Budynku zburzyć nie można, bo mieszka tam kilka osób. Miasto na gwałt przygotowuje lokale zastępcze, a inwestor przebiera nogami, by jak najszybciej wejść na plac budowy.
Główny inwestor firma Skanska realizuje swój harmonogram prac przy modernizacji ciągów komunikacyjnych wzdłuż drogi wojewódzkiej 871 relacji Tarnobrzeg Stalowa - Wola oraz budowie wiaduktu. Postęp robót przy ulicy Sienkiewicza jest widoczny gołym okiem. Drzewa przy drodze zostały już wycięte a teren przygotowany do poszerzenia ulicy i budowy wiaduktu w miejscu, gdzie biegną tory kolejowe. Dlatego zburzenie budynku socjalnego, miało być kolejnym krokiem wynikającym z ustalonego wcześniej harmonogramu prac.
WIZYTA W ŚRODĘ
Kilka dni temu przedstawiciel inwestora przypomniał się pracownikom magistratu w temacie wyburzenia budynku socjalnego przy ulicy Sienkiewicza. Wtedy to okazało się, że roboty trzeba wstrzymać, bo poprzedni samorząd układając harmonogram prac, nie przygotował dla mieszkających tam ludzi pomieszczeń zastępczych. - Mamy ogromny problem, bo zameldowanych tam jest siedem osób, którym musimy zapewnić lokale socjalne - przyznaje Norbert Mastalerz, prezydent Tarnobrzega. - Mamy pustostany w kamienicach na Placu Bartosza Głowackiego, które musimy zaadoptować. Potrzebujemy na to około dwóch, trzech miesięcy.
Prezydent Mastalerz nie ukrywa, że jego poprzednicy podpisując umowy na rozpoczęcie inwestycji zapomnieli o lokatorach z Belwederu. - Harmonogram prac wymusza pewne decyzje względem pasów drogowych, rowów i innych elementów tej inwestycji - wyjaśnia prezydent. - Mam wrażenie, że moim poprzednikom temat Belwederu uciekł na daleką odległość. Ponieważ jedną z pierwszych czynności podjętych przez firmę Skanska, było poszerzenie pasa drogi i wyburzenie Belwederu. Tymczasem samorząd nie był do tego przygotowany, bo nie prowadził remontu lokali socjalnych.
NIEWIEDZA MIESZKAŃCÓW
O planowanym wyburzeniu budynku nie wiedzą także nic lokatorzy Belwederu. Mieszkańcy z zaskoczeniem przyjęli wczoraj od nas informację o mającej nastąpić w niedługim czasie przymusowej przeprowadzce. - Nikt nie powiedział nam o przeprowadzce - mówi pani Barbara, jedna z lokatorek. - Ja się nigdzie nie wyprowadzę. Nikt do nas nie przychodził i nie mówił, że tu będzie jakaś droga biegła. A niby gdzie te lokale zastępcze mają być? W mieście? Ja się tam nigdzie nie wyprowadzę, bo nie zostawię moich psów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?