski fotograf i podróżnik Bogdan Myśliwiec zaprezentował głównie uwiecznioną na fotografiach florę i faunę Indii. To efekty jego kilku wypraw i w sumie kilkumiesięcznego pobytu w tym kraju.

Podróżnik i fotograf opowiedział o Indiach

Prezentację podzielono na dwie części. W pierwszej Bogdan Myśliwiec najpierw zaprezentował na slajdach fotografie zwierząt żyjących w indyjskich miastach. To nie tylko święte krowy, ale też krowy zwykłe, psy, ptactwo drapieżne żerujące na targowiskach, słonie, wielbłądy, osły, konie czy wszechobecne szczury. Wszędzie brud, śmieci i tłumy ludzi. Tarnobrzeżanin przy okazji dzielił się ciekawostkami, także tymi dotyczącymi indyjskiej kuchni. Jak wspominał, niektórzy Hindusi jedzą także mięso z psów, on sam skusił się na skosztowanie siekanych tasakiem, smażonych z przyprawami żab.

- Ciężko to się jadło, te żabie kostki chrobotały w zębach - wspominał Bogdan Myśliwiec.

W tej części prezentacji kolejna część zdjęć dotyczyła Święta Holi, trwającego tydzień. To wiosenne (marzec), barwne święto, podczas którego wszyscy obsypują się kolorowymi proszkami. Jak zaznaczył Bogdan Myśliwiec, Hindusi lubią się bawić, choć oczywiście zależy to od zasobności portfeli, a większość mieszkańców tego przeludnionego kraju żyje w ubóstwie. Wspominał, że był na kilku weselach trwających po tydzień, na jednym z nich bawiło się w sumie 6 tysięcy osób.

Normą w indyjskich miastach jest mycie się w miejskich ulicznych łaźniach, ponieważ nie wszyscy mają łazienki w domach. - Proszę mi wierzyć, że my mamy w piwnicach lepsze warunki do życia niż oni w domach - mówił.

Druga część prezentacji dotyczyła obrządków związanych z żegnaniem zmarłych osób. Ciała zmarłych nie są tu grzebane, ale palone są na stosach, a prochy wsypywane najlepiej do świętej rzeki - Gangesu. Według Hindusów ogień i woda oczyszczają. Drewno na stos można przywieźć lub kupić na miejscu, ale jest bardzo drogie jak na tamtejsze warunki. Do jednej kremacji potrzeba około 360 kilogramów drewna, ale bogatsi Hindusi żegnają swoich bliskich na stosach 500-kilogramowych. Biednych nie stać na takie wydatki, dlatego bywa, ze stosy mają tylko 100 kilogramów drewna. To dlatego później w Gangesie pływają niespalone całkowicie ciała.

W przerwie pomiędzy dwiema częściami prezentacji uczestnicy spotkania zostali zaproszeni na poczęstunek indyjskimi specjałami przygotowanymi przez Stowarzyszenie "Dolina Smaku".

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie