MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tarnobrzeg. Strażacy szukali topielca, a ten... kradł auto (zdjęcia)

Marcin RADZIMOWSKI
Strażacy-nurkowie chodząc w wodzie sprawdzali, czy na dnie nie ma zwłok…
Strażacy-nurkowie chodząc w wodzie sprawdzali, czy na dnie nie ma zwłok… Marcin Radzimowski
Postawiona na równe nogi straż pożarna oraz policja, trwająca półtorej godziny akcja poszukiwawcza i policyjny pościg. A wszystko to za sprawą 29-latka z Tarnobrzega, który - według zgłoszenia - prawdopodobnie utonął podczas kąpieli w stawie.

[galeria_glowna]

…ich koledzy pływając łodzią sprawdzali dno bosakami.
…ich koledzy pływając łodzią sprawdzali dno bosakami.
Marcin Radzimowski

…ich koledzy pływając łodzią sprawdzali dno bosakami.

(fot. Marcin Radzimowski)

To wszystko brzmi jak fragment scenariusza filmowego, ale wydarzyło się naprawdę. W środowe upalne południe kilku młodych mieszkańców Tarnobrzega postanowiło spędzić wspólnie czas nad stawami wędkarskimi przy ulicy Skłodowskiej. Koledzy wypoczywali racząc się piwem, a kiedy alkohol zaczął działać, dwaj z nich postanowili ochłodzić się w wodzie. Zrzucili z siebie wierzchnie ubranie i wskoczyli do stawu.

Z informacji przekazanych policji wynikało, że jeden z mężczyzn dopłynął do połowy długości stawu, po czym wrócił. Drugi natomiast - 29-latek, płynął dalej, na drugi brzeg. W pewnym momencie koledzy zajęci rozmową stracili 29-latka z oczu.

SZUKALI W KRZAKACH

- Słyszałam, że nawoływali go. Mówili, żeby sobie z nich nie robił żartów, ale potem chyba wpadli w panikę - relacjonuje nam kobieta, która w tamtym czasie spacerowała w tym rejonie.
Koledzy 29-latka zaczęli przeszukiwać zarośnięty krzewami skraj stawu mając nadzieję, że ich kumpel gdzieś tam się ukrył, by ich nastraszyć. Nigdzie jednak mężczyzny nie było.

Dyżurny miejskiego stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu o zdarzeniu został zaalarmowany kilka minut po godzinie 15. We wskazane miejsce wyruszyli strażacy z łodzią motorową z tarnobrzeskiej komendy, patrol policji i ambulans pogotowia ratunkowego. Natychmiast powiadomiono grupę wodno-nurkową straży pożarnej z Przemyśla, która akurat wczoraj pełniła dyżur.
Z Przemyśla do Tarnobrzega jest daleko, w rejon stawów skierowano więc czterech strażaków-nurków z Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu. Na szczęście trzej akurat pełnili tego dnia służbę, a ich dowódca (miał wolne) był w Tarnobrzegu i w trybie pilnym został wezwany.

Strażacy w kombinezonach chodząc "ławą" w półtorametrowej wodzie przeczesywali dno zbiornika. Inni strażacy pływali w tym czasie łodzią, próbując za pomocą bosaków sprawdzać, czy na dnie nie ma ciała. Koledzy zaginionego 29-latka z każdą kolejną minutą byli coraz bardziej przerażeni. Policja ustaliła, że zaginionego nie ma ani w domu, ani u kilku znajomych, z którymi się kontaktowano.

SKRADZIONY SAMOCHÓD

Kiedy akcja poszukiwawcza koordynowana przez kapitana Wojciecha Zioło rozpoczynała się, do policji dotarła informacja, że na ulicy Sienkiewicza, w odległości około trzystu metrów w linii prostej od stawów, doszło do kradzieży auta. Do klienta jednego ze znajdujących się tam sklepów na parkingu podbiegł mężczyzna, wyrwał mu kluczyki od samochodu i odepchnął go. Potem wskoczył do samochodu i odjechał.

- O kradzieży volkswagena golfa powiadomione zostały natychmiast wszystkie policyjne patrole pełniące służbę na terenie miasta - relacjonuje nadkomisarz Beata Jędrzejewska-Wrona, oficer prasowy policji w Tarnobrzegu. - Jeden z patroli ruchu drogowego dostrzegł poszukiwany samochód na drodze wylotowej w kierunku Mielca.

Kierujący volkswagenem uciekał przed radiowozem, ale pościg nie trwał długo i wkrótce sprawca został zatrzymany. Po sprawdzeniu okazało się, że za kierownicą golfa siedzi 29-latek. Ten sam, którego od przeszło półtorej godziny poszukują strażacy. Okazało się, że "topielec" jest cały i zdrowy, choć prawdopodobnie pijany. Zweryfikują to wyniki badań pobranej od niego krwi, analiza zostanie też wykonana pod kątem obecności w organizmie środków odurzających.

Gdy do strażaków w stawie dotarła informacja o zatrzymaniu "topielca", akcję przerwano. Z połowy drogi zostali też zawróceni strażacy-nurkowie z Przemyśla.

Wszystko wskazuje na to, że 29-latek niepostrzeżenie dla kolegów wyszedł ze stawu i przez zarośla dotarł na ulicę Sienkiewicza - tam ukradł samochód i ruszył przed siebie. Wkrótce za swój wyczyn odpowie przed sądem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie